(Ślęzany, gm. Lelów) We wtorek 8 lutego, w Szkole Podstawowej w Ślęzanach w gminie Lelów spotkali się mieszkańcy, nauczyciele, oraz wójt Lelowa, wraz z sołtysami w sprawie pomysłu przekazania szkoły Fundacji Elementarz. Nie tylko nie doszło do porozumienia – niewiele brakowało, a wójt Lelowa – Jacek Lupa zostałby zlinczowany.
Od początku na sali wrzało. Gdy na miejsce przybył wójt Lelowa, Jacek Lupa, mieszkańcom zaczęły puszczać nerwy. Gdybyśmy mieli wymienić wszystkie zarzuty, jakie padły pod jego adresem, powstałby osobny artykuł. Było między innymi o zarobkach wójta, o tym, że Urząd Gminy robi sobie „balangi” w soboty, o zatrudnianiu doradców, czy wreszcie nieefektywnym zarządzaniu gminą. Gdy Lupa przyznał, że zarabia 8900 złotych, jedna z mieszkanek chwyciła się za głowę, stwierdzając, że „nigdy w życiu tyle pieniędzy nie widziała”. Wszystko w kontekście „szukania oszczędności”, bo gmina nie ma pieniędzy na utrzymanie szkoły. Wójt zaproponował przejęcie szkoły przez fundację. Nie spodobało się to mieszkańcom, którzy kazali włodarzowi Lelowa szukać oszczędności u siebie. Zaproponowali także wójtowi podanie się do dymisji, jeśli nie potrafi pisać wniosków o dofinansowanie. Z bardziej radykalnych pomysłów, pojawiła się między innymi idea likwidacji Gminnego Ośrodka Kultury w Lelowie, czy pomysł, by przepisać dzieci ze SP w Lelowie do Ślęzan, by zwiększyć subwencję oświatową. Co niektórzy mieszkańcy grozili Lupie „jajkami” i „wywiezieniem na taczce”.
BUDOWALI JĄ NASI PRZODKOWIE
Na początku spotkania sołtys Ślęzan – Czesław Dratwa odczytał pismo, w imieniu Rady Rodziców oraz mieszkańców, które podpisało 247 osób. Czytamy w nim o tradycji szkoły, która od początku była miejscem kulturalnych spotkań społeczności, o fakcie, że była budowana przez „przodków”, wspólnymi siłami mieszkańców wsi. „Nie chcemy stowarzyszenia, róbcie porządki we własnym podwórku, a nie zaglądajcie do sąsiada” czytamy. – Naszym celem jest to, żeby wszystkie szkoły utrzymać. Jak to zrobić – działamy w ramach prawa i finansów. Pieniądze na szkoły biorą się z subwencji oświatowej, a im mniej uczniów w szkole, tym subwencja niższa. Sami wiecie, jaką mamy sytuację, nie ma tutaj klas tak licznych, żeby wystarczyło – tłumaczył wójt Lelowa, Jacek Lupa. Przypomniał także o programie „Małe szkoły”, według którego gmina może przekazywać je rodzicom, stowarzyszeniom lub prywatnym firmom. Program dotyczy szkół liczących nie więcej niż 70 uczniów, a ten warunek SP w Ślęzanach spełnia – ma 38 uczniów. Mieszkańcy zaproponowali przeniesienie dzieci z innych szkół: - Niech pan weźmie dzieci z Ligotki, Śródmieścia. A skąd pan wie, czy nie zamieszkają tutaj w najbliższym czasie rodziny wielodzietne – mówili mieszkańcy. Dyskusja wrzała i wkrótce przestała być dyskusją, a stała się bardziej zażartym sporem, lub zwykłą kłótnią. Lupa ciągle stał na stanowisku, że gminy nie stać na dopłacanie 200 tys. złotych do szkoły w Ślęzanach. Mieszkańcy odpowiadali, że sama gmina jest zbyt kosztowna, że pracuje w urzędzie za dużo osób, których głównym zajęciem „jest robienie herbaty i kawy”. W końcu wójt zaproponował: - Wy możecie poprowadzić tę szkołę. Bierzecie subwencję, prowadzicie remonty. Jeżeli sobie poradzicie i jeżeli taka jest wola wsi – proszę bardzo. Skończyło się jednak tylko na deklaracji.
NAUCZYCIELE OBURZENI SŁOWAMI WÓJTA
Najwięcej kontrowersji wywołały słowa wójta, że nauczyciel pracuje 18 godzin tygodniowo przy tablicy, oraz że zarabia 4,5 tysiąca. Stwierdził także, że jest ich za dużo względem potrzeb niektórych szkół. – Nie wie pan, jaka to ciężka praca. Jeżeli pan mówi, że ja pracuję 18 godzin tygodniowo, to czuje się bardzo urażona. Dlaczego nie widzi pan mojej pracy w domu? To nawet Ministerstwo Edukacji Narodowej, które wręczyło mi Medal Komisji Narodowej docenia bardziej to, co robię – mówiła dyrektor SP w Ślęzanach, Ewa Galas. Nauczycielki SP twierdzą wręcz, że jest to szkalowanie: -Niejednokrotnie nie mamy wolnej niedzieli, żeby pracować dla naszych podopiecznych – mówią zgodnie.
NIE CHCĄ FUNDACJI
Mieszkańcom pomysł przekazania szkoły Fundacji Elementarz się nie spodobał. Twierdzą, że majątek szkoły zostanie zaprzepaszczony, że zmieni się system nauczania. - Obawy te są bezzasadne – twierdzi Andrzej Jabłoński, prezydent Fundacji Elementarz, która wyraziła chęć przejęcia szkoły: - Nie przejmujemy placówki siłą i w tej sprawie nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Nie przekształcamy także szkoły, tylko ją przejmujemy. Ja rozumiem obawy nauczycieli, bo są zatrudnieni na podstawie Karty Nauczyciela, a w przypadku naszych szkół jest to umowa o pracę. Tylko proszę pamiętać, że my z reguły „przejmujemy” także nauczycieli i zatrudniamy ich na podstawie umowy. Nadmieniam, że jakość kształcenia będzie wyższa, podlegamy rygorom kształcenia, podobnie jak szkoły publiczne. Egzaminy przeprowadzone w naszych placówkach potwierdzają, że nasze szkoły prezentują poziom wyższy od przeciętnej. Jeżeli chodzi o łączenie klas, czego obawiają się rodzice – wszystko zależy od sytuacji w takiej szkole. Mieszkańcy podnosili na spotkaniu obawy o to, że Elementarz prowadzi w szkołach klasy dla dzieci w różnym wieku. -W malutkich szkołach wprowadzamy klasy mieszane, ponieważ w przypadku, kiedy klasa liczy 5 osób jest to niekorzystne. Czerpiemy tutaj z doświadczenia holenderskiego, gdzie szkoły z klasami mieszanymi są normą, a wręcz nierozsądne jest łączenie dzieci wg. grupy wiekowej- dodaje Maria Lorek, dyrektor Zespołu Szkół Fundacji Elementarz. Pytana o system kształcenia w takich klasach, M. Lorek odpowiada, że opiera się na zasadzie dostosowywania poziomu nauczania do indywidualnych predyspozycji uczniów, także rozwoju. Przypomina, że nie wszystkie zajęcia są prowadzone w ten sposób; jako przykład gdzie zajęcia prowadzone są zawsze dla jednej „klasy” wymienia matematykę.
WÓJT: DO KOŃCA MAJA MUSIMY PRZEKAZAĆ SZKOŁĘ
Wójt Lelowa Jacek Lupa powołał Zespół do spraw Opracowania Strategii Oświatowej Gminy, z przewodniczącym i jednocześnie sekretarzem Gminy, Henrykiem Nowakiem. Zespół pracuje nad dalszym postępowaniem przejęcia szkoły, wójt już zapoznał się z opiniami członków na ten temat. Sprawa jest przesądzona, co potwierdza wójt, Jacek Lupa: - Do końca maja musimy szkołę przekazać, kto ją przejmie – czy stowarzyszenie (Fundacja), czy inny podmiot – tego jeszcze nie wiem. Jeżeli rodzice chcą zarządzać placówką, muszą założyć własne stowarzyszenie i zgłosić się do gminy – tłumaczy. W przypadku, kiedy rodzicom nie uda się utrzymać szkoły, przejmuje ją gmina - dodaje Henryk Nowak. Rodzice, mieszkańcy i nauczyciele zapowiadają obronę szkoły w Ślęzanach.
Marcin Bareła
Nasz komentarz:
Ludwinów, szkołę od kilkunastu lat prowadzi tam Fundacja Elementarz. To najmniejsza szkoła w Polsce. Gdyby nie Elementarz, tej i wielu innych małych szkół w gminie Niegowa już dawno by nie było. Zostałyby zlikwidowane, albo upadłaby gmina pod ciężarem zbyt dużych wydatków na oświatę. Strach przed nowym można zrozumieć, ale trzeba to też oswoić. Biedna szkoła w biednej gminie to słaba edukacja, a twarde statystyki pokazują, że Fundacja Elementarz pracuje dobrze, dzieci z ich szkół osiągają wyniki lepsze. Stratą dla nauczycieli jest oczywiście utrata przywilejów z Karty Nauczyciela. Ale alternatywą przy całkowitej likwidacji szkoły jest utrata pracy. Całkowicie.
Szkoły prowadzone przez stowarzyszenia, fundacje, kościoły nie są receptą na wszystkie bolączki oświaty, zdarzają się szkoły słabe, ale zdecydowana większość to placówki, które chcąc zdobyć zaufanie rodziców muszą być po prostu lepsze. W Dąbrownie szkołę prowadzi Stowarzyszenie rozwoju wsi. W Masłońskim (gm. Poraj) szkoły już dawno by nie było, gdyby nie prowadzące ją stowarzyszenie mieszkańców. W gminie Koziegłowy jedną ze szkół prowadzi katolicka fundacja, a katolickie gimnazjum i liceum w Zawierciu przyciągają jakością nauczania uczniów również z Myszkowa.
Przekazanie szkoły fundacji jest na pewno dla Ślęzan lepsze, niż szkoły całkowita likwidacja. Obawy powinny być tym mniejsze, że propozycję przejęcia szkoły złożyła Fundacja Elementarz, której doświadczenie i dorobek jest ogromne.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze