(Myszków) Szykuje się prawdziwa „rewolucja”. Być może już nawet na najbliższej sesji Rady Miasta Myszkowa, wyznaczonej na 2 kwietnia, pod głosowanie trafi projekt uchwały, która może poprawić estetykę miasta. Jeśli zostanie przyjęta i jej przepisy wejdą w życie, z ulic w centrum miasta znikną wszechobecne dziś stragany, handlarze sprzedający swój towar z łóżek czy wprost z kartonów. Uchwała przewiduje bowiem bardzo wysokie stawki dla ulicznych handlowców na głównych ulicach miasta – po trzysta złotych za dzień, i od metra. – Nie wytrzymamy takich stawek – przyznają chodnikowi sprzedawcy.
W programie sesji wyznaczonej na 2 kwietnia głosowania nad projektem uchwały nie zamieszczono, nie wykluczone jednak, że projekt zostanie zgłoszony tuż przed sesją, lub zaraz na jej początku, uzupełnianie programu obrad to bowiem powszechnie stosowana praktyka. Tym bardziej, że radni pochylają się nad projektem uchwały w komisjach. Był już omawiany na Komisji Rozwoju Miasta Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Ale wątpliwości jak widać nie brakuje, skoro radni tej komisji zagłosowali za projektem uchwały wynikiem 7:5. O problemie dzikiego handlu w Myszkowie, który opanował skrzyżowania, placyki czy parkingi pisaliśmy już kilkukrotnie. Najgorsze, że do powszechnego „dziadostwa” przyczyniają się też powiatowe instytucje. Dziki handel np. na ul. Sikorskiego (przy cmentarzu, przed „Biedronką”) odbywa się tam za zgodą Powiatowego Zarządu Dróg, który wydzierżawił kawałek pasa drogowego. Najbardziej żałośnie wygląda to przy „Biedronce”, gdzie od wielu miesięcy co rano ustawiany jest prowizoryczny namiot, wprost na pasie zieleni. Za zgodą PZD. Mieszkańcy Myszkowa zdążyli już przyzwyczaić się do busa, z którego od lat sprzedawane są znicze. Ale kilka miesięcy temu przy cmentarzu na Sikorskiego stanął drugi bus i codziennie rozstawiane stoisko, które zajmuje 2 miejsca parkingowe. Czy zdaniem PZD mamy za dużo miejsc parkingowych pod cmentarzem? Kolejny wstydliwy dla miasta temat to dziki ryneczek przy Banku PKO na ul. 11 listopada. Tam handel odbywa się za zgodą Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wokół błoto, kurz. Ale spółdzielnia kasuje po 50 zł od stoiska. Czy radni wreszcie zdecydują się ukrócić ten bałagan? Pewności nie ma, bo z problemem mierzyła się rada poprzedniej kadencji, gdy uchwałę pod głosowanie chciał skierować burmistrz Włodzimierz Żak. Wtedy uchwała nie przeszła przez komisje, burmistrz odpuścił. Czy teraz radnym starczy odwagi i wyobraźni, żeby przyjąć tak ważną dla miasta uchwałę?
Projekt uchwały w obecnym kształcie jest odpowiedzią na pismo Myszkowskiej Rady Biznesu oraz zgłoszeń przedsiębiorców prowadzących sklepy na terenie miasta. - Zgłaszający prosili o zajęcie się dzikim handlem, umiejscowionym w niektórych punktach miasta, między innymi w okolicach „Biedronki” i Kauflanda na ulicy Pułaskiego oraz w rejonie skrzyżowania przy ulicy 11 Listopada, ulicy Sikorskiego i Sucharskiego. Wymienieni oświadczyli, że handlujący w tych miejscach mocno obniżają ceny towarów, z uwagi na mniejsze koszty utrzymania takiego miejsca, gdzie nie płaci się za czynsz i inne media. Takie działanie powoduje zmniejszenie sprzedaży w sklepach i realną groźbę likwidacji sklepów oraz zwolnienia pracowników. Straż Miejska w swoich uprawnieniach posiada możliwość karania osób handlujących w niewyznaczonym miejscu, lecz tylko w stosunku do osób, które dokonują sprzedaży na terenie należącym do gminy lub będącym w jego zarządzie. Obecnie w stosunku do takich osób prowadzone są tylko działania kontrolne w zakresie legalności prowadzonej działalności oraz poboru opłaty targowej. Jak wynika z obserwacji w ostatnim czasie na terenie miasta nie jest prowadzony handel w żadnym miejscu będącym własnością gminy lub będącym w naszym zarządzie. Zwrócić również należy uwagę, że prowadzony handel w opisywanych miejscach jest negatywnie odbierany przez część społeczeństwa, media, oraz sprawia złe wrażenie estetyczne miasta. Inne miasta wprowadzają w uchwałach rady miasta wskazanie ulic lub dzielnic gdzie opłata targowa jest podniesiona (…) co doprowadza do usunięcia z tych miejsc osób handlujących. Powyższą kwestie reguluje również plan zagospodarowania przestrzennego miasta. Zróżnicowanie wysokości opłat jest dozwolone, co potwierdziło Orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego (…) z dnia 8 lutego 2011 r. – napisano w uzasadnieniu projektu uchwały.
Projekt uchwały wprowadza prostą zasadę: podział miasta na dwie strefy. W jednej handel uliczny jest niemile widziany, i na tych ulicach stawka dzienna opłaty targowej ma wynieść aż 300 złotych za dzień lub m. kw. Strefę I – droższą - tworzyć mają ulice: Pułaskiego, Kościuszki, Sikorskiego, 1 Maja, 3 Maja, 11 Listopada, Plac Dworcowy, Jana Pawła II, Kościelna, Krasickiego, Kwiatkowskiego, PCK, Skłodowskiej, Słowackiego, Plac Sportowy, Spółdzielcza, Sucharskiego, Wolności i Wyszyńskiego. W strefie II – tańszej - znalazły się pozostałe ulice w Myszkowie.
Proponowane stawki w I strefie są wysokie, bo mają spełniać dla handlowców funkcje „zaporowe”. Stawka jest w zasadzie jedna: 300 złotych za dzień i za m. kw. Tyle będą musieli zapłacić sprzedający z samochodu, platformy, przyczepy samochodowej, taka sama stawka obowiązywać będzie przy sprzedaży obnośnej z reki, kosza, skrzynki, wiadra, od osób handlujących zawodowo oraz indywidualnych. Jeśli radni uchwałę przegłosują 300 złotych za dzień trzeba będzie zapłacić także przy sprzedaży płodów rolnych nieprzetworzonych oraz kwiatów nie szklarniowych. Po wejściu w życie nowych przepisów najdrożej wychodzić będzie handlowanie na stoiskach, bo tu stawka 300 złotych dotyczyć będzie 1 m. kw. Stawka dzienna dla właścicieli stoisk nie może być jednak wyższa niż 767,68 złotych dziennie.
W STREFIE II HANDEL ULICZNY MILE WIDZIANY
Dla handlujących na głównych ulicach alternatywą ma być wspomniana II strefa. Tu ma być zdecydowanie taniej: 24 złote za dzień przy sprzedaży z samochodu, platformy, przyczepy samochodowej, 42 złote za dzień przy sprzedaży z samochodu, platformy, przyczepy samochodowej powyżej 1 tony, 5 złotych za dzień przy sprzedaży obnośnej z ręki, kosza, skrzynki, wiadra od osób handlujących zawodowo oraz indywidualnych producentów sprzedających wyroby własnej produkcji - za zajęcie 1 mkw. powierzchni, 5 złotych na dzień ma kosztować również metr kwadratowy powierzchni zajętej przez stoisko handlowe.
Projekt uchwały zakłada wyjątki, kiedy w I strefie handlowanie będzie tańsze (obowiązywać będą wtedy wyjątkowo stawki ze strefy II). Będą to jednak sytuacje sporadyczne, związane z odbywającymi się w niej imprezami okolicznościowymi, takimi jak odpusty parafialne, kiermasze świąteczne, „Dni Myszkowa” czy festyn przed finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Mogę się wypowiadać tylko w swoim imieniu, ale dla mnie ten projekt to paranoja. Nie udźwigniemy takich stawek, bo są dni, że nie mamy nawet takiego utargu – nie kryje obaw sprzedawczyni ze straganu z firankami i bielizną, ustawionego przy „Biedronce” na Sikorskiego.
–A mnie się ten pomysł podoba. Wreszcie centrum miasta nabierze jakiegoś wyglądu. Przyjeżdżają do nas goście z innych miast, zza granicy i co sobie mogą o nas pomyśleć, jak na każdym kroku stragan, łóżko, pudła z „mydłem i powidłem”? Argument, że ludzie stracą pracę do mnie nie trafia, bo ci handlujący mogą z drugiej strony przyczynić się do tego, że pracę stracą ludzie z normalnych sklepów, gdzie trzeba ponosić opłaty za czynsz i media. Zresztą przecież nikt nikogo nie wyrzuca. Jak ich będzie stać to niech stoją i handlują. Uważam jednak, że większość „sklepów – namiotów” zniknie – komentuje mieszkanka Myszkowa, pani Marta.
Jeśli zostanie przyjęta wysoka opłata targowa w I strefie (droższej) będzie obowiązywała bez względu na to, czyj jest teren. I tak trzeba będzie ją uiścić. Wynajmujący będzie więc zmuszony płacić podwójnie: za wynajem, np. spółdzielni, zarządowi dróg itp., oraz do Urzędu Miasta Myszkowa opłatę targową. Zaporową.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze