(Masłońskie) Droga wojewódzka 791 przecina Masłońskie w gminie Poraj na połowę. Dlatego tak ważne są dla mieszkańców miejscowości przejścia dla pieszych, umożliwiające im bezpieczne pokonanie ruchliwej drogi. Szczególnie jest to ważne dla dzieci, wędrujących niemal każdego dnia do szkoły. Dlatego z myślą o nich Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach remontując drogę kilka lat temu wybudował wzorcowe przejście dla pieszych, z doskonałym, „aż bijącym po oczach” oznakowaniem, także poziomym. Są odblaskowe tablice, odpowiednio wcześnie ostrzegające kierowców o zbliżaniu się do przejścia, znaki ostrzegawcze, także wymalowane na jezdni. Jest biało – czerwona, widoczna z daleka zebra. Jest i oczywiście tzw. „Agatka” – znak oznaczający, że z przejścia korzystają idące do szkoły dzieci. Tylko, że te ostatnie wcale z przejścia nie korzystają.
Przejście dla pieszych wybudowano w okolicach boiska sportowego, w sąsiedztwie ulicy, którą faktycznie można dojść do szkoły. Jak się dobrze przyjrzeć, to jej budynek nawet z przejścia widać. Tyle, że posadowione jest na samym końcu wsi (jadąc w kierunku Żarek Letniska), gdzie brak już domów, w zasadzie jest tu już odcinek lasu. Z przejścia prędzej skorzysta dziki mieszkaniec lasu niż uczeń miejscowej szkoły. Dzieci idące do niej korzystają bowiem z przejścia w centrum miejscowości, wyznaczonego, ale oznakowanego tradycyjnie, zwykłą biało-czarną „zebrą” i zaledwie dwoma niebieskim znakami ustawionymi tuż przy niej. – Bo zwyczajnie, to w tej części wsi ludzie mieszkają, tędy przechodzą dzieci mieszkające na Jurajskiej, Sąsiedzkiej, za torami, z Wrzosowej, Klonowej czy Topolowej. Bo tu mają bliżej, po drodze. Ale to przejście w centrum wsi nie jest tak dobrze oznakowane, jak to na końcu, którym nikt nie chodzi, bo po prostu tam nikt nie mieszka. Strach czasami jest nawet przejść po tej „zebrze” w centrum, bo mimo, że to obszar zabudowany i jest ograniczenie prędkości, to samochody pędzą, bo tu jest długi prosty odcinek – zwraca uwagę sołtys Masłońskiego Sławomir Widawski. I dodaje, że przejścia prawdopodobnie zostały „pomylone” i oznakowane na odwrót. Rozsądek podpowiada, że w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest „zamiana” przejść, a dokładniej przestawienie większości tablic ostrzegawczych z końca wsi do jej centrum, pozostawiając oczywiście istniejącą już przy boisku kolorową zebrę i wymalowane na jezdni znaki. Koszt naprawdę niewielki, prace także nie wymagające wielkich nakładów ludzkich. Dwóch ludzi z robotą uwinęłoby się pewnie w 2, góra 3 godziny. Problem w tym, że Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach nic zmieniać nic planuje, bo uważa, że wszystko jest w porządku.
A MOŻE JEDNAK DOSZŁO DO POMYŁKI?
Trudno nie przyznać racji sołtysowi Widawskiemu, który mówi o „pomyleniu przejść”. Trudno też zrozumieć, czym kierowali się drogowcy z ZDW w Katowicach, którzy wykonywali przejście na końcu wsi. Próbujemy tego dociec, pokonując dystans do szkoły z jednego i drugiego przejścia. Z centrum to ok. 600 metrów, z końca wsi ok. 100 metrów bliżej. Zatem droga do szkoły zabrała by dzieciom mniej więcej tyle samo czasu, ale może drogowcom zrobiło się żal maluchów dźwigających na plecach ciężkie tornistry i zdecydowała jednak odległość? Drogowcy chyba jednak nie rozejrzeli się wokół siebie i nie pomyśleli, że gdyby dzieci z centrum Masłońskiego chciały dojść do „zebry” przy boisku chodnikiem wzdłuż drogi wojewódzkiej, musiałyby przejść kolejne pół kilometra. Odpada też argument „komfortu” dojścia. Korzystając z przejścia, niezależnie czy na końcu wsi czy w centrum, pieszy znajdzie się na ulicy Sportowej, która zataczając łuk łączy się w dwóch miejscach z drogą wojewódzką. Tyle, że z centrum miejscowości do szkoły można dojść chodnikiem. Osoba idąca z końca wsi (jeśli już się znajdzie taka) porusza się dziurawą, wąską drogą bez chodnika, czy wyraźnego pobocza. Nie obroni się także teza, że przejście powstało, bo w jego sąsiedztwie znajduje się boisko, z którego dzieci i młodzież korzystają, bądź będą korzystać. Kiedy przejście powstawało, kilka lat temu, boisko nie było użytkowane, porastały je wysokie i gęste trawy, gdzie niegdzie krzaki, a bramki rdzewiały. Nic nie wskazywało, że ten stan zmieni się na lepsze, wręcz przeciwnie można było wnioskować, że na byłym obiekcie miejscowej Unii będzie tylko gorzej. Dopiero w tym roku, dzięki grupie „zapaleńców” przywrócono mu blask, wznowiono rozgrywki. Ale uczniowie szkoły z boiska nie korzystają, bo do dyspozycji mają nową halę sportową. Trudno zatem oprzeć się wrażeniu, że doszło do pomyłki, lub, że drogowcy poszli po najmniejszej linii oporu. I skoro „szkołę z tego miejsca widać, to przejście zrobimy właśnie tu.”
ROZSĄDEK PRZEGRYWA Z UPOREM
Wątpliwościami związanymi z posadowieniem na drodze wojewódzkiej przejść dla pieszych w Masłońskim i ich oznakowaniem podzieliliśmy się z Zarządem Dróg Wojewódzkich w Katowicach. - Wydaje się, że jest możliwe przeniesienie tablic ostrzegawczych z peryferii wsi do centrum, by tamtejsze przejście stało się lepiej widoczne. Niech „na peryferiach” zostanie czerwono - biała zebra, znaki poziome na drodze, niebieski znak oznaczający przejście dla pieszych, ale całą resztę znaków i tablic może dałoby się przenieść, tam gdzie z pewnością lepiej spełniłyby swoją rolę. Lub - o ile byłyby na to środki - lepiej oznakować przejście w centrum. Okazją mogłyby być planowane w najbliższym czasie remonty (trwający na odcinku DW 791 w Osinach, lub planowany po nim remont tej samej drogi, od zakrętu przy wjeździe do Poraja, do ronda w jego centrum – przy. red.) – pisaliśmy w e-mailu do rzecznika ZDW w Katowicach. Do listu załączyliśmy dokumentację zdjęciową, zasugerowaliśmy także wizję lokalną na miejscu.
Odpowiedź jaką otrzymaliśmy była krótka i jednoznaczna. - Rzecz wymagała sprawdzenia na miejscu. Jeśli chodzi o przejścia dla pieszych, to nie będzie żadnych zmian. Istniejące oznakowanie jest prawidłowe – nie pozostawia złudzeń rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach Ryszard Pacer.
Być może drogowcy z Katowic nie zrozumieli naszych intencji, i za bardzo skupili się na oglądaniu znaków, sprawdzaniu odległości między nimi itp., zamiast na zastanowieniu się czy wydane w tej sprawie decyzje i wykonane prace były sensowne i zgodne z logiką. Bo że takie nie są bardzo łatwo sprawdzić. Wystarczy poczekać godzinę czy dwie przy jednym i drugim przejściu i policzyć, ile osób z nich korzysta. Gwarantujemy, że osoba czuwająca przy „zebrze” na końcu wsi nie będzie mieć wiele do roboty.
Po otrzymaniu odpowiedzi z ZDW przyszło nam do głowy jeszcze jedno rozwiązanie zagadki pt. „dlaczego tam?” Może jednak zdecydował argument trwałości przejścia? To na końcu wsi z pewnością będzie służyć bardzo, bardzo długo. Bo nie zużyje się szybko coś, z czego się nie korzysta.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze