(Myszków) Mieszkańców Mijaczowa w ciepło dalej będzie zaopatrywać Papiernia. Podczas spotkania, które w środę 13 sierpnia odbyło się w Urzędzie Miasta jej przedstawiciele zapewniali, że fabryka będzie w stanie to robić i „nie będzie z tym problemów”. Dotychczas wszystkie zapewnienia przedstawicieli fabryki, że sytuacja wróci do normy, okazywały się „funta kłaków warte”. Choć wiarygodność fabryki jest równa niemal zeru, burmistrz Żak – który relacjonuje nam wynik spotkania - jest w stanie zawierzyć zapewnieniom, że ciepło z „Papierni” popłynie.
Władzom miasta udało się wreszcie spotkać z przedstawicielami „Papierni”, by usłyszeć, od nich czy fabryka będzie w sezonie zimowym dostarczać ciepło mieszkańcom Mijaczowa. Przedstawicieli „Papierni” nie było podczas zorganizowanego 31 lipca spotkania z mieszkańcami w Miejskim Domu Kultury, nie stawili się oni także na spotkaniu w Urzędzie Miasta zaplanowanym na 7 sierpnia. – Spotkanie będzie bardzo krótkie. Nikt z przedstawicieli „Papierni” na dzisiejsze spotkanie nie przyjdzie. Dziś o godz. 9.37 otrzymaliśmy z „Papierni” fax z pytaniem: „jaki jest przedmiot spotkania”. Po rozmowie telefonicznej usłyszałem, że będą gotowi na spotkanie w środę 13 sierpnia – mówił 7 sierpnia burmistrz Włodzimierz Żak. I do tego spotkania mogło nie dojść, gdyż przedstawiciele „Papierni” żądali, żeby na spotkaniu nie było dziennikarza Gazety Myszkowskiej. Grozili, że znowu nie przyjdą. „Odpuściliśmy”, by nie dawać przedstawicielom firmy pretekstu do kolejnej rejterady.
„Papiernia” ze względu na kłopoty finansowe miała ostatnio trudności z wywiązywaniem się z umów na dostawę ciepła i ciepłej wody, zawartych z mieszkańcami Mijaczowa. Sam zakład długo pozbawiony był dostaw prądu. Mieszkańcy osiedli zasilanych z fabryki w ciepło, już trzy razy z dnia na dzień mieli odcinane dostawy ciepłej wody. Nie wiadomo było, czy „Papiernia”, która w ostatnim czasie otrzymała wsparcie finansowe od jednego z banków i pospłacała część ciążących na niej zobowiązań, będzie produkować, a tym samym czy będzie w stanie dostarczać im ciepło. Ciepło powstaje bowiem w „Papierni” podczas procesu produkcyjnego i jest sprzedawane jako jego „odpad”, produkt uboczny.
Przedstawiciele fabryki informowali, że najwcześniej na koniec sierpnia wyjaśni się, czy „Papiernia” będzie w stanie zimą dostarczać ogrzewanie do bloków i ZSP nr 1 na ul. Leśnej. Bojąc się, że odpowiedź może być negatywna Urząd Miasta podjął kroki, by dla mieszkańców Mijaczowa znaleźć alternatywnego dostawcę ciepła. Mogłaby nim zostać firma U&R Calor z Wojkowic, która jest właścicielem ciepłowni w Myszkowie. Podczas spotkania z mieszkańcami w MDK przedstawiciele Calora postawili jednak sprawę jasno: ciepło zdrożeje średnio o 32 %. Mieszkańcy byli „w kropce”. Nie wiedzieli czy „Papiernia” będzie nadal ogrzewać ich mieszkania, a jeśli nie, czy pozwoli korzystać innej firmie ze swojego ciepłociągu.
PAPIERNIA OBIECUJE: BĘDZIEMY GRZAĆ!
Póki co dylematy zostały rozwiane. Na spotkaniu 13.08 w Urzędzie Miasta Myszkowa „Papiernia” zadeklarowała, że będzie dostarczać ciepło w dalszym ciągu, nie powinny także występować przerwy w jego dostawie. Nie mogliśmy tego usłyszeć osobiście, bo postawionym przez „Papiernię” warunkiem by spotkanie 13 sierpnia doszło do skutku, miało być zapewnienie, że… nie będą w nim uczestniczyć media.
O przebieg spotkania zapytaliśmy po jego zakończeniu burmistrza Włodzimierza Żaka.
Gazeta Myszkowska: - Wreszcie udało się spotkać z przedstawicielami „Papierni” i coś ustalić w sprawie dostarczania ciepła dla mieszkańców dzielnicy Mijaczów. Proszę o tym spotkaniu opowiedzieć.
Burmistrz Włodzimierz Żak - Na ostatnim spotkaniu, w środę 13 sierpnia, oprócz przedstawicieli gminy, MTBS- u, zarządzania kryzysowego, zarządców wspólnot mieszkaniowych byli również przedstawiciele „Papierni” w osobie prezesa Justyny Spera - Łukasik, dyrektora Jerzego Wysockiego i członka Zarządu, Przemysława Gajewskiego, który w dość obszerny sposób poinformował zebranych o działaniach zakładu. Oświadczył, że „Papiernia” weszła na drogę restrukturyzacji oraz, że otrzymała na ten cel niezbędne fundusze. Wobec zaistniałej sytuacji –jego zdaniem- nie ma powodów do obaw o dostarczanie ciepła. Dodał, że otrzymane środki finansowe, jak i to, co im się do tej pory udało zrobić, w jego ocenie, dobrze rokuje przedsięwzięciu, wierzą, że proces restrukturyzacji „Papierni” będzie postępował według ich planów, i że przerw w dostawie ciepła zimą nie będzie. To pozytywne oświadczenie członka Zarządu wywołało nasze zadowolenie, ale i obawy, na ile owe zapewnienia są pewne realizacji. Niestety, gwarancji nie otrzymałem, dlatego też poprosiłem by o tym pozytywnym fakcie Fabryka Papieru sama poinformowała mieszkańców oraz ich odbiorców ciepła. Uzyskałem zapewnienie, że Zarząd rozważy publikację takiego komunikatu. Jednocześnie zwróciłem się z prośbą, by na przyszłość, o ewentualnych perturbacjach w dostawie ciepła bądź ciepłej wody informować społeczeństwo z odpowiednim wyprzedzeniem. Tutaj także otrzymałem zapewnienie, że nie będzie takich „niespodziewanych i nagłych” wyłączeń. Roztaczane przed nami plany sugerowały, że przed „Papiernią” trudne, ale stabilne dni. W zaistniałej sytuacji w ogóle nie przeszliśmy do rozmów o ewentualnej zmianie dostawcy ciepła, skoro „Papiernia” jednoznacznie zadeklarowała, że „chce dostarczać ciepło i nie będzie z tym problemów”.
GM: - Można zatem rozumieć, że zostają zawieszone wszelkie działania związane z firmą Calor, jako „alternatywą cieplną” dla mieszkańców Mijaczowa?
WŻ: - Wobec zaistniałej sytuacji trudno, żeby teraz Calor wchodził na ten rynek (…) Trzeba pamiętać o tym, że albo 100 procent mieszkańców będzie brało ciepło z „Papierni” albo z Caloru. Nie da się technicznie rozwiązać tego w ten sposób, że będziemy dostarczać ciepło z dwóch różnych źródeł. To nam potwierdziła zresztą zarówno jedna, jaki i druga strona. W tej sytuacji trudno jest podjąć ryzyko, stwierdzając - nie wierzymy „Papierni” i decydujemy się na podpisanie umów z Calorem na droższe o 32 % ciepło, skoro i tak nie wszyscy wyrazili na to zgodę. Nie mamy stu procent chętnych, tylko mamy deklarację większości. Pojedyncze bloki nie chcą wyrazić zgody na zmianę dostawcy ciepła. Przedstawiciele zarządców w osobie Jarosława Woźniczki, w osobie prezesa MTBS wyrazili pogląd, że w takiej sytuacji należy póki co pozostać przy umowach z „Papiernią” (…) „Papiernia” nas zapewniła, że poczyniła pewne działania, że są gotowi (do sezonu grzewczego – przyp. red.), że perturbacji w dostawach nie będzie. Pozostaje nam liczyć, że „Papiernia” rzetelnie sama to powie (…) Nasze spotkanie zostało zarejestrowane, spisano notatkę. Był na tym spotkaniu również przedstawiciel wojewody, wszyscy zgodnie uznaliśmy, że wobec takiego oświadczenia trudno jest podejmować alternatywną decyzję.
GM: - Czy wyznaczono harmonogram dalszych spotkań, działań, dotyczących terminowego i zgodnego z zapisami umów dostarczania ciepła?
WŻ: - Trudno jest wpływać na prywatnego właściciela, by informował nas o swoich planach. Jednak pewna elegancja w działaniu „Papierni” może tutaj najbardziej uspokoić sytuację. Za bardzo nie mamy „narzędzi”, jesteśmy zmuszeni do tego, by cierpliwie czekać, wierząc, że przerw w dostawie ciepła dla mieszkańców dzielnicy Mijaczów nie będzie.
„PAPIERNIA” WZIĘŁA SIĘ ZA BARY Z PROBLEMAMI?
Według słów burmistrza Żaka przed „Papiernią” dni „trudne, ale stabilne”. Podczas wspomnianego wyżej spotkania z 7 sierpnia, na które przedstawiciele fabryki nie dotarli, dało się słyszeć głosy, że „w „Papierni” ponoć bardzo ostro wzięli się do restrukturyzacji”.
– Likwidują te wszystkie spółki, spółeczki, pracownicy „wracają” do macierzystego zakładu. I według słów prezesa chcą dostarczać ciepło, chcą grzać. Ale to tylko takie pogłoski, i dziś tylko o takich pogłoskach możemy pomówić – mówił „poza protokołem” jeden z uczestników spotkania. Jak jest naprawdę trudno powiedzieć. Faktem jest, że „Papiernia” dostała ostatnio „zastrzyk finansowy”, który pozwolił jej m.in. znacznie pospłacać zaległości podatkowe wobec Urzędu Miasta Myszkowa oraz wobec pracowników. Po skargach tych ostatnich, na brak terminowych wypłat wynagrodzeń i innych zagwarantowanych Kodeksem Pracy świadczeń, kontrolę w Fabryce Papieru Myszków 1 sp. z o.o. przeprowadził Okręgowy Inspektorat Pracy w Katowicach.
„W trakcie kontroli stwierdzono popełnienie wykroczeń przeciwko prawom pracownika” – napisano po niej w ogłoszeniu, jakie ukazało się w częstochowskim dodatku Gazety Wyborczej, a za pośrednictwem którego OIP w Katowicach informował pracowników m.in. o możliwości występowania przez nich w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Efektem kontroli będzie bowiem rozprawa przed Sądem Rejonowym w Myszkowie, w której o łamanie praw pracowniczych oskarżeni będą przedstawiciele Fabryki Papieru Myszków 1 Sp. z o.o. Zapytaliśmy o jej szczegóły, oraz o liczbę pracowników, którzy zdecydowali się na wystąpienie w niej w roli oskarżycieli posiłkowych. - Okręgowy Inspektorat Pracy w Katowicach nie posiada informacji odnośnie liczby osób, które skorzystały z prawa do występowania w charakterze oskarżyciela posiłkowego. W praktyce liczba osób, które korzystają z takiego uprawnienia, nie jest zbyt duża. Z moich informacji wynika, że termin rozprawy został wyznaczony na dzień 6 października br.
Jeżeli chodzi o zarzuty, to jest ich kilka, m. in.: brak wypłaty części wynagrodzenia za marzec br. oraz wynagrodzenia za kwiecień br., brak wypłaty nagród jubileuszowych, brak wypłaty ekwiwalentu za pranie i konserwację odzieży i obuwia roboczego, brak wypłaty ekwiwalentu za niewykorzystany urlop wypoczynkowy i brak wypłaty odpraw pieniężnych. Powyższe wykroczenia zagrożone są karą grzywny od 1 000 zł do 30 000 zł – wyjaśnia Michał Podsiedlik, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze