(Mzurów, Dąbrowno) Burza, która w poniedziałek 11 sierpnia przeszła nad naszym regionem dokonała poważnych szkód w gminie Niegowa. Najgorzej było w Mzurowie i Dąbrownie, gdzie huraganowy wiatr zrywał dachy z domów i budynków gospodarczych, łamał grube drzewa jak zapałki. Sile nawałnicy nie oparła się linia zasilająca średniego napięcia, dostarczająca prąd do mieszkańców Mzurowa, Dąbrowna, Gorzkowa Nowego i Gorzkowa Starego. Spływająca ze wzgórz deszczówka niszczyła drogi i przepusty, zalewała piwnice domów. - To był jeden wielki koszmar – mówią mieszkańcy, którzy najbardziej odczuli skutki nawałnicy. Na szczęście burza nie pociągnęła za sobą ofiar w ludziach.
Drogę w kierunku Mzurowa i Dąbrowna znaczyły we wtorek 12 sierpnia połamane drzewa i gałęzie oraz zalegający na jezdni piach i żwir, wypłukany z polnych dróg przez spływającą deszczówkę. Przy najbardziej poszkodowanych posesjach w Mzurowie ekipy telewizyjne, które o poniedziałkowym koszmarze, jaki stał się udziałem mieszkańców wsi relacjonują podczas wejść „na żywo”. Na posesjach gminni urzędnicy oglądają straty, szacują wstępnie ich wartość. - To było około godziny 15.00. Potężny wiatr się zerwał, do tego bardzo obfity deszcz, czarne niebo, w momencie nastąpiła noc. To były dosłownie ułamki sekund. Nawet nie zdążyliśmy zobaczyć, w którym momencie wiatr zdmuchnął nam ten dach. Cała nawałnica trwała około pół godziny – wspomina Mariusz Śrubarz. Dom jego rodziny, który stracił dach, jest jednym z trzech, które najbardziej ucierpiały podczas burzy.
– Nawałnica narobiła dużych strat. Nasz dach był kryty blachą. Zerwało go normalnie z drewnem, razem z krokwiami. Wicher potrafił ten dach zrzucić i przenieść kilkanaście metrów. Uderzył nim w budynek gospodarczy, rozbił okno w garażu, potrzaskał szybę. Przez to rozbite okno wiatr wtargnął do garażu i uszkodził zaparkowane w nim samochody. Wszystko co było w garażu: narzędzia, maszyny, klucze, wszystko co było na regałach – to wszystko fruwało. Szyby co niektóre w autach popękały, rysy są znaczne na samochodach. U nas wichura zniszczyła dach, podobnie u sąsiada, gdzie dodatkowo ścianę szczytową z pustaków przewróciło. U nas i u sąsiada było chyba najgorzej. Nasz dach, choć był kładziony w latach osiemdziesiątych, był bardzo dobry, naprawdę solidny. Siła wiatru była po prostu ogromna. My byliśmy na polu w tym czasie, jak się ta nawałnica zbliżała. W ostatniej chwili zjechaliśmy przed tym wszystkim, ale nic się nie dało zrobić, to był jeden wielki koszmar. Straty są duże. Na razie dach jest przykryty folią i plandeką, którą straż go przykryła, no ale coś trzeba będzie zacząć robić. Cały czas patrzymy w niebo. Jakby teraz znów przyszedł taki wiatr, to i to prowizoryczne przykrycie zdmuchnie. Cały dom był w wodzie, bo nalało się do środka, jak dach zerwało. Łapaliśmy tę deszczówkę w co tylko się dało, wylewaliśmy wiadrami ze strychu – opowiada o dramatycznych chwilach Mariusz Śrubarz, syn właściciela domu.
- Chociaż tyle dobrze, że byliśmy ubezpieczeni – przyznaje młody mężczyzna.
„TO JAKIEŚ FATUM”
– To jakieś fatum, trudny do wyobrażenia pech. Niemal równo rok temu, bo 6 lipca, naszą gminę nawiedziła powódź, choć nie mamy na naszym terenie żadnej rzeki. Wcześniej „zlodowacenie”, które wielu mieszkańców pozbawiło prądu nawet na miesiąc. Teraz to – załamuje ręce wójt gminy Niegowa Krzysztof Motyl. – To prawdopodobnie przez nasze ukształtowanie terenu, położenie, w takiej jurajskiej niecce. Co ciekawe, u nas zawsze jest chłodniej niż w sąsiednich gminach. Być może tworzą się tu jakieś zawirowania powietrza – dodaje. Wójt przyznaje jednocześnie, że anomalia pogodowe, które niestety dość regularnie dotykają gminę, do tego stopnia „wyszkoliły” gminne służby, że w razie nieszczęścia mogą one błyskawicznie reagować. Podobnie było i w poniedziałek 11 sierpnia.
- Dotknęła nas nawałnica deszczowa, wiatrowa i grad. W tej chwili najbardziej poszkodowane są trzy rodziny, które mają znacznie uszkodzone połacie dachowe na budynkach mieszkalnych. Uszkodzonych poważnie jest też 7 budynków gospodarczych. Jest wiele tzw. pojedynczych uszkodzeń na budynkach mieszkalnych czy gospodarczych, gdzie odpadały dachówki, niewielkie kawałki eternitu itp. Trwa szacowanie szkód, w terenie pracują komisje, cały czas napływają zgłoszenia o skutkach nawałnicy. Dziś od samego rana (we wtorek 12 sierpnia – przyp. red.) pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej też odwiedzają gospodarstwa, które ucierpiały, sprawdzając, czy mieszkańcy nie wymagają natychmiastowej pomocy. Ucierpiała też infrastruktura drogowa – drogi gminne i drogi dojazdowe do pól - ale co wielkości zniszczeń i sumy strat dziś nie potrafię nic powiedzieć. Musimy czekać aż zostaną oszacowane. Na początku skupiliśmy się na niesieniu pomocy poszkodowanym rodzinom. Na godzinę 22.00 w poniedziałek 11 sierpnia wszystkie uszkodzone budynki były zabezpieczone przed ponownym zalaniem. Wracając do dróg, jedną drogę, którą widziałem, dojazdową do budynków mieszkalnych, jej nawierzchnia asfaltowa była uszkodzona. Sołtysi z członkami rad sołeckich lustrują obecnie drogi, będą zgłaszać ewentualne uszkodzenia do gminy, w środę 13 sierpnia poślemy w te miejsca komisję – mówił o podjętych działaniach wójt Krzysztof Motyl. Jako mieszkaniec Dąbrowna, także odczuł skutki nawałnicy.
-Przyznam się, że dowiedziałem się od innych osób, że także na mojej działce są zniszczenia. Jeździłem po terenie i nie zwracałem na swoją posesję większej uwagi, choć widziałem, że drzewa były poprzewracane. Nie zauważyłem jednak, że zniszczyły ogrodzenie przy domu i budynki gospodarcze sąsiada. Wiatr połamał je w połowie i porwał kilka metrów dalej, właśnie na sąsiednie budynki – mówi wójt.
Kto został poszkodowany w poniedziałkowej nawałnicy, a jeszcze nie zgłosił strat, może to zrobić w Biurze Podawczym Urzędu Gminy Niegowa, w pokoju nr 1.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze