Wójt Gminy Niegowa płacze, ale płaci. Gmina po zakończeniu procesu musi zapłacić Mateuszowi Wołkowi, a dokładniej jego ojcu Władysławowi Wołkowi, który jest prawnym opiekunem niepełnosprawnego syna 690 tysięcy odszkodowania. Razem z odsetkami i kosztami procesu 1,3 mln zł. Z tej kwoty prawie 600.000 zł to odsetki. Pisaliśmy o zakończonym procesie na koniec maja br. Gmina Niegowa wywiązuje się z obowiązku, płaci, zgodni z zawartym porozumieniem w transzach po 200.000 zł. Władysław Wołek, ojciec Mateusza w rozmowie z Gazetą Myszkowską wyjaśnia swoje motywy działania i powody, dla których jego zdaniem proces trwał tak długo, co spowodowało podwojenie kosztów, jakie ponosi gmina. Wyjaśnienia też wymaga, że do naszej rozmowy doszło już kilka tygodni temu, w czerwcu.
Władysław Wołek: – Chodzi mi o sprostowanie nieprawdziwych rzeczy, jakie wójt naopowiadał radnym, żeby siebie w tej sprawie wybielić, a naszą rodzinę przedstawić w niekorzystnym świetle. Jakbyśmy to my nie chcieli się dogadać, jakbyśmy to my przeciągali proces. Nigdy nie chodziło mi o to, aby narobić gminie kłopotów, tylko o sprawiedliwość. Na sesji, 27 maja 2014 roku, gdy wyrok był już prawomocny, wójt Krzysztof Motyl w informacji przedstawionej radnym mówił, że wielokrotnie chciał ze mną rozmawiać, a to ja nie chciałem. To nieprawda. Wójt był u mie raz, ale tylko pod domem, nawet nie wszedł na podwórko. To nie jest spotkanie. Gmina ciągle składała odwołania od wyroku (pierwszy nakazujący wypłatę odszkodowania zapadł w 2006 roku-przyp. red), ale na rozprawy nikt z gminy się nie zgłaszał. Nie licząc zasądzonej kwoty, odsetek i kosztów procesu gmina wydała kilkadziesiąt tysięcy na sam proces.
Rzeczywiście, gdy zaczął się proces Krzysztof Motyl nie był jeszcze wójtem – mówi Władysław Wołek – ale proces przeciągał się już przez działanie obecnego wójta. Proces trzeba było powtórzyć, ponieważ to gmina zarzucała, że ja, jako ojciec występuję w imieniu niepełnosprawnego syna, jako jego pełnomocnik, a syn nie był ubezwłasnowolniony. To na skutek działania gminy ubezwłasnowolniłem syna Mateusza.
Jeszcze przed tą sesją 27 maja chciałem się spotkać z wójtem. Tak naprawdę ciągle liczyłem, że się dogadamy. Nie zależało mi na tych odsetkach, chciałem je gminie darować. Od 4. maja byłem z Mateuszem na turnusie rehabilitacyjnym. Turnus miał trwać do 31. maja, ale właśnie ze względu na sesję wróciłem wcześniej, 25 maja. Pan wójt miał się ze mną spotkać 26.maja, jak wrócę. Ale przyjechali, wójt z sekretarzem 23 maja, kiedy mnie jeszcze nie było. Chyba tylko po to, żeby mogli mówić radnym, że „próbowali się spotkać”. Powtarzam: gdyby doszło do tego spotkania, gdyby była normalna rozmowa, darowałbym gminie odsetki, te 600.000 zł.
Ojciec Mateusza zaznacza, też że nie chce, aby sprawa jego rodzinnej tragedii była wykorzystywana w nadchodzącej kampanii wyborczej.
Gazeta Myszkowska: - Czy to prawda, że w 2006 roku proponował pan zawarcie ugody?
-Tak, występowałem o 100.000 zł zadośćuczynienia i 40 tysięcy odszkodowania. Ale gmina odrzuciła moją propozycję. Ponowiłem propozycję w roku 2007, o taką samą kwotę, lecz nie otrzymałem z gminy żadnej odpowiedzi. 17 kwietnia 2007 roku otrzymałem z mojej kancelarii prawnej, odpowiedź, że postępowanie polubowne się zakończyło bez porozumienia i dopiero 25.06.2007 kancelaria złożyła pozew do sądu przeciwko gminie Niegowa. Obecny wójt zrobił wszystko, aby ta sprawa szybko się nie zakończyła, włącznie z wnioskiem o ubezwłasnowolnienie mojego syna. Wcześniej miałem postanowienie sądu uprawniające mnie do prowadzenia wszelkich spraw Mateusza, odbioru renty. Ale gmina to zakwestionowała.
Gazeta Myszkowska: - Ale gmina pomogła rodzinie inaczej. Do rehabilitacji Mateusza został w szkole zatrudniony pański starszy syn.
-Syn był zatrudniony do zajęć rewalidacyjnych nie rehabilitacji przez Dyrektora Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sokolnikach.
GM: - Nie było innych prób porozumienia z gminą?
- Odbyła się sprawa ugodowa, mogło wtedy dojść do porozumienia, w Sądzie Rejonowym w Myszkowie 8 XII 2011 roku. Ale z gminy nikt nie przyjechał i do ugody nie doszło. O tym, że zależało nam zawsze na porozumieniu, niech świadczy to, że 28.07.2010 roku zawarliśmy porozumienie z PZU które ubezpieczało wycieczkę i zgodziliśmy się na wypłatę odszkodowania bez odsetek. Tak samo mógł zrobić Wójt Gminy Niegowa, ale tego nie zrobił i do ostatniej chwili się odwoływał. Nawet po wyroku sądu składał apelację.
GM: - Ma pan prawomocny wyrok, zasądzający wypłatę odszkodowania odsetek i kosztów procesu. Mogliście z tym wyrokiem iść do komornika i ściągnąć z konta gminy na raz, całą kwotę.
Władysław Wołek: - Zgodziłem się na wypłatę w ratach, aby gmina łatwiej mogła ponieść ten koszt. Gmina płaci nam te raty regularnie, właśnie wpłynęło na nasze konto kolejne 200.000 zł.
Rozmawiał:
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze