(Myszków) Śladów, z jakimi kłopotami nadal wdrażana jest obowiązująca od 1 lipca ub. r. „ustawa śmieciowa”, nie trzeba specjalnie i daleko szukać. Śmieci – a w zasadzie ich odbiór od mieszkańców - „odbiły się czkawką” samorządowcom z Żarek. W Myszkowie kłopotem – jak się okazuje trudnym do rozwiązania – jest zbyt mała ilość koszy w niektórych miejscach, zaś w innych częstotliwość ich opróżniania. Jeden z czytelników z takimi problemami boryka się od dawna i wszystko wskazuje na to, że borykać się może jeszcze długo, jeśli nie podjęte zostaną konkretne kroki. Póki co trwa swoiste „odbijanie śmieciowej piłeczki”.
Na początek oddajmy głos czytelnikowi: - Jestem jednym z mieszkańców osiedla przy ulicy Sucharskiego w Myszkowie. Chciałbym zapoznać Gazetę z sytuacją, która ma miejsce od pewnego czasu, a właściwie od momentu wejścia w życie „ustawy śmieciowej”. Sprawa dotyczy miejsca składowania śmieci przy nowym parkingu pomiędzy blokami 68 i 78 na ulicy Sucharskiego. Od momentu gdy w naszej gminie weszła w życie ustawa śmieciowa miejsce to „woła o pomstę do nieba”. Śmieci walają się dookoła, wiatr roznosi je po pobliskiej ulicy i osiedlu, czasami nie da się podejść do boksu, w którym składuje się kontenery, bo worki ze śmieciami poukładane są dookoła. Nie jest to na pewno wina „niechlujnych” mieszkańców, bowiem częstotliwość opróżniania kontenerów jest tak niska, że ludzie nie mają gdzie wyrzucać śmieci z swoich gospodarstw. Praktyki te mają miejsce właśnie od momentu wejścia ustawy śmieciowej. 8 stycznia przed godziną 15.00 byłem wyrzucić śmieci w wyżej podanym miejscu, jednak żadna segregacja, jak i normalne wyrzucenie śmieci było niemożliwe. Z boksu z kontenerami śmieci w sposób dosłowny się wysypywały, bowiem składowane były przed kontenerami. W samych kontenerach nie było miejsca. Do kontenerów na zewnątrz, służących do odpadów segregowanych, wypełnionych ponad poziom również nie można nic składować. Postanowiłem wykonać telefon na infolinię, na numer podany na kontenerach, do firmy ASA SANIKO. Pani, która odebrała była zdziwiona, że śmieci są niewywiezione i powiedziała, że będzie w tej sprawie interweniować. Mimo wszystko postanowiłem wrócić do domu po aparat i wykonać dokumentację, jak wygląda osiedlowy śmietnik (zdjęcia przesyłam w załączniku.) Nie tylko ja jestem poirytowany tą sytuacją, jest to na pewno doskonały przykład proekologicznej postawy, w szczególności dla młodych ludzi, którzy tam wynoszą śmieci ze swoich gospodarstw domowych lub przechodzą do sklepu, szkoły itd. Dodam, że na boksie umieszczono duże instrukcje, pokazujące jak mieszkańcy mają segregować śmieci. Może warto było by wyposażyć firmę, która zajmuje się wywożeniem tych śmieci również w instrukcję jak to robić, a przede wszystkim z jaką częstotliwością – napisał do naszej redakcji Daniel Kasprzak.
Jego list, z prośbą o komentarz, przesłaliśmy zarówno do Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, jak i Urzędu Miasta w Myszkowie.
- Sytuacja opisana w liście przez naszego mieszkańca jest niezaprzeczalnym faktem, na który nie mamy wpływu. Oczywiście interweniujemy często, ale skutek naszych interwencji jest niewielki. W okresie, gdy Spółdzielnia była odpowiedzialna za wywóz nieczystości z naszych osiedli, robiliśmy wszystko, aby gniazda śmietnikowe były estetyczne, oraz aby śmieci były wywożone codziennie, a śmietniki i teren wokół nich sprzątany przez firmę wywożącą śmieci. Przed wejściem w życie ustawy dostarczaliśmy kilkakrotnie ankiety zawierające informacje niezbędne do jej wprowadzenia przez Urząd Miasta. W ankietach zawarte były informacje o ilości mieszkańców, ilości budynków na poszczególnych osiedlach, ilości gniazd śmietnikowych, ilości pojemników na odpady mieszane i segregowane oraz jaka ilość osób przypada na każde gniazdo śmietnikowe, a także jaka jest wymagana częstotliwość wywozu przy tej ilości mieszkańców i tej ilości gniazd śmietnikowych oraz jaka jest stawka za wywóz nieczystości za 1 mieszkańca miesięcznie. Również na naradach w Urzędzie Miasta przed wprowadzeniem ustawy podkreślałam każdorazowo, że w zasobach spółdzielni jest konieczny codzienny wywóz nieczystości. Nie wiemy tylko dlaczego nie wzięto pod uwagę naszych informacji. Uważałam, że właśnie po to się spotykamy, aby nasze informacje i uwagi były wykorzystane przy wyborze wykonawcy i kalkulacji stawek. Efekt tego jest taki jak widzimy, czyli śmieci nie są wywożone codziennie, teren nie posprzątany i stawki większe. Stąd tyle interwencji mieszkańców zarówno w Urzędzie Miasta jak i w przedsiębiorstwie wywozu nieczystości, bo wszystkich szokują takie widoki. My nie możemy w tym temacie za wiele pomóc, ale widząc tą sytuację zobowiązaliśmy się wykonać utwardzenie placów wokół śmietników na lokalizacjach przy ul. Wyszyńskiego 16, Sucharskiego 40 i 78, aby można było ustawić więcej pojemników na segregację odpadów. Idealnym rozwiązaniem byłoby zwiększenie częstotliwości wywozu tak, jak to było przed wejściem ustawy. Tematem śmieci bulwersuje się wiele osób począwszy od ustawy aż po jej realizację i można na ten temat mówić wiele – wyjaśnia obszernie prezes MSM Elżbieta Matysiewicz.
- Według nowej ustawy, podmiotów odpowiedzialnych za prawidłową gospodarkę odpadami jest parę – Gmina, odbiorca, zarządca wspólnoty i mieszkaniec. Jeżeli każdy z nich spełni swoją rolę, wtedy nie będzie konfliktu. Każdy z zarządców i mieszkańców miasta otrzymał harmonogram wywozu śmieci. Każdy z nas zamawia taki pojemnik by wystarczył mu na określony czas. Zadanie to nie do końca odrobiły niektóre wspólnoty mieszkaniowe. Niewystarczająca liczba kontenerów powoduje walające się odpady. Dlatego też do zarządcy skierowaliśmy prośbę o zwiększenie liczby miejsc pod kontenery. Natomiast jeżeli chodzi o tabliczki to mają one m.in. na celu uświadomienie, że zgniecione butelki i papierowe kartony powodują zwiększenie miejsca w koszu. Wożenie powietrza to również marnotrawstwo. Pomysłem burmistrza jest, by w niedalekiej przyszłości zorganizować na osiedlach sortownie śmieci. O ile właściciel prywatnego domu z sortowaniem nie ma trudności, o tyle w zabudowie wielorodzinnej ta czynność może być uciążliwa. Stąd też pomysł, by mieszkańcy wyrzucali do sortowni odpady zmieszane, a już w środku następowałaby ich segregacja. Oczywiście nie zmienia to kwoty w deklaracji mieszkańca - przedstawia punkt widzenia miasta rzecznik magistratu Małgorzata Kitala Mirowszewska.
Jak wynika z otrzymanych odpowiedzi, do winy specjalnie nikt się nie poczuwa, trwa za to swoiste „odbijanie piłeczki”, kto zawinił. Naszym zdaniem z problemem powinien czym prędzej wziąć się za bary myszkowski samorząd, bo to na niego spadł od 1 lipca ub. r. obowiązek odbierania od mieszkańców śmieci. Sytuację upraszcza też fakt, że robi to poniekąd miejska spółka. A z kim jak z kim, ale ze „swoim” chyba najłatwiej się dogadać? Jeśli nie mieszkańcy mogą „utonąć” w śmieciach, a władze miasta „popłynąć” w wyborach. Możemy zamienić nasze osiedla w składowiska śmieci i wywozić odpady nawet raz na rok, albo iść w przeciwnym kierunku i wywozić śmieci nawet codziennie, jak w Londynie. Zaraz usłyszymy, żeby nie porównywać Myszkowa i Londynu. A dlaczego nie, skoro tam jest normalnie i większość młodych Myszkowian właśnie tam widzi swoją przyszłość?
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze