(Lelów) Raz do roku Lelów staje się celem pielgrzymek ortodoksyjnych Żydów. Przemierzają oni nieraz tysiące kilometrów, aby wspólnie modlić się przy grobie cadyka Dawida Bidermana zwanego Lelowerem, jednego z najważniejszych świętych chasydyzmu. Żydzi wierzą, że właśnie w rocznicę śmierci dusza cadyka schodzi na ziemię i wysłuchawszy próśb modlących się przekazuje je Bogu. W tym roku, w 200 rocznicę śmierci słynnego cadyka, przy jego grobie modliło się ok. 300 chasydów z całego świata.
Do Lelowa chasydzi przyjechali m.in. z Holandii, Wielkiej Brytanii, USA i Izraela. Widok brodatych mężczyzn w charakterystycznych czarnych kapeluszach, czarnych chałatach i z długimi pejsami na mieszkańcach Lelowa nie robi już wrażenia, dla przyjezdnych ich obecność w miasteczku jest jednak niebywałą atrakcją i okazją do podglądania innej kultury, zwyczajów, modlitwy. Bo to głównie na modlitwę przy grobie cadyka chasydzi zjeżdżają z całego świata. Po modlitwach zasiadają przy wspólnym stole, tańczą i śpiewają, uważają bowiem, że w ten sposób także można chwalić Boga.
Dlaczego grób cadyka jest otaczany tak wielką czcią? Dawid Biderman nazywany Lelowerem jest uznawany za pośrednika pomiędzy ludźmi a Bogiem. O tym, że jest to człowiek niezwykły świadczyć już miały epizody z jego młodości. - Kiedyś, kiedy był dzieckiem, przyszedł do piekarza i kupił małe chały. Zobaczył tam kobietę odmierzającą mąkę i rzekł: „Odmierz z moim błogosławieństwem”. I od razu spadło ogromne błogosławieństwo na mąkę, aż musiano kupić nowe naczynia, aby ją pomieścić. Kiedy nie mieli już zaś więcej naczyń, błogosławieństwo ustało. Kiedy następnym razem poszedł do tej samej piekarni, poproszono go, aby pobłogosławił im jeszcze raz. Wtedy jednak odpowiedział w języku polskim: „Nie każdego dnia zdarzają się cuda!” – głosi jedna z przypowieści o nim.
Jeszcze za jego życia przychodzili do niego Żydzi, prosząc go o to, aby wstawił się za nimi u Boga. Były to prośby mówione, ale również spisane na karteczkach (czyli tzw. „kwitełe”). Dotyczyły one przeróżnych aspektów życia: zdrowia, dobrego zamążpójścia córki, narodzin syna, czy pomyślności w interesach. Po śmierci cadyka chasydzi przyjeżdżali na jego grób, zwłaszcza w jorcajt (czyli w rocznicę jego śmierci). Wierzyli, że właśnie w ten wyjątkowy dzień, dusza cadyka zstępuje na ziemię i wysłuchuje ich próśb, a następnie zanosi je do Boga.
W tym roku 200 jorcajt obchodzono 8 stycznia, bowiem kalendarz żydowski jest ruchomy. Według niego mamy w tej chwili rok 5574.
Na grobach wybitnych cadyków budowana była kaplica, tzw. ohel. Nie inaczej było i w przypadku Lelowera, stało się to po jego śmierci w 1814 roku. Do miejsca jego spoczynku od razu zaczęli pielgrzymować chasydzi z całej Polski. Pielgrzymki odbywały się do czasu wybuchu II wojny światowej. Podczas wojny ohel i kirkut zostały jednak doszczętnie zniszczone przez hitlerowców. W czasach PRL-u, zwłaszcza wczesnego, pielgrzymki Żydów nie były możliwe z racji napiętych stosunków polsko - izraelskich. Ta sytuacja diametralnie zmieniła się pod koniec lat 80, kiedy to na zapleczu zbudowanego tu sklepu odkryto grób zmarłego w 1814 roku Bidermana. Nad pracami na miejscu pochówku cadyka czuwała Fundacja Rodziny Nissenbaumów Autentyczność znaleziska potwierdził Uniwersytet Jerozolimski. Od tego czasu chasydzi regularnie przyjeżdżają na grób swojego świętego nauczyciela. W tym roku rocznicowym uroczystościom towarzyszyło odsłonięcie tablicy upamiętniającej cadyka Bidermana oraz Żydów lelowskich, mieszkających na tej ziemi do zagłady w 1942 roku. Odsłaniali ją wspólnie wójt gminy Lelów Jacek Lupa i Przewodniczący Rady Gminy Lelów Andrzej Dragański oraz członek Zarządu Fundacji Rodziny Nissenbaumów Gideon Nissenbaum i rabin Simcha Krakowsky - prezes Fundacji Chasydów Leżajsk Polska. Na tablicy znajduje się napis w języku polskim i hebrajskim: „Oto kamień odmawia kadisz…”
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze