(Myszków) Na posesji pana Marka, mieszkańca ulicy Wyzwolenia w Będuszu od wielu lat stoi słup energetyczny. Linia, którą podtrzymuje, po przekątnej przebiega nad jego podwórkiem, wprost do sąsiada. Sam pan Marek z niej nie korzysta, przewody zasilające jego dom w energię biegną z innego słupa. Może nasz czytelnik akceptowałby dalej taką sytuację, jest człowiekiem z natury spolegliwym, boi się jednak, że zwisające przewody mogą kiedyś doprowadzić do nieszczęścia. Zarówno on, jak i jego syn przejeżdżają pod linią dźwigami i zwyżkami. – Już kiedyś prąd mnie poraził – mówi pan Marek. Chce zatem przesunięcia słupa, a tym samym zmiany przebiegu linii. Na takie posunięcie zgadza się Zakład Energetyczny, ale sprawę stawia jasno: musi to zrobić na swój koszt.
Pan Marek (nazwisko do wiadomości redakcji) wie, czym może grozić przejazd wysokim pojazdem pod liniami energetycznymi. - Prowadzę działalność gospodarczą, świadczę usługi, także dla Zakładu Energetycznego w Myszkowie, dźwigami, zwyżkami. Kiedyś w Masłońskim prąd tak mnie poraził, bo przeskoczyła iskra z linii na samochód, że skończyło się to dla mnie na siemianowickiej oparzeniówce. Niech pan zobaczy jaką mam rękę spaloną, na nodze jest podobnie, palców u nóg nie mam kilku – wylicza nasz czytelnik zadzierając rękaw koszuli. – Chcę tą sprawę wreszcie załatwić, tym bardziej, że syn także zaczął trzymać u mnie w garażach swoje pojazdy, bo on też tym się zajmuje – dodaje. Do Zakładu Energetycznego w Myszkowie z pierwszym pismem w tej sprawie zwrócił się w listopadzie 1999 roku. - Ta linia koliduje mi w jakichkolwiek pracach konserwacyjnych czy odbiorze dźwigu przez dozór techniczny (…) Linia zagraża życiu ludzi obsługujących ten sprzęt (…) Zwracam się zatem z prośbą o przebudowę linii niskiego napięcia – argumentował w nim. Odpowiedź dostał niespełna miesiąc później. – Wyrażamy zgodę na przebudowę kolidującego odcinka – przeczytał w odpowiedzi na swoją prośbę. Zakład zastrzegł jednak: - Prace winien Pan wykonać własnym kosztem i staraniem w oparciu o opracowaną i uzgodnioną z nami dokumentację techniczną oraz podpisaną umowę – napisał ówczesny Dyrektor Rejonu Ryszard Bryła.
Do sprawy nasz czytelnik wrócił raz jeszcze, w lipcu tego roku, podnosząc wcześniejsze argumenty. I ponownie otrzymał na przeróbkę „zielone światło”, ale za swoje pieniądze. Nie chce się z tym pogodzić, tym bardziej, że koszt takiej inwestycji jest wysoki. Pan Marek wskazuje na artykuł 3051 Kodeksu Cywilnego, który dotyczy m.in. tzw. „prawa przesyłu” i „służebności przesyłu”. Na jego podstawie właściciele nieruchomości, na których stoją słupy energetyczne, mogą w określonych warunkach żądać np. finansowego zadośćuczynienia.
Zdaniem Zbigniewa Jacka Piersiaka z Biura Komunikacji częstochowskiego oddziału TAURON S.A. w tym przypadku przepis ten jednak nie obowiązuje. Rzecznik wskazuje na inne przepisy, które mają regulować kwestie podnoszone przez naszego czytelnika.
- Sprawa wygląda następująco. W TAURON Dystrybucja S.A. zostały określone procedury postępowania w takich przypadkach. Oparte są one m.in. na art. 142 i 144 Kodeksu Cywilnego oraz art. 124 ust. 6 Ustawy o gospodarce nieruchomościami z dn. 21.08.1997 r. (Dz. U. Nr 115 z 1997 r. poz. 741) „Właściciele gruntów, przez które przebiegają napowietrzne linie elektroenergetyczne, mają ustawowo ograniczone prawo wykonywania własności w pasie linii, w obszarze uzależnionym od jej parametrów i potrzeb technicznych. Ograniczenie prawa własności polega na tym, że właściciel zachowując prawo do gruntu może korzystać z niego jedynie w sposób niepowodujący zagrożenia dla siebie, jak i osób poruszających się w sąsiedztwie jego własności”. Linia nN przy ul. Wyzwolenia w Myszkowie została wybudowana około 30 lat temu na podstawie dokumentacji techniczno-prawnej za zgodą ówczesnych właścicieli. Obecny właściciel nieruchomości poprzez swój wniosek tak naprawdę zmienia plan zagospodarowania (przeznaczenia) swojej działki, a zatem musi ponieść koszty dostosowania kolidującej infrastruktury do jego nowych wymagań. Przebudowy takie dotyczą także sieci wodociągowej, kanalizacyjnej, sieci gazowej, telekomunikacyjnej itd. – wyjaśnia Zbigniew Jacek Piersiak.
Pan Marek nie podjął jeszcze decyzji co do tego, jak postąpi w tej sprawie. Nie ukrywa, że liczy na podpowiedzi czytelników naszej gazety, którzy być może byli w podobnej sytuacji jak on i udało im się z niej wybrnąć bez ponoszenia wysokich kosztów finansowych. –Może ktoś mi coś doradzi. Bo niby dlaczego ja mam płacić, skoro ja z tego słupa nie korzystam, tylko zakład energetyczny. Mnie o nic nie chodzi, o żadne odszkodowanie czy coś. Chcę tylko przesunięcia tego słupa by nie doszło do tragedii. Bo kto będzie wtedy odpowiadał? – pyta pan Marek.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze