(Myszków) 31-letni Rafał Wierzbowski od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe. Choć niepełnosprawność w znacznym stopniu komplikuje mu życie, stara się funkcjonować w miarę normalnie i samodzielnie. Pomagał mu w tym m.in. wózek inwalidzki, którym od 10 lat wyjeżdżał z bloku, pokonywał kilkaset metrów i przesiadał się do busa, który odwoził go do Ogorzelnika, gdzie brał udział w warsztatach zajęciowych. Wózek pozostawiał pod sklepem. Kiedy we wtorek 6 grudnia wrócił z zajęć wózka już nie było. Rozpacz Rafała po stracie spowodowała ogromną wściekłość internautów na sprawcę odrażającej kradzieży; ich złość dała jednak piękny efekt. Wystarczyło zaledwie kilkanaście godzin by nowi przyjaciele niepełnosprawnego Rafała kupili mu … zupełnie nowy wózek. Sprawa kradzieży będzie miała kompletne i szczęśliwe zakończenie jeśli uda się jeszcze odnaleźć i przykładnie ukarać złodzieja.
- Do tej pory nie było takich problemów, choć czasem ktoś złośliwie wypuścił mu z kół powietrze, albo przeciął opony. Ale nikt nigdy mu wózka nie ukradł. Do 6 grudnia. To nie był jakiś super nowoczesny czy nowy wózek, ale i nie zniszczony czy stary, bo w sierpniu minęły 2 lata jak na nim jeździł. Dla mnie był o tyle dobry, że miał przy rączkach hamulce i mogłam hamować pchając np. wózek z górki, nie trzeba było hamować kołami. Wózek myślę łatwo poznać, bo miał napis z tyłu, nie było też jednego podnóżka. Siedzisko też nie było oryginalne, z taką poduszką było. Materiał oryginalny się oderwał i ja naszyłam z „wycieruchu” , na rzepy było przypinane, żeby łatwiej było wyprać w każdej chwili. Od poniedziałku do piątku, codziennie albo on sam sobie jechał, albo ja go wyprowadzałam i ten wózek zostawał pod sklepem, no bo różnie przyjeżdżali. Raz o 14.00, nieraz później – opowiada Anna Wierzbowska, mama Rafała. – Po co komu taki używany wózek? – pytamy ją. – Nie wiem. Zupełnie nie wiem… Taki prezent na „Mikołaja” ktoś zrobił osobie niepełnosprawnej - odpowiada z rezygnacją kobieta.
Informacja o kradzieży wózka inwalidzkiego ukazała się w środę 7 grudnia na stronie internetowej Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie. Dzień później informacja udostępniona przez naszego dziennikarza na Facebooku, zaczęła krążyć po sieci. Użytkownicy portalu komentowali zdarzenie, udostępniali dalej informację, która miała pomóc w odnalezieniu złodzieja. Co ciekawe, komunikat rozpowszechniały nawet te osoby, które jak deklarowały nigdy, „z zasady” nie pomagały policji, ale w tej sprawie, ze względu na jej ohydny charakter „robiły wyjątek”.
Bardzo szybko zareagowała TVP 3 z Katowic, która tego samego dnia nagrała i wyemitowała materiał o kradzieży. – Po emisji materiału w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony – mówi autorka telewizyjnego reportażu Katarzyna Wydor. Pomoc telewidzów już wtedy nie była jednak potrzebna. Kiedy w siedzibie Gazety Myszkowskiej rodziły się plany pomocy dla Rafała Wierzbowskiego (chciał się w nią zaangażować m.in. radny powiatowy Rafał Kępski) do akcji „wkroczył” Tomasz Szlenk, znany w Myszkowie społecznik i działacz sportowy.
- Może się złożymy i kupimy nowy wózek dla Rafała? W kilka osób się złożymy i zrobimy mu prezent świąteczny, co wy na to? – zaproponował. Odzew przeszedł chyba jego najśmielsze oczekiwania. Kilkanaście osób bardzo szybko zadeklarowało, że chętnie pomoże. Każdy ofiarował tyle, ile mógł. Ktoś 20 złotych, ktoś inny 100. Dość powiedzieć, że w ciągu 18 godzin udało się zebrać zadeklarowane kwoty i kupić nowy, łatwy do składania i rozkładania, a przede wszystkim lekki – bo aluminiowy - wózek inwalidzki. Jego przekazanie miało miejsce w piątek 9 grudnia o 15.00. Radość niepełnosprawnego chłopaka na widok swoich „nowych nóg” była najlepszą nagrodą dla osób, które zaangażowały się w pomoc dla niego.
Osoby które uczestniczyły w „zrzutce” nie chcą podawania ich danych (choć chcieliśmy wymienić wszystkich darczyńców), tłumaczą, że nie po to deklarowały swą pomoc. Musimy jednak wspomnieć o Joannie Puto, która wraz z mężem prowadzi sklepy ze sprzętem medycznym w Myszkowie, Zawierciu i Szczekocinach. Dzięki niej udało się uzyskać bardzo duży rabat na wózek, którego nominalna wartość to ok. 1700 złotych, a może nawet więcej. Pani Joanna wraz mężem zaoferowali również swoją pomoc w montażu zabezpieczeń, do których Rafał będzie mógł przypinać nowy wózek, by nikt go już nie zabrał.
Ofiarność nowych przyjaciół Rafała Wierzbowskiego pozwoliła także na przygotowanie dla niego wielkiej paczki świątecznej, w której znalazły się m.in. odzież i buty na zimę, czy nowe dresy, potrzebne mu podczas zajęć rehabilitacyjnych.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze