(Myszków) W jednym z ostatnich wydań Gazety Myszkowskiej, wykorzystując refleksje jakie przywołał u nas Dzień Wszystkich Świętych, poświęciliśmy nieco miejsca tematowi myszkowskich nekropolii. Naszej ocenie poddaliśmy wtedy m.in. cmentarz komunalny przy ulicy Jana Pawła II.
- Gazeta Myszkowska może sobie przypisać część zasług, że od tego roku zmarli na tym cmentarzu przestali być grzebani w śmieciach. Po awanturze jaką rozpętaliśmy zarządca cmentarza, należąca w całości do miasta spółka Saniko, oczyściła ziemię ze śmieci, które zresztą sama tam 15 lat temu wywoziła. Rekultywacja terenu kosztowała ponad 200 tysięcy złotych. Cmentarz doczekał się nawet ogrodzenia. Ale porażająca brzydota tego miejsca nie zniknęła! Aleja kończy się tuż za krzyżem, o jej przedłużeniu nikt nie myśli od lat, a grobów przybywa. Dlaczego miasto (Saniko?) nie wykona alei z kostki do samego płotu, dlaczego nie pomyślano o szpalerze drzew i krzewów, które po kilku latach byłyby ozdobą alei? Pamiętam, że gdy miasto zakładało cmentarz, obiecywano nam, że właśnie na cmentarzu komunalnym będzie porządek, groby będą w linii, przy nich szerokie przejścia. A jest chaos i brzydota – pisaliśmy, zwracając się jednocześnie z prośbą, by czytelnicy dzielili się z naszą redakcją swoimi uwagami, pomysłami bądź uwagami w temacie myszkowskich cmentarzy.
Na pierwsze sygnały nie musieliśmy długo czekać.
Z naszą redakcją skontaktował się czytelnik, który był zmuszony załatwiać sprawy w biurze mieszczącym się w budynku przy cmentarzu, w którym znajduje się także kaplica. – Przed wejściem do budynku, w którym złożeni są zmarli, nazwę to prosektorium, stoi jedno drzewo, chyba topola. Wszystkie liście z tego drzewa już opadły, nowych wiatr nie zrzuci. Ale nikt ich nie zgrabił od dłuższego czasu, bo widać, że to nie świeży opad. Przez zwykły szacunek dla zmarłych, dla ich bliskich, należałoby wziąć grabie i zgrabić te liście. Wiele pracy tam nie trzeba, tylko dobrej woli. Tej chyba zabrakło - napisał czytelnik.
Kiedy pojechaliśmy na miejsce mogliśmy tylko potwierdzić jego słowa. Niezgrabione liście tworzyły na trawniku przed wejściem do budynku gruby, rudy „dywan”. Podczas krótkiego obchodu po cmentarzu rzuciły się nam też w oczy położone w centrum cmentarza mogiły, których z pewnością nikt przez dłuższy czas nie odwiedzał. Porośnięte wysoką, suchą trawą, z przechylonymi krzyżami stanowiły bardzo przykry widok.
Rozumiemy, że opieka nad grobami powinna przede wszystkim należeć do osób spokrewnionych ze zmarłymi, wiele jednak może być powodów dla których danego grobu dawno nikt nie odwiedził. Pochowany w zaniedbanej mogile mógł być osobą samotną, może jego bliscy wyjechali lub sami też zmarli, może zdrowie nie pozwala im dotrzeć na cmentarz. Dla zarządcy cmentarza taka zaniedbana mogiła powinna być „wyrzutem sumienia”, tym bardziej, że nie trzeba wiele, by przywrócić ją do przyzwoitego stanu. Wystarczy przyciąć trawę, wyprostować krzyż, wyrzucić stare znicze. To tak wiele?
Jeżeli zarządca cmentarza nie ma czasu na takie sprawy, może należy porozumieć się z którąś ze szkół, może drużyną harcerską? Młodzież w takich sytuacjach, co pokazują przykłady z różnych stron naszego powiatu, chętnie poświęca swój czas by uporządkować zapomniane groby.
O sytuacji zaobserwowanej na Cmentarzu Komunalnym spółkę Saniko poinformowaliśmy w piątek 18 listopada, prosząc o komentarz do niej i odpowiednią reakcję. Do wtorku 22 listopada odpowiedzi nie otrzymaliśmy, ale kiedy odwiedziliśmy cmentarz ponownie w środę 23 listopada reakcja na nasz list była widoczna. Liście z trawnika przed biurem cmentarza zostały zgrabione, zupełnie inaczej prezentowały się także, jeszcze kilka dni temu porośnięte wysoką, suchą trawa mogiły. Jak widać, dało się. Tylko czy musiała być do tego potrzebna interwencja Gazety?
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze