(Żarki) Już wkrótce we wszystkich szkołach zabrzmi dzwonek inaugurujący nowy rok szkolny 2016/2017. W Zespole Szkół w Żarkach w dalszym ciągu rozpamiętuje się jednak to, co wydarzyło się przed wakacjami, na koniec poprzedniego roku edukacyjnego. Do dnia dzisiejszego tematem wywołującym sporo emocji są wyniki matur w Liceum Ogólnokształcącym wchodzącym w skład żareckiego Zespołu Szkół. Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Jaworznie unieważniła egzamin z matematyki 29 zdającym. - Egzaminator, sprawdzający prace zdających w Zespole Szkół im. T. Kościuszki w Żarkach, zgłosił podejrzenie, że przedstawione do oceny prace nie były samodzielne – uzasadnia decyzję OKE jej wicedyrektor Andrzej Folwaczny. Jednym słowem, uczniowie najprawdopodobniej „ściągali”. Rodzice niektórych zdających uważają jednak, że za całą sytuację odpowiadają …członkowie zespołu nadzorującego egzamin. Tylko czy aby na pewno?
O tej niecodziennej sytuacji powiadomili nas rodzice dwóch maturzystek, których egzamin z matematyki Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Jaworznie unieważniła. Dziewczyny nie mogły tym samym podchodzić do „poprawki”, bo unieważnienie egzaminu to nie to samo co jego „oblanie”. Gdyby egzaminu „zwyczajnie” nie zdały, paradoksalnie ta sytuacja byłaby dla nich lepsza. Jeśli zechcą, mogą powtarzać maturę za rok. Czy tak będzie? Na razie nie wiadomo. Matki dziewczyn nie kryły w redakcji rozgoryczenia sytuacją, twierdziły, że prace ich córek zostały unieważnione niesłusznie, bo te – jak podkreślają - na maturze „nie ściągały”. Nie ukrywały jednak, że na sali egzaminacyjnej niektórzy uczniowie postępowali nieuczciwie, a „telefony z rozwiązaniami zadań latały po sali”. Za to, że uczniowie wnieśli aparaty telefoniczne na egzamin obarczają … zespół nadzorujący, czyli tzw. komisję egzaminacyjną. Tyle tylko, że przed wejściem na salę gdzie odbywała się matura widniała informacja, że telefonów wnosić na egzamin nie wolno, a członkom komisji nie wolno uczniów rewidować, sprawdzać co mają w kieszeniach itp. W trakcie egzaminu członek komisji nie może też podejść do ucznia by np. sprawdzić co ma na ławce. Zabraniają tego przepisy. Mimo wiedzy o nieprawidłowościach nikt tego nie zgłosił, mimo, że był na to czas – w ciągu dwóch dni po maturze. Gdyby egzaminatorzy niczego się w pracach uczniów nie dopatrzyli, pewnie wszystko byłoby „w porządku”, i nikt do gazety by się nie fatygował.
OKE POTWIERDZA: UCZNIOWIE „ŚCIĄGALI”
- W głównej sesji egzaminacyjnej dwudziestu dziewięciu zdających w Zespole Szkół im. Tadeusza Kościuszki w Żarkach miało unieważniony egzamin maturalny z matematyki.
Zgodnie z obowiązującą Ustawą o systemie oświaty i obowiązującymi Procedurami organizowania i przeprowadzania oceniania przez egzaminatorów prac sprawdzianu, egzaminu gimnazjalnego i egzaminu maturalnego w 2016 roku, egzaminator, sprawdzający prace zdających w Zespole Szkół im. T. Kościuszki w Żarkach, zgłosił podejrzenie, że przedstawione do oceny prace nie były samodzielne. W związku z tym Dyrektor OKE powołał zespół ekspertów (ponieważ takie są procedury), który miał zanalizować zasadność tych podejrzeń. Z analizy ekspertów wynikało, że można wnioskować o niesamodzielności rozwiązań, ponieważ wskazywały na to popełniane przez zdających błędy. Powtarzające się u zdających błędy w rozwiązaniach zadań otwartych dotyczyły np.: mylenia znaków działania, symboli, liczb, przedstawiania obliczeń, których nie można było wykonać z liczb znajdujących się w zapisie poprzedniego etapu rozumowania. Do maturzystów podejrzanych o niesamodzielność pracy została wysłana, za pośrednictwem dyrektora szkoły, pisemna informacja o zamiarze unieważnienia egzaminu. 20 zdających złożyło wniosek o wgląd do dokumentacji, na podstawie której Dyrektor OKE podjął decyzje o zamiarze unieważnienia ich prac. Każdy z wnioskujących miał uzgodniony inny termin (dzień, godzinę wglądu). Wgląd do dokumentacji egzaminu odbywał się w monitorowanej sali w siedzibie Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie, w obecności pracowników Komisji. Podczas wglądu każdy zdający był informowany o swoich prawach, kolejnych krokach podejmowanych zgodnie z procedurą unieważnienia egzaminu, a ekspert wskazywał mu rozwiązania zadań w jego pracy i pracach innych zdających. Prace zdających miały zabezpieczone strony tytułowe z numerem PESEL, aby zdający nie mógł zidentyfikować prac innych maturzystów (ustawa o ochronie danych osobowych). Zdający miał możliwość (na każdy wgląd była zaplanowana jedna godzina zegarowa) zarówno dokładnie zanalizować zadania będące podstawą unieważnienia, jak i napisać wyjaśnienie dotyczące zaistniałej sytuacji. W wyniku analizy wyjaśnień przedłożonych przez osoby dokonujące wglądów podjęto decyzję o podtrzymaniu zarzutów wobec 19 z 20 osób dokonujących wglądu i pozostałych zdających, którzy nie zgłosili się do wglądu. Wyjaśnienia jednej osoby uznano za wystarczające do wycofania zarzutu o niesamodzielności. Podsumowując: w jednej sali egzaminacyjnej zdawało egzamin z matematyki 74 maturzystów, z czego tylko tych 29, którzy popełnili podobne błędy w tych samych zadaniach, miało unieważniony egzamin. Zgodnie z obowiązującym prawem oświatowym, zdający, któremu unieważniono egzamin, może do niego przystąpić dopiero za rok. Zarzut niesamodzielności podczas egzaminu nie może być traktowany podobnie jak niezdanie egzaminu. Dlatego maturzysta, który nie zdał obowiązkowego egzaminu z matematyki w sesji wiosennej, ma prawo – w sytuacji opisanej w Ustawie o systemie oświaty – przystąpić z tego przedmiotu do egzaminu w terminie poprawkowym w sierpniu tego samego roku, natomiast ten maturzysta, którego egzamin został unieważniony, musi poczekać do kolejnej wiosennej sesji – tłumaczy obszernie dla naszej redakcji Andrzej Folwaczny, Wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie.
WYMAGAJĄ ODWAGI, ALE SAMI JEJ NIE MAJĄ
Niedługo po wizycie matek maturzystek do redakcji dotarł list, podpisany enigmatycznie przez „Rodziców maturzystów”. Przedstawiają w nim „swoją wersję” zdarzeń. Publikujemy poniżej jego fragmenty:
- Jesteśmy rodzicami tegorocznych maturzystów z LO w Żarkach. Chcieliśmy opowiedzieć jak przebiegał egzamin maturalny z matematyki w tym liceum. Do egzaminów maturalnych z innych przedmiotów nie mamy zastrzeżeń, odbyły się zgodnie z prawem, ponieważ była komisja z Jaworzna. Na maturę z matematyki także przyjechała komisja z Jaworzna, tylko została ona skierowana na egzamin do technikum (odbywał się w innej sali). W liceum pisał syn pani dyrektor i córka pani wicedyrektor. Nie losowali miejsc, ponieważ mieli oni je wcześniej wyznaczone. Na tą maturę młodzież mogła wnieść telefony komórkowe, co komisji nie przeszkadzało. Komisja była tak miła, że sami robili zdjęcia zadań telefonami i po chwili dostawali gotowe rozwiązania, którymi obdarowywali młodzież, aby ta zbytnio się nie natrudziła nad rozwiązywaniem. Polegało to na tym, jak mówią maturzyści, że komisja podchodziła do „lepszego ucznia”, brała od niego rozwiązanie i dawała tym „słabszym”. Maturzysta, który co tu ukrywać, słabo się uczył, po wyjściu z sali na głos krzyczał, że zdał na 80 % i tak się stało, ponieważ miał opłaconego nauczyciela, któremu przesłał telefonem zdjęcia zadań i dostawał gotowe odpowiedzi. Gdy komisja z Jaworzna sprawdziła prace okazało się, że 17 przypadkowych osób ma unieważnioną maturę z matematyki, ponieważ mają jednakowe błędy. Młodzież jeździła do Jaworzna składać pisemne wyjaśnienia , które nic nie dały. Komisja w Jaworznie odrzuciła odwołania maturzystów. Młodzież decyduje się odwołać do komisji głównej do Warszawy. Jednak dostają decyzję z Warszawy odmowną.
Pytamy, dlaczego za głupotę komisji zostali ukarani maturzyści. Dlaczego komisja nie ma odwagi przyznać co zrobili tej młodzieży? Dlaczego się nie wstawili razem z dyrekcją za ta młodzieżą i nie usiłowali pomóż? Jednym słowem dyrekcja się cieszy, że ich dzieci zdali i nie mają problemów jak nasze, a komisja milczy, bo się boi pani dyrektor cokolwiek powiedzieć, w jaki sposób pilnowali porządku na sali. Wyszło na to, że to nasze dzieci kłamią, a oni nie mają sobie nic do zarzucenia. Problem ten zna pan Starosta Lasecki, ponieważ dostał takie pismo od rodziców i nic z tym nie robi – podpisali „Rodzice maturzystów”. Choć wymagają odwagi od „komisji”, sami nie mieli jej na tyle, by podpisać się z imienia i nazwiska pod, poważnymi bądź co bądź oskarżeniami. Anonim – bo tak potraktowaliśmy list – pokazaliśmy dyrektor Zespołu Szkół w Żarkach, Marioli Piątek, by odniosła się do stawianych w nim zarzutów. Dyrektor kategorycznie się z nimi nie zgadza, twierdzi, że zupełnie nie polegają one na prawdzie. –Egzamin maturalny z matematyki przebiegał zgodnie z wytycznymi zawartymi w „ Informacji o sposobie organizacji i przeprowadzania egzaminu maturalnego obowiązującej w roku szkolnym 2015/2016 (…) przygotowanej przez Centralną Komisję Egzaminacyjną. Zespół nadzorujący w/w egzamin, czyli ta tzw. „komisja egzaminacyjna” wszyscy jej członkowie zostali przeszkoleni zgodnie z zaleceniami, dokładnie znali swoje zadania. Egzamin przebiegał prawidłowo, bez zakłóceń. Nikt nie zgłosił uwag w trakcie trwania egzaminu, ani też po jego zakończeniu. Gdyby zaistniała jakakolwiek nieprawidłowość, cokolwiek się zdarzyło podczas trwania egzaminu, przewodniczący komisji ma obowiązek zgłosić to do dyrektora szkoły, wówczas w zależności od okoliczności następuje przerwanie egzaminu. Takiej sytuacji nie było. W ciągu dwóch dni od zakończenia egzaminu nie wpłynęła też do mnie żadna informacja dotycząca złamania procedur podczas trwania matury z matematyki, nie zostało też nic zgłoszone do dyrektora OKE. Z pewnością wówczas dyrektor OKE poprosiłby o wyjaśnienia. Podczas tegorocznych matur w ciągu trzech dni mieliśmy obserwatorów wydelegowanych przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną, z częstochowskiej delegatury Kuratorium Oświaty. Panie wizytator były obecne na maturze pisemnej z języka polskiego –p. podstawowy i rozszerzony oraz z matematyki – p. podstawowy i rozszerzony. Ogółem do matury przystąpiło 124 zdających. Egzamin odbywał się w 2 salach gimnastycznych. O wyborze sali zadecydował wyłącznie obserwator. Ja nie miałam na to żadnego wpływu. Jako dyrektor szkoły, przewodniczący wszystkich zespołów nadzorujących pozostaję w gabinecie, nie mogę przebywać bezpośrednio w salach egzaminacyjnych. Nie mam żadnych zastrzeżeń do zespołu nadzorującego egzamin maturalny z matematyki. Zgodnie z otrzymanym protokołem wszystko odbyło się adekwatnie do obowiązujących zasad, żadne uwagi do mnie nie wpłynęły. Nadmieniam, że członek komisji nie może podejść do ucznia, bez wyraźnego powodu, nie może ucznia przeszukać, sprawdzić co ma w kieszeni. Przed wejściem do sali odbywa się losowanie miejsc zgodnie z listą zdających wygenerowaną przez OKE. My tej listy nie przygotowujemy, nie decydujemy o kolejności na liście zdających. Komisja wyczytuje nazwiska poszczególnych uczniów, oni podchodzą do stolika i losują numer ławki. Wokół stoją uczniowie, komisja, i nie ma miejsca na jakieś nieprawidłowości. Osoba, która wylosuje dane miejsce udaje się na nie. Mój syn również losował w kolejności z listy zdających. Spośród tegorocznych maturzystów na feralnej sali 111 zdawało w 54 abiturientów. Do egzaminu przystępowali także absolwenci- osoby poprawiające maturę kolejny raz. Unieważniono maturę 13 maturzystom oraz 16 absolwentom. Czyli 41 tegorocznych zdających napisało egzamin maturalny z matematyki bez zastrzeżeń i to z bardzo dobrymi wynikami. Nadmieniam, że uczniowie, u których dopatrzono się niesamodzielności nie siedzieli w jednym sektorze, bądź rzędzie, byli „rozstrzeleni” po całej sali. Jeśli ktoś widział, że „telefony latają po sali” powinien o tym poinformować.
Przed drzwiami na salę egzaminacyjną była informacja o zakazie wnoszenia telefonów komórkowych. Maturzyści to osoby dorosłe i taki przekaz powinien być dla nich jak najbardziej jasny. Jeśli ktoś świadomie łamie zasady, to robi to tylko na własną odpowiedzialność. W komisji zasiadają doświadczeni pedagodzy, w większości nauczyciele dyplomowani, którzy nie pierwszy raz nadzorowali przebieg egzaminów maturalnych oraz zawodowych. Doskonale wiedzą jakie są konsekwencje, gdyby doszło do jakichkolwiek niedopatrzeń (…). Jeśli doszłoby do łamania procedur, moim obowiązkiem jest natychmiastowe powiadomienie dyrektora OKE i z pewnością tak bym uczyniła. Nie ma innej możliwości (…) Musimy zdawać sobie sprawę, że prawdopodobnie każda praca z tej feralnej sali została dokładnie, może nawet kilkukrotnie zweryfikowana przez egzaminatorów z OKE. Czy można zatem mieć pretensje, że ktoś zdał egzamin? Egzaminatorzy nie wiedzą czyją pracę sprawdzają bo nie ma na nich nazwisk, są tylko kody i numery pesel. Nie ma sposobności by ktoś kogoś potraktował ulgowo. Nie twórzmy zatem spiskowej teorii dziejów. Najbardziej przykre jest dla mnie to, że wplątuje się w tę sprawę moje dziecko. Gdybym była taka „wszechmocna” i miała taką możliwość, to mój syn zdałby maturę na 100 % z każdego zadeklarowanego przedmiotu, a uzyskał wyniki dobre, na różnych poziomach procentowych. Dodam, że na każdym egzaminie siedział przy innym numerze stolika. Na maturze z języka angielskiego wylosował pierwszą ławkę. Chciałabym podkreślić, że uczniowie byli dobrze przygotowani do matury .Dysponujemy dokumentacją, która jest w stanie to potwierdzić. Przeprowadziliśmy łącznie 9 matur próbnych - w tym 2 całościowe i 6 częściowych (tematycznych).Robimy to systematycznie przez cały rok. Po pierwszym półroczu trzeciej klasy wiemy już, jaki jest stan przygotowania uczniów do poszczególnych egzaminów. Obok zajęć obowiązkowych, uczniowie mogli skorzystać i wielu chętnie korzystało z zajęć dodatkowych przygotowujących do matury z danego przedmiotu. Zgodnie z harmonogramem badań osiągnięć edukacyjnych uczniów konsekwentnie pracujemy i ćwiczymy. Weryfikujemy jaki materiał jest dobrze opanowany, a co sprawia uczniom trudności, co należy poprawić. Należy pamiętać, że mamy uczniów o różnym poziomie wiedzy i umiejętności, z różnymi predyspozycjami. Zatem te 3-4 lata służą po to, by rozpoznać, pomóc, wesprzeć społeczność uczniowską, tak by jak najlepiej przygotować ich do egzaminu dojrzałości, którego poziom jest taki sam dla wszystkich zdających. Na bieżąco również informujemy rodziców o stanie przygotowania uczniów do matury. Podkreślamy mocne i słabe strony z każdego przedmiotu egzaminacyjnego. Nie wszyscy jednak rodzice przychodzą na zebrania organizowane 4 razy do roku (…) Wszystkie wyniki w nauce uzyskiwane przez uczniów wskazują na to, że oni wszyscy powinni byli zdać maturę. Wszyscy. Bez problemów. Bo pracowaliśmy na to 3 czy 4 lata. Niepotrzebne było „ściąganie”. Dziś mamy uczennic są rozżalone, stosują bezpodstawne inwektywy, ale to nie my ponosimy odpowiedzialność za ten stan rzeczy. Jeśli egzaminatorzy OKE dopatrzyli się niesamodzielności w kilku zadaniach to konsekwencje dla maturzystów są jednoznaczne. To są dorośli ludzie, których przed maturą uczulaliśmy na różne sytuacje – wyjaśnia obszernie Mariola Piątek.
W Zespole Szkół w Żarkach trwa obecnie postępowanie wyjaśniające prawidłowość przebiegu matury z matematyki, prowadzone przez Rzecznika dyscyplinarnego delegatury Kuratorium Oświaty w Częstochowie. Wyjaśnienia złoży dyrekcja szkoły i członkowie zespołu nadzorującego.
ZAMIAST KOMENTARZA
W Myszkowie po maturze w Żarkach pojawiła się plotka, że być może w OKE nikt nie dostrzegłby zbieżności w pracach egzaminacyjnych, gdyby nie donos kogoś, kto nie dostał ściągi na maturze. Nie wiemy czy to prawda, czy zwykła bujda, trudno to zweryfikować. Jedno jest pewne: uczniowie powinni mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. I ci, którzy świadomie ściągali, i ci, którzy widząc to, w żaden sposób nie zareagowali. Tyczy się to także rodziców, którzy winę za to co się stało widzą wszędzie, tylko nie tam gdzie trzeba.
To tak jakby ktoś widział pijanego wsiadającego za kierownicę samochodu i pozwolił mu odjechać, licząc, że może nic się nie stanie. A kiedy ten spowodowuje wypadek, w którym ucierpi bliski osoby która nie zareagowała, ma pretensje do policji, że nie złapała pijanego odpowiednio wcześnie. Matura to krok w prawdziwą dorosłość. Młodzież dostała z niej właśnie „pierwszą lekcję”. Wynika z niej niezbicie, że za swoje postępowanie trzeba ponieść odpowiedzialność.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze