(Myszków) Pan Adam mieszka w Nowej Wsi. Jego pole i las ciągną się jakieś 1,5 km w stronę Myszkowa wzdłuż Warty. W dolinie rzeki rosną dęby. Kilka mniejszych wycięli nieznani złodzieje. Ale gdy 27 lipca 2012 roku złodzieje ładowali właśnie ścięty, dorodny, może 80 letni dąb na wóz, zauważył to przejeżdżający rowerem znajomy pana Adama. Ten zaalarmowany wezwał policję. Przez las, razem z policjantami jadą na miejsce, gdzie rósł dąb. Po dębie została sterta gałęzi i ponad półmetrowej średnicy pień. Wyraźne ślady na piaszczystej drodze wskazują jednak którędy złodzieje wywieźli łup. Razem z panem Adamem jedziemy tą samą trasą. Droga przechodzi pod torami kolejowymi, ślady skręcają w lewo. Kawałek dalej traktor z dębem na wozie skręca w prawo, wprost przez łąkę. Wyraźnie zgnieciona trawa prowadzi prosto do stodoły Janusza S. który w tej sprawie był jednym z podejrzanych.
-Wjechaliśmy na podwórko razem z policjantami. Stodoła była z jednej strony zamknięta, a z drugiej nawet nie zdążyli zamknąć. W środku, w stodole traktor jeszcze ciepły, a na wozie kloce z mojego dębu - relacjonuje pan Adam.
Inne dowody zebrane w sprawie: siekiera należąca do żony jednego z podejrzanych, znaleziona w lesie przy pniaku. Prawdopodobnie w pośpiechu zapomniana przez złodziei. Piła Husqvarna - pożyczona od znajomego, przez starszego z synów podejrzanego -Andrzeja S., jeszcze ciepła, gdy wjechali policjanci. Stodoła, wóz i traktor. Wszystko własność podejrzanego o ścięcie dębu i kradzież drewna Janusza S. Jego i jego dwóch synów: Andrzeja i Mariusza policjanci zastali na podwórku. Starszy z nich, Andrzej w zeznaniach potwierdził, że ojciec razem z młodszym bratem przywieźli drewno ciągnikiem, ale „nie wie skąd ono pochodziło”. Młodszy Mariusz S. odmówił składania zeznań, a podejrzany Janusz S., właściciel wozu, traktora i stodoły zeznał, że nie wie skąd drewno wzięło się w jego stodole, na jego wozie, przywiezione jego traktorem. Jego prawo nie ułatwiać prokuraturze pracy.
A jaka była decyzja Prokuratury Rejonowej w Myszkowie w tej sprawie? Prokurator Mirosława Galiszewska umorzyła dochodzenie. Jej zdaniem w sprawie brak bezpośrednich dowodów, kto ukradł drewno. „Rodzi się pytanie, kto tej kradzieży dokonał? Czy podejrzany Janusz S., nieletni Mariusz S. czy Andrzej S.?- pyta w uzasadnieniu do swojej decyzji prokurator Galiszewska. Podpowiadamy, że jest zeznanie starszego z braci, że drewno przywiózł ojciec razem z młodszym z braci.
Właściciel wyciętego i skradzionego dębu nie zgodził się decyzją prokuratury i złożył zażalenie do Sądu Rejonowego w Myszkowie, w którym pisze: „Dąb sam na posesję podejrzanego nie dotarł. Fakty mówią same za siebie, że to Janusz S. jest winny popełnienia czynu zabronionego, jego zeznania nie pokrywają się ze stanem faktycznym, niewiarygodne jest, że był on nieświadomy, jakoby ktoś drewno na posesję mu podrzucił i ukrył w stodole. Prokurator nie wziął pod uwagę, że skradzione drewno przetransportowano jego środkiem transportu.”
Rozpatrujący odwołanie sędzia Karol Gondro 27. maja 2013 uznał rację poszkodowanego i nakazał prokuraturze większą staranność w badaniu sprawy. Sąd wydał też zalecenia, m. in. nakazując wycenę dębowych kloców. Ich wartość ustalono na 2204,54 zł. Miesiąc później prokurator Mirosława Galiszewska ponownie wydała decyzję o umarzeniu dochodzenia. Jej zdaniem (z uzasadnienia): „W sprawie nie ma przekonujących dowodów, które by wskazywały na sprawcę tego czynu”. Pan Adam dał już sobie spokój z szukaniem sprawiedliwości. Pokazał tylko decyzję prokuratury nam, jako ciekawostkę. My pokazaliśmy ją kilku adwokatom, jednemu prokuratorowi. Wszyscy dobrze się bawili, słuchając tej historii. Czy w sprawie rzeczywiście brakuje wystarczających dowodów do skierowania aktu oskarżenia? Rzeczywiście, przydałaby się odcięta ręka złodzieja w miejscu, gdzie rósł dąb. Ale i to mogłoby okazać się dowodem niewystarczającym. Przecież mógł rękę obciąć sobie w innym miejscu, a tylko zgubił ją przy dębie. Zgubił siekierę, którą później, decyzją prokuratury odzyskał. Skradzione drewno też pozostało u podejrzanego o kradzież.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze