(Żarki Letnisko) – Wie pan jak jest. Jak w całej Polsce. Galimatias i bałagan. Ale w sierpniu będzie lepiej – w ten sposób Marek Toborek z firmy Sita, odpowiedzialny z jej ramienia za usuwanie odpadów komunalnych w gminie Poraj, komentuje wdrażanie nowej ustawy śmieciowej w Żarkach Letnisku. Mieszkańcy tej miejscowości alarmowali naszą redakcję, że w wyznaczonych terminach pracownicy Sity opróżnili pojemniki na śmieci zmieszane, ale zapomnieli o workach ze śmieciami segregowanymi. W części Żarek Letniska worki z makulaturą, szkłem czy plastikami leżą już tydzień przed domami, a mieszkańcy ciągle nie wiedzą, kiedy Sita je zabierze. Dopiero za miesiąc?
Kiedy mówimy o tym Markowi Toborkowi z „Sity” ten od razu krótko i zdecydowanie odpowiada: „Nieprawda”. Zaraz jednak dodaje – Ale wie pan jak jest. Jak w całej Polsce. Galimatias i bałagan. W Żarkach Letnisku jest podobnie. Bo jedne posesje są stale zamieszkane, inne są letniskowe. Na tych ostatnich są ludzie, na innych nie ma. Ale w sierpniu będzie już lepiej. Jeżeli chodzi o gminę Poraj to i tak uważam, że wszystko jest tam na wysokim poziomie – mówi Marek Toborek. Kiedy jednak podtrzymujemy, że nie zabrane worki leżą nadal, mimo, że termin ich wywozu minął, lekko zmienia zdanie. – Mogło się zdarzyć, że ktoś wystawił worki, jak już wóz przejechał – tłumaczy. To dlaczego opróżniono kosze, a worki zostały? – To raczej niemożliwe. Bo za śmieciarką jedzie drugi wóz, który je zbiera – zapewnia. I uspokaja, że po te, które ewentualnie zostały pracownicy firmy wrócą. Wystarczy tylko skontaktować się z firmą (tel. 34 361 60 87). Pytamy także o worki, których niektórzy mieszkańcy Żarek Letniska nie otrzymali w komplecie. – Jeśli taka sytuacja miała miejsce prosimy o skontaktowanie się z Urzędem Gminy w Poraju, gdzie te worki są. Ma je także sołtys i u niego można też odbierać, jak komuś jakichś brakuje – dodaje M. Toborek.
- To prawda, mam worki, choć nie wiem jeszcze jak długo będzie trwać taka sytuacja, jak długo będę je mieszkańcom rozdawał. Dziś przywiozłem kolejną porcję z urzędu gminy. Uważam, że dostarczanie worków mieszkańcom to zadanie firmy. Mam nadzieję, że po tym pierwszym trudnym okresie – bo nie da się ukryć, że z różnymi trudnymi sytuacjami przychodzi nam się zmierzyć - wdrażanie nowej ustawy jakoś się unormuje, i że w następnych miesiącach będzie już lepiej – mówi Ryszard Świerdza, sołtys Żarek Letniska.
Robert Bączyński
nasz komentarz:
Czasem nie lubię mieć racji
Optymizmu Sity, że w Poraju idzie im „na wysokim poziomie” nie podzielam. Zrzucanie błędów firmy i gminy na mieszkańców, którzy rzekomo nie wystawili worków to ze strony Sity spychologia. Od 18 lipca czeka na nich worek z plastikami również przed moim domem. Nie zabrali, bo żaden inny samochód za śmieciarką się nie pojawił. Za to żona mówi, że to chyba najszybsza śmieciarka na świecie, tak uciekała, żeby ktoś z mieszkańców jej nie zatrzymał! Z podobnym pędem odjechali spod domu burmistrza Myszkowa (też mieszka w Żarkach Letnisku), zostawiając stertę worków. Też leżą do dzisiaj. To nawet zabawne, bo w Myszkowie problemów z wywozem śmieci też nie mało, więc niech burmistrz poczuje na własnej skórze jakie są konsekwencje czekania z wdrożeniem ustawy na ostatnią chwilę. Mógłbym powiedzieć: „a nie mówiłem”, gdy od wielu miesięcy alarmowaliśmy w Gazecie Myszkowskiej, że gminy (wyłącznie ze swojej winy!) nie zdążą, że będzie bałagan.
Przy okazji nowa ciekawostka: Poraj w przetargu ogłosił, że wymaga od firmy dostarczenia 2000 koszy brązowych na bio-odpady. Tymczasem w ulotce, która wyświetla się jak wchodzę na www.ugporaj.pl, pisze, że BIO do WORKA. Nic o tym, że tymczasowo, że pojemniki będą. Czyżby Sita złamała warunki kontraktu?
W Myszkowie z kolei, gdzie ASA+Saniko, choć ta pierwsza odpowiada za całość jako lider konsorcjum, miały być pojemniki na BIO, ale ich nie ma. Dostała je część mieszkańców. To zresztą nie ma większego znaczenia, bo śmieciarki i tak wrzucają je do jednego brzucha, więc BIO nie pojedzie na kompostownię. Wszystko trafi na wysypisko w Sobuczynie, gdzie firma zapłaci za składowanie tony bioodpadów 226 zł, jak za śmieci zmieszane. Koszty firmy pójdą w górę i nie dalej jak za rok Saniko padnie pod ciężarem kosztów. Ale to już niewielkie zmartwienie obecnego burmistrza. Za jego kadencji zatrudnienie w Saniko już poleciało na pysk, z ponad 80-ciu, do 24 osób. Po wygranym przetargu na śmieci agonia Saniko trochę się przesunie, pytanie tylko czy dalej niż do przyszłorocznych wyborów? Malutka spółka musi utrzymać kosztowną Radę Nadzorczą (koszt- ponad 3 tys. zł miesięcznie), w której zasiada gminna radczyni Jolanta Trebisz-Kręska (przewodnicząca) i np. Waldemar Gałuszka, pracownik Zakładu Komunikacji przy Saniko. Komunikacji w Saniko nie ma od roku, więc co człowiek od komunikacji robi w Radzie Nadzorczej?
Absurdów w Saniko jest więcej. Smutni panowie od pogrzebów nie obsługują pogrzebów i firma podnajmuje pracowników od konkurencyjnych firm pogrzebowych, bo żałobnicy z Saniko pracują przy śmieciach. Ogólnie jest wesoło, jak na pogrzebie. Ciekawe, czy stypa po Saniko wypadnie jeszcze w tej kadencji, czy już po przyszłorocznych wyborach?
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze