(Myszków) W maju Rada Powiatu Myszkowskiego przeznaczyła 220 tys. zł na remont willi braci Bauerertzów – dawnej siedziby Powiatowego Urzędu Pracy. W ciągu dwóch lat rada ma wydać ok. 1 mln zł na ten cel. Problem w tym, że budynek zgodnie z uchwałą rady z 2008 roku jest „przeznaczony do sprzedaży”. W maju starosta Wojciech Picheta wychwalał historyczne walory willi i mówił jak wiele ona znaczy dla powiatu. Miesiąc później, w czerwcu powiedział, że jak trafi się okazja np. za rok, to się tę nieruchomość sprzeda nawet po remoncie. Okazja czyni…
W 2008 roku Rada Powiatu Myszkowskiego podjęła uchwałę o przeznaczeniu nieruchomości przy ulicy Pułaskiego, tzw. willi Bauerertzów, do sprzedaży. Na zakup nie było chętnych i nieruchomość nie została sprzedana. Zarząd Powiatu (starostą był wtedy Marian Wróbel) popełnił wówczas fatalny błąd, zupełnie bez powodu dzieląc działkę, na której stoi willa na dwie części: na lewo od drogi wjazdowej wydzielono działkę, która łatwo znalazła nabywcę, na prawo do wjazdu działki z willą Bauerertzów nikt nie chce. Nic dziwnego, skoro obie nieruchomości mają teraz wspólny wjazd, a willa utraciła sporą część zaplecza terenu. Od tego czasu willi już nikt kupić nie chce.
W maju 2013 roku zarząd powiatu postanowił nie sprzedawać willi i odwrotnie, przeznaczyć 220 tys. zł na jej remont.
- Ten budynek jest jednym z nielicznych, który pamięta historię naszych poprzedników w Myszkowie. Na zarządzie chcieliśmy zarekomendować państwu zostawienie budynku w zasobach starostwa powiatowego – powiedział w maju starosta Wojciech Picheta po czym wyjaśnił, że zgodnie z planami zarządu, rada przekaże w najbliższych latach na ten cel ok. 1 mln zł. Ile dokładnie i na co, nie wiadomo. Starosta Wojciech Picheta określił wartość remontu na „tyle i tyle”, bo właściwą kwotę poda po wykonaniu projektu. Zarząd przygotował projekt uchwały o przeznaczeniu 220 tys. zł na remont willi, w tym na wykonanie projektu. Po burzliwych dyskusjach radni 28 maja br. podjęli uchwałę przeznaczając środki na remont budynku. Jednak radna Zofia Jastrzębska podczas kolejnej sesji Rady Powiatu Myszkowskiego 21 czerwca kwestionowała ważność uchwały o przeznaczeniu środków na remont, bo rada nie uchyliła uchwały o przeznaczeniu budynku do sprzedaży.
- Podczas ubiegłej sesji głosowaliśmy uchwałę, która mówi o funduszach pieniężnych przeznaczonych na remont budynku po PUP. Uchwała ta przeszła większością głosów radnych i wydawać by się mogło, że jest to uchwała ważna. Otóż pragnę zauważyć, że nie przypominam sobie uchwały, która uchyla uchwałę o sprzedaży tego budynku. Rada powiatu przeznaczyła w swoim czasie ten budynek do sprzedaży. A w uzasadnieniu do uchwały z 28 maja czytamy: powiat kilkakrotnie ogłaszał przetarg na sprzedaż nieruchomości zabudowanej przy ulicy Pułaskiego, dawna siedziba PUP-u, który jednakże nie doszedł do skutku. Zarząd postanowił, że dawny „pałacyk” zostanie zmodernizowany i dlatego z uzyskanych dochodów majątkowych wprowadza się do budżetu zadanie inwestycyjne z okresem realizacji 2 lata pod nazwą: Przebudowa i modernizacja budynku przy ul. Pułaskiego, gdzie wartość wydatków planowanych będzie wynosiła 220 tys. zł. Proszę o podanie daty i nr uchwały zmieniającej uchwałę o przeznaczeniu budynku ze sprzedaży na remont. Bo to, że kończy się operat nie znaczy że poprzednia uchwała traci ważność. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego znów mamy poprawiać coś po czasie? Czy ta sytuacja nie jest przekroczeniem kompetencji zarządu? Elementarne zasady pracy rady zawarte są w poradniku radnego, z którego korzystam. A w nim czytamy: „postanawiać ma rada, a zarząd ma wykonywać to, co postanowi rada”.(…) Remont jest rozsądny, tylko czy zarząd nie mógł zwrócić się do rady o zmiany przeznaczenia tego budynku i dopiero w kolejnej uchwale przeznaczać środki pieniężne. Byłoby to zgodne z prawem i obowiązującymi zasadami, a nie wyglądałoby to na manipulowanie radnymi. Dlaczego ta uchwała była podejmowana razem z problemami odszkodowania związanego z likwidacją stanowiska pracy, nagrody jubileuszowej, odprawy z punktem poświęconemu projektowi „Biznes otwarty dla wszystkich” czy remontowi. Czy chodziło o czas radnych, by nie musieli podnosić rąk trzykrotnie? Czy aby nie chodziło o to, aby wszystko przegłosować razem, bo w innych punktach mógłby być większy podział głosów? Proszę o odpowiedź na piśmie – dopytywała radna Zofia Jastrzębska.
- Uchwała obowiązuje. Nie trzeba jej uchylać. Możemy na przykład za rok czy za dwa, gdy zmienią się okoliczności i przyjdzie ktoś, kto zaproponuje jakąś dobrą cenę i wtedy może trzeba będzie sprzedać. Na dzień dzisiejszy w przypadku wykonania remontu nie trzeba tamtej uchwały uchylać – odpowiedział radnej na sesji, ignorując jej wniosek o to, by odpowiedź podana była na piśmie, starosta Wojciech Picheta.
Radna Zofia Jastrzębska złożyła wniosek formalny o sprawdzenie uchwały pod kątem prawnym przez wojewodę. Problem w tym, że to zarząd decyduje czy wniosek do wojewody przesłać czy nie. Ale kto się przyzna, że stworzył prawnego bubla? Zapytaliśmy eksperta co sądzi o tej sytuacji.
- Jeśli uchwała jest równorzędna – a w tym przypadku jest – to eliminuje tę wcześniejszą. Jeżeli zmienił się zamysł co do tej nieruchomości, wydaje mi się, że w kolejnej uchwale rada powiatu powinna wpisać w treść, że traci moc ten pierwotny akt normatywny, który przeznaczał nieruchomość do zbycia. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby tę uchwałę uchylić. Moim zdaniem te dwie uchwały – o sprzedaży i przeznaczeniu środków na remont - ze sobą nie kolidują. To, że powiat wyremontuje budynek, spowoduje wzrost jego wartości i jednocześnie nie wyłącza możliwości jego zbycia. Być może w ten sposób ma być wzbogacony składnik mienia powiatu – wyjaśniła doktor nauk prawnych, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego Anna Wierzbica.
Pytanie jednak o to czy warto inwestować w remont budynku 1 mln zł, by go tuż po remoncie sprzedać, znając jego historyczne walory… Niektórym się opłaca.
Katarzyna Kieras
Napisz komentarz
Komentarze