(Myszków) Na ciało mężczyzny leżące na brzegu stawu na Mijaczowie, natknęły się osoby spacerujące w okolicach zbiornika w niedzielę 23 czerwca. Jak się okazało 57-latek utonął, ale… nie podczas kąpieli. – Doszło do nieszczęśliwego wypadku – mówi Katarzyna Sacharczuk z Prokuratury Rejonowej w Myszkowie.
- Na zwłoki 57-letniego mężczyzny natknięto się około godziny 14.00. Ciało leżało w okolicach linii brzegowej. Nie nosiło ono zewnętrznych oznak, świadczących że do zgonu przyczyniły się osoby trzecie. W celu wyjaśnienia przyczyn śmierci Prokuratura Rejonowa w Myszkowie zdecydowała o wykonaniu sekcji zwłok – mówi starszy aspirant Magdalena Modrykamień, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie. – Ciało mężczyzny w momencie znalezienia było kompletnie ubrane. Według naszych ustaleń 57-latek przebywał nad zbiornikiem w celach rekreacyjnych w towarzystwie znajomego. Prawdopodobnie – tak mówią świadkowie, którzy widzieli ich na miejscu - jeden z nich miał sprzęt do wędkowania. Podczas pobytu nad zbiornikiem panowie pili alkohol – dodaje prokurator Katarzyna Sacharczuk. I to właśnie ten ostatni był główną przyczyną dramatu, jaki rozegrał się potem. 57-latek najprawdopodobniej kiedy był sam nad wodą zachwiał się i stoczył z wąskiego i niewysokiego, ale za to stromego brzegu. Upadł twarzą do wody, a zamroczony alkoholem nie był w stanie się podnieść. – Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną jego śmierci było utonięcie. Mężczyzna zachłysnął się wodą. W momencie znalezienia jego twarz częściowo znajdowała się w wodzie. Wyniki sekcji wykluczają podejrzenia, że do jego śmierci ktoś się przyczynił. Doszło po prostu do nieszczęśliwego wypadku – podsumowuje zastępca Prokuratora Rejonowego w Myszkowie Katarzyna Sacharczuk. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze