(Myszków) Pani Maria ma 90-lat, ale rozsądku i trzeźwości umysłu mogłaby pozazdrościć jej niejedna młoda osoba. Kiedy z prośbą o pilną pomoc finansową zadzwonił do niej „wnuczek” starsza pani wykazała się zarówno dobrym sercem, jak i przezornością. Dzięki temu na wysłannika „krewniaka”, który okazał się oczywiście oszustem, czekały… policyjne kajdanki.
54-letni mieszkaniec Piekar Śląskich był bardzo zdziwiony, kiedy drzwi do mieszkania staruszki otworzyli mu …policjanci. Zamiast spodziewanych przez niego pieniędzy czekała go przejażdżka „ w obrączkach” radiowozem na komendę, a wkrótce sądowa rozprawa i możliwa nawet ośmioletnia odsiadka.
Taki był finał historii, która rozegrała się w minionym tygodniu w jednym z myszkowskich mieszkań. - Do 90- letniej mieszkanki Myszkowa zadzwonił mężczyzna podając się za jej wnuczka. Poinformował kobietę, że miał wypadek i potrzebuje 42 tysiące złotych na operację. Starsza pani uzbierała kilka tysięcy złotych, które miała mu przekazać, w nadziei, że pomoże członkowi rodziny. Na szczęście do przekazania gotówki nie doszło, gdyż seniorka w porę zorientowała się, że ma do czynienia z oszustem i natychmiast zawiadomiła stróżów prawa. Mężczyzna wpadł w ręce myszkowskich mundurowych, gdy przyszedł do niej po pieniądze. Sprawca był mocno zaskoczony – opowiada starszy aspirant Magdalena Modrykamień, rzecznik myszkowskich mundurowych.
Zatrzymany oszust na razie usłyszał zarzut za swój myszkowski „występ”, wiele wskazuje jednak na to, że podejrzany ma na swoim koncie kilka podobnych przestępstw. Miał się ich dopuścić m.in. w Piekarach Śląskich i Tarnowskich Górach. Czy było tak w rzeczywistości zbadają policjanci. Fałszywy wnuczek może trafić za kratki nawet na 8 lat. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze