(Żarki Letnisko) Mieszkańcy Ż-L w ostatnich latach zainicjowali wiele akcji dla sprzątania swojej miejscowości, likwidacji dzikich wysypisk śmieci z okolicznych lasów. Gdy wójtem Poraja został Łukasz Stachera, urząd gminy podchwycił pomysły mieszkańców i zaczął większą troskę przykładać do usuwania śmieci. Ale przed długim weekendem zaliczył wpadkę.
-Przed weekendem jacyś pracownicy sprzątali ulice, zebrali śmieci w worki, chyba było to 26. kwietnia. Jest południe 6 maja i te śnieci zebrane w worki ciągle leżą! Psy to roznoszą, nawet ludzie w tym grzebią, może szukając złomu. Zadzwoniłam z tym do urzędu w Poraju, to mi powiedział pracownik, że już chyba piąty telefon w tej sprawie, ale czy sprzątną, nie powiedział. Powiedział, że nie mają na to środków. To po co zaczynali sprzątanie, jak nie zaplanowali wywiezienia zebranych śmieci? –mówi pani Joanna.
Rzecznik UG Poraj Andrzej Kozłowski tak tłumaczy wpadkę gminy dot. śmieci na ul. Słonecznej: -Po anonimowym zgłoszeniu do tutejszego Urzędu, że jeden z mieszkańców Żarek Letniska wyłożył odpady workowane przy ul. Słonecznej, podjęliśmy czynności sprawdzające. Niestety biegające po podwórku psy uniemożliwiły dostanie się na teren obiektu. Wobec powyższego, czynności musiały zostać zaniechane. Ze względów organizacyjnych śmieci zostały uprzątnięte w poniedziałek 6 maja, przez brygadę remontową pracowników z Urzędu Gminy. Wobec tych faktów chciałbym przeprosić wszystkich, a w szczególności mieszkańców i letników, którzy przez kilka dni zmuszeni byli do oglądania worków ze śmieciami przy naddrożu.
Nie jesteśmy pewni, czy dobrze rozumiemy tak zawiłą odpowiedź. Proszę nas sprostować: Najpierw nieznani sprawcy (p. Joanna twierdziła, że to chyba byli pracownicy wynajęci przez gminę) wyłożyli worki ze śmieciami (worki leżały – co widać na zdjęciu) na nieogrodzonych działkach leśnych, przy chodniku. Ale pracownicy urzędu, którzy podjęli „czynności sprawdzające”, nie mogli nic zrobić, bo uniemożliwiły im to biegające po podwórku psy. I co z tego? Niech sobie biegają. Śmieci leżały przecież na poboczu, przy chodniku. Nie, przepraszamy, chodzi o jakieś „naddroże” jak to ujął rzecznik Kozłowski.
Żeby się ośmieszyć, nie trzeba nawet tego robić samemu. Wystarczy zatrudnić rzecznika. (JotM)
Napisz komentarz
Komentarze