Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 8 maja 2025 12:37
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

ZEZNANIA PIJANYCH KŁAMCÓW

(Myszków) Przed Sądem Rejonowym w Myszkowie odbyła się kolejna rozprawa, w której na ławie oskarżonych zasiadają Wiesław S. i Rafał S. Podejrzewani są o nielegalne składowanie, zakopywanie w ziemi oraz porzucanie na dzikich wysypiskach niebezpiecznych odpadów chemicznych. Świadkowie zgodnie zaczęli odwoływać swoje zeznania składane na policji, tłumacząc się, że podczas przesłuchań „byli pijani”. Sędzia Marek Zachariasz wyraźnie niedawał wiary nowej wersji wydarzeń świadków.      
Podziel się
Oceń

(Myszków) Przed Sądem Rejonowym w Myszkowie odbyła się kolejna rozprawa, w której na ławie oskarżonych zasiadają Wiesław S. i Rafał S. Podejrzewani są o nielegalne składowanie, zakopywanie w ziemi oraz porzucanie na dzikich wysypiskach niebezpiecznych odpadów chemicznych. Świadkowie zgodnie zaczęli odwoływać swoje zeznania składane na policji, tłumacząc się, że podczas przesłuchań „byli pijani”. Sędzia Marek Zachariasz wyraźnie nie dawał wiary nowej wersji wydarzeń świadków.

 

Segregowanie chemikaliów miało się odbywać na działce należącej do jednego z oskarżonych - Wiesława S.- usytuowanej naprzeciwko ciepłowni przy ul. Osińska Góra w Myszkowie. To właśnie tam policjanci znaleźli trzy lata temu 30 ton chemikaliów zakopanych w ziemi. Zdaniem prokuratury stąd trafiały też (łącznie w sumie ok. 100 ton) na dzikie wysypiska w Choroniu i Lgocie Górnej. Ze złożonych do tej pory w procesie zeznań świadków wynika, że Wiesław S. do rozładunku przywożonych na jego posesję odpadów najmował mężczyzn bez stałej pracy, nie stroniących od alkoholu, którzy nie dociekali szczegółów procederu i nie zadawali „niewygodnych pytań”. Dziś przed sądem zasłaniają się niepamięcią albo stanem upojenia alkoholowego. Ich zeznania procesowe często skrajnie różnią się od tych składanych podczas policyjnego śledztwa. Przewodniczący rozprawie sędzia Marek Zachariasz często przypomina zatem zeznającym, o odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. – Podczas przesłuchania byłem pijany – to najczęstsza wymówka wielu świadków. Podobnie było i podczas rozprawy jaka odbyła się 9 stycznia br. Dwóch świadków: Dariusz W. i Krzysztof S. do czasu wydania wyroku dostało czas na sprostowanie swych zeznań, bo zdaniem prokuratora Aleksandra Zająca były one „ewidentnie fałszywe”. Jeśli tego nie zrobią grozi im nawet 3-letnia odsiadka.

 

CZY MOŻNA NIE WIEDZIEĆ, ŻE SIĘ UMIE JEŹDZIĆ WÓZKIEM WIDŁOWYM?

 

Dariusz W. złożył podczas rozprawy bardzo niespójne zeznania. 32-latek z Myszkowa według materiału dowodowego i relacji niektórych świadków był najmowany przez oskarżonego Wiesława S. do porządkowania terenu na Osińskiej Górze, gdzie składowane i magazynowane były środki chemiczne. On sam przed sądem zaprzeczał, by wykonywał dla Wiesława S. jakiekolwiek prace, a swój udział w sprawie ograniczył jedynie… do karmienia kiełbasą psa należącego do Wiesława S. Twierdził, że oskarżonego zna tylko z widzenia, mimo, że podczas nauki w szkole odbywał u niego praktyki zawodowe.

 

- Karmiąc psa nie wyczułem żadnych zapachów, nic podejrzanego nie zauważyłem, wykopanych dołów nie widziałem. Ojciec, z którym żyłem w niezgodzie, nic mi o pracy u Wiesława S. nie mówił. Ze świadkiem Krzysztofem S. o tym co robi u S., o jego pracy nie rozmawiałem. Zero. Inni znajomi też nic nie mówili o pracach u Wiesława S. Wypijaliśmy tylko razem wódkę – mówił podczas rozprawy Dariusz W. Sędzia Marek Zachariasz przypominając świadkowi o odpowiedzialności za zatajenie prawdy i składanie fałszywych zeznań odczytał mu jego zeznania, jakie ten złożył 27 maja 2010 roku. Dariusz W. przesłuchującemu go policjantowi mówił m.in. : że jego znajomi opowiadali mu, że u Wiesława S. zajmowali się jakimiś „wynalazkami”, że bardzo przy tym śmierdziało, że wysypywali jakieś proszki, trzaskali termometry. – Mówili, że wypier…..li coś do dołu. „Barman” (przezwisko, jakim określany jest jeden ze świadków – przyp. red.) mówił, że poparzył się przy tym w nogę. Mówili, że „mają przeje…e”, że to robili, ale, że robili to na polecenie Wiesława S. Że wylewali coś z beczek do dołu, a beczki mieli sprzedać na złom. Myślę, że robili to za wódkę – tłumaczył w 2010 roku podczas przesłuchania świadek.

 

- Nie składałem takich zeznań – odwołał podczas rozprawy swoje wcześniejsze wyjaśnienia Dariusz W. Sędzia Zachariasz okazał mu zatem protokół z przesłuchania, pod którym widniał podpis i odręczny zapis świadka, że został on złożony po osobistym odczytaniu złożonych wyjaśnień. – Tak, to mój podpis, ale to było po alkoholu – zareagował Dariusz W. – Nie bardzo pamiętam zeznania na policji, bo piłem wcześniej alkohol. Teraz już nie, ale wtedy często piłem – bronił się świadek. – I policjant tego nie zauważył? – dopytywał sędzia. – Nie wiem. Może też był pijany – usłyszał w odpowiedzi. – Zgłosił pan policjantowi, że jest pan nietrzeźwy? – chciał wiedzieć sędzia. – Nie – odpowiedział Dariusz W., nie umiał jednocześnie odpowiedzieć dlaczego tego nie zrobił. - Czy to przesłuchanie wyglądało podobnie jak dziś? – pytał przewodniczący rozprawie. – Mniej więcej tak – odparł Dariusz W. – Ale dziś jest Pan trzeźwy? – dociekał Marek Zachariasz. – Dzisiaj tak – potwierdził świadek. – A kiedy ostatnio pan pił alkohol? – kontynuował sędzia. – Ostatnio, z 6 miesięcy temu – zapewniał Dariusz W. – A piwko? – Przedwczoraj – z rozbrajającą szczerością odpowiedział świadek. – Skąd pan czerpał wiedzę, żeby takie rzeczy wymyślić podczas przesłuchania? Dlaczego nie mówił pan czegoś innego, bardziej abstrakcyjnego? Dlaczego o Koperniku Pan nie mówił, o obrotach sfer niebieskich? Pan podaje konkretne fakty, nazwiska, że wózkiem widłowym Pan jeździł, że wywalał coś do jakiegoś „mauzera”. W zeznaniach jest – wydaje się - autentyczny język, co świadczy, że policjant zapisywał je bez korekty – dociekał sędzia Zachariasz. – Sam nie wiem czemu takie rzeczy mówiłem. A wózkiem widłowym nie umiem jeździć. Nie mogłem użyć słowa „mauzer” bo nie wiem co to jest. W moich zeznaniach są fikcyjne dane. Zeznając pamiętałem chyba rozmowy sprzed sklepu, jak piliśmy wódkę. To, że używałem wulgarnych słów świadczy, że byłem pijany – mówił Dariusz W. – A może jednak o autentyczności wypowiedzi – komentował Marek Zachariasz. – Niemożliwe (…) Jest tak, jak mówię. Inaczej nie będzie – twardo obstawał przy swoim świadek.

 

„KTO KŁAMIE? …NIKT”

 

Jego zeznania zderzyły się z zeznaniami kolejnego świadka, Krzysztofa S. Zeznał on, że „dorobienie sobie” przy porządkowaniu posesji na Osińskiej Górze zaproponował mu Wiesław S. Wyjaśnił, że wśród osób pracujących, które tam spotkał był …Dariusz W. – Co tam robił? – pytał sędzia? – To co i ja. A ja pudełka zbierałem, termometry trzaskałem. Wylewałem jakiś płyn z pudełek do beczki, beczki ktoś ustawiał pod płotem - mówił Krzysztof S. Świadek pytany przez sędziego stwierdził, że podczas prac nie miał styczności z rtęcią, bo termometry które rozbijał były spirytusowe. Nie potrafił też sobie przypomnieć, czy na terenie działki istniał głęboki wykop. Marek Zachariasz zmuszony był zatem przypomnieć świadkowi jego zeznania złożone na policji: - Rtęć dawałem do beczki, bo tak kazał Wiesław S. Termometry miały po ok. 30 centymetrów, trzaskałem je. Na końcu działki był wykop ok. 3 m. głębokości. Dariusz W. jeździł wózkiem widłowym , woził coś do „mauzera” (duży kontener – przyp. red.). Wiesław S. mówił, że wszystko jest legalne (…) Czułem się tam jak pijany, od tych oparów. Kierownik z „Vistalu”, zakładu gdzie pracowałem, mówił, że co przyjdę do roboty to jestem „naćpany”. A ja nie „ćpałem” tylko od tych oparów taki byłem – odczytał sędzia, co mówił w maju 2010 roku policjantowi Krzysztof S. W tym momencie powtórzył się znany już „scenariusz”. – Chyba składałem takie zeznania, ale w trakcie przesłuchania byłem pijany – stwierdził świadek. – W trakcie przesłuchania nie mówiłem policjantowi, że jestem pijany, a on chyba tego nie zauważył. Nie prosiłem go, by odstąpił od przesłuchania (…) Protokół z przesłuchania przeczytałem, Nie miałem uwag. Chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść. Może myślałem, że w termometrach jest rtęć i dlatego tak powiedziałem? Prawdą jest, że czułem się jak odurzony – dodał.

 

Krzysztof S. zeznał przed sądem, że porządkując teren na Osińskiej Górze, podobnie jak inne pracujące tam osoby, był trzeźwy. – Co znaczyły słowa, że chciał Pan „jak najszybciej wyjść”? Czy ktoś Panu sugerował, że jak nie podpisze Pan protokołu, to nie wyjdzie? – dopytywali świadka obrońcy Wiesława S. – Nie, powiedziałem to tak od siebie (…) Ja dziś podtrzymałem te zeznania. Przesłuchanie moje na policji było prawidłowe, zeznałem prawdę, ale byłem pod wpływem alkoholu – odpowiadał świadek.

 

Skonfrontowany z Krzysztofem S. Dariusz W. dalej podtrzymywał swoje wcześniejsze wyjaśnienia: – Wysłuchałem zeznań świadka. Chyba musiałem być pijany, skoro jeździłem wózkiem widłowym. – A mogło tak być? – dociekał Marek Zachariasz? – Może coś się „przytrafiło” – odpowiedział Dariusz W. – Ale Krzysztof S. zeznał, że pracując na Osińskiej Górze byliście trzeźwi – przypomniał Dariuszowi W. prokurator Aleksander Zając. – Ten świadek nie zna mnie na tyle, żeby wiedzieć kiedy jestem trzeźwy, a kiedy pijany. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że jeździłem tym wózkiem. Według mojej świadomości nie jeździłem. Termometrów też nie trzaskałem – nie ustępował Dariusz W. – Jeździł? - pytał krótko Krzysztofa S. Marek Zachariasz. – Jeździł. Czy poprawnie to nie pamiętam, ale nikogo nie potrącił. Słyszałem jak temu zaprzecza, ale ja podtrzymuję to, co powiedziałem – odpowiedział Krzysztof S. - To kto kłamie? – pytał sędzia. – Nikt – po chwili wahania odpowiedział świadek. – Nie umie pan odróżnić kto kłamie? Pan czy on? – dziwił się przewodniczący. – On. Ale czemu, to nie wiem. Moim zdaniem był trzeźwy – odparł Krzysztof S.

 

 – Czy nie miał pan podejrzeń, że nie tak to wszystko powinno wyglądać z tymi odpadami, że może to być nielegalne? – indagował świadka prokurator Zając. – Miałem, ale po prostu chciałem dorobić – oświadczył Krzysztof S., który w procesie ma także status pokrzywdzonego.

 

RENOMOWANEJ UCZELNI LOS ODPADÓW NIE INTERESUJE

 

Podczas rozprawy zeznania złożył też Jacek Sz., pracownik Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie, od 2008 r. dyrektor ds. organizacyjnych. W sferze jego działalności było m.in. gospodarowanie odpadami na AGH. To m.in. chemikalia z tej uczelni znaleziono na dzikich wysypiskach w naszym powiecie. Świadek stwierdził, że nie zna oskarżonych, bo nie miał z nimi bezpośredniego kontaktu. Z krakowskiej uczelni niebezpieczne odpady odbierała m.in. firma z okolic Rypina należąca do Marleny Sz., i dopiero ona, jak wynika z zeznań wcześniejszych świadków, miała kontakt z zasiadającymi na ławie oskarżonych. Zeznań Marleny Sz. sąd chce wysłuchać podczas kolejnej rozprawy. - Na podstawie zapytania ofertowego wyłaniamy odbiorcę takich odpadów. Nas nie interesuje utylizacja i jaki podmiot to wykonuje, nas interesuje tylko odbiór z terenu uczelni. Wybieramy firmy z uprawnieniami.- wyjaśniał Jacek Sz. - Czy to was zwalnia z dbałości o dalszy los odpadów? – dopytywał sędzia Marek Zachariasz - Zgodnie z obowiązującymi przepisami, tak – odpowiedział świadek. – To, co powinno dziać się z tymi środkami po odbiorze od nas, leżało tylko w gestii firmy. Ustaleń, np. jak powinny być magazynowe, między nami a firmą nie było, bo zwyczajnie nie było takiej potrzeby, nie musiało ich być. W momencie odebrania od nas za środki odpowiadała już tylko firma.

 

- Czy po analizie ofert nie można było zakładać, że w tym przypadku „ktoś pójdzie na skróty”, że to będzie taka „partyzancka robota”? Że zaoferowana cena jest tak niska, że firma może spróbować utylizować te środki w sposób niedopuszczalny? – pytał sędzia. - Ceny nie budziły zastrzeżeń, bo różnice w cenach nie były znaczące – mówił Jacek Sz. - Przedstawił się Pan jako ekonomista, ale czy ma Pan świadomość jakie skutki niesie zakopanie w ziemi tych środków? – chciał wiedzieć sędzia Zachariasz. - Tak, zagraża to środowisku, zdrowiu i życiu ludzi przede wszystkim – rozwiewał jego wątpliwości przedstawiciel AGH.

 

Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 4 marca.

 

Robert Bączyński

 

Nasz komentarz:

 

Od oceny dowodów jest oczywiście sąd i z przebiegu rozprawy ewidentnie widać, że sędzia nie wierzy w „zapicie” świadków podczas przesłuchań na policji. Gdyby sąd zgodził się na taką wersję wydarzeń, z automatu należałoby przyjąć, że przesłuchujący policjanci przyjęli zeznania od pijanych świadków. A to raczej nie mieści się w głowie. Ci świadkowie po prostu kłamią. Dlaczego? Ktoś ich zastraszył? Składanie fałszywych zeznań, to próba zakpienia sobie z sądu i to akurat zależy od doświadczenia sędziego Marka Zachariasza, czy pozwoli z siebie kpić. Wierzę, że nie.

 

Jarosław Mazanek

 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Zakręcony na punkcie motocykliTreść komentarza: Motocykl to coś więcej niż maszyna to sposób na życie. A taki motocykl to marzenie wielu😍Bezpiecznej jazdy koledzy w nowym sezonie 🏍️ do zobaczenia na drodzeData dodania komentarza: 7.05.2025, 18:43Źródło komentarza: INDIAN CHALLENGER- NIE DA SIĘ PRZEJŚĆ OBOJĘTNIEAutor komentarza: SławekTreść komentarza: To musi być przyjemność jeździć taką piękną bestią 🏍️Data dodania komentarza: 7.05.2025, 18:37Źródło komentarza: INDIAN CHALLENGER- NIE DA SIĘ PRZEJŚĆ OBOJĘTNIEAutor komentarza: KazimierzTreść komentarza: Gmina powinna stać na straży ochrony przyrody w swojej okolicy 😡 to niech się biorą do roboty i chronią ! Nie jeżdżą tam ? Nie widzą co się dzieje ?!!!!😡Data dodania komentarza: 5.05.2025, 16:03Źródło komentarza: ZASYPAŁ JUŻ 90% ŁĘGÓW NAD WARTĄ! OD PÓŁTORA ROKU NIE WIDAĆ REAKCJI URZĘDÓW. A OD WIELU TYGODNI NA ŁĘGI WŁAŚCICIEL PRZYJMUJE ODPADY Z BUDOWY DK91Autor komentarza: JanuszTreść komentarza: Rafał to Rafał. Podobny jest też taki "zdolny" w Warszawie.Data dodania komentarza: 3.05.2025, 20:37Źródło komentarza: ZASYPAŁ JUŻ 90% ŁĘGÓW NAD WARTĄ! OD PÓŁTORA ROKU NIE WIDAĆ REAKCJI URZĘDÓW. A OD WIELU TYGODNI NA ŁĘGI WŁAŚCICIEL PRZYJMUJE ODPADY Z BUDOWY DK91Autor komentarza: MarianTreść komentarza: Jasno widać po co są potrzebne wszelkiej maści instytucje - to tylko wygodne etaty i niemoc w egzekwowaniu prawa.Data dodania komentarza: 3.05.2025, 20:32Źródło komentarza: ZASYPAŁ JUŻ 90% ŁĘGÓW NAD WARTĄ! OD PÓŁTORA ROKU NIE WIDAĆ REAKCJI URZĘDÓW. A OD WIELU TYGODNI NA ŁĘGI WŁAŚCICIEL PRZYJMUJE ODPADY Z BUDOWY DK91Autor komentarza: TadeuszTreść komentarza: Co tu współczuć złamał prawo to go osądzaData dodania komentarza: 1.05.2025, 10:15Źródło komentarza: ZARZUTY KORUPCYJNE DLA BYŁEGO STAROSTY. KAUCJA 200.000 ZŁ I WYSZEDŁ
Reklama
Reklama
Reklama