Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 5 maja 2025 12:33
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

Niepełnosprawny syn mieszka w komórce

(Myszków, Lgota Górna) 36-letni niepełnosprawny Tomek weekendy spędza w komórce na drewno. W takich warunkach, bez dostępu do kuchni, toalety, czasem bez jedzenia, ojciec trzyma go na działce w Myszkowie na ulicy Krótkiej. Pan Stefan zamyka dom, który stoi obok i jedzie do Katowic, gdzie mieszka. Tomek posiada orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy. Choć nie jest osobą upośledzoną umysłowo i teoretycznie  może sam kierować swoim życiem, jest po prostu skrajnie nieporadny życiowo. Rentę w jego imieniu pobiera babka, z którą w tygodniu mieszka w Lgocie Górnej, w weekendy „opiekuje się” nim ojciec. Tomka, gdy przebywa na Ciszówce dokarmiają sąsiedzi. Bo Tomek, to tak naprawdę duże, dobre dziecko. Sąsiedzi postanowili nie patrzeć dłużej obojętnie na – ich zdaniem - nieludzki los mężczyzny i poprosili Gazetę Myszkowską o interwencję. A my w asyście policji weszliśmy do komórki. Koziegłowski Ośrodek Pomocy Społecznej, choć od wielu lat zna sytuację Tomka, był zaskoczony warunkami, w jakich przebywa.
Podziel się
Oceń

 

 

(Myszków, Lgota Górna) 36-letni niepełnosprawny Tomek weekendy spędza w komórce na drewno. W takich warunkach, bez dostępu do kuchni, toalety, czasem bez jedzenia, ojciec trzyma go na działce w Myszkowie na ulicy Krótkiej. Pan Stefan zamyka dom, który stoi obok i jedzie do Katowic, gdzie mieszka. Tomek posiada orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy. Choć nie jest osobą upośledzoną umysłowo i teoretycznie  może sam kierować swoim życiem, jest po prostu skrajnie nieporadny życiowo. Rentę w jego imieniu pobiera babka, z którą w tygodniu mieszka w Lgocie Górnej, w weekendy „opiekuje się” nim ojciec. Tomka, gdy przebywa na Ciszówce dokarmiają sąsiedzi. Bo Tomek, to tak naprawdę duże, dobre dziecko. Sąsiedzi postanowili nie patrzeć dłużej obojętnie na – ich zdaniem - nieludzki los mężczyzny i poprosili Gazetę Myszkowską o interwencję. A my w asyście policji weszliśmy do komórki. Koziegłowski Ośrodek Pomocy Społecznej, choć od wielu lat zna sytuację Tomka, był zaskoczony warunkami, w jakich przebywa.

-Syn bezczelnie obsrywa płytki w łazience, nie chce się kąpać, wychodzi nie zamykając domu i ostatecznie potrzebuje intymności – wyjaśnił pan Stefan, który chwilę później machał nam przed nosem książeczką emerytowanego nadkomisarza policji.

W tygodniu Tomek mieszka z babcią Haliną w Lgocie Górnej, która go utrzymuje i pobiera na niego rentę. Kto odpowiada za tragedię młodego mężczyzny? Po trosze wszyscy – ojciec, babka i koziegłowska opieka społeczna, która nie dostrzegła, w jakich warunkach Tomek żył przez 4 lata.

Życie Tomka zmieniło się drastycznie 4 lata temu, gdy jego matka zmarła na raka. Mieszkał wówczas z ojcem Stefanem w domu swojej babci w Lgocie Górnej. Po dwóch latach od śmierci żony pan Stefan poznał inną kobietę i błędnie liczył, że teściowa pozwoli mu z nią zamieszkać w swoim domu. –Zosia miała być mamą Tomka, on tego bardzo chciał – wyjaśnił policjantom ojciec, który dziś mieszka w Katowicach. Nad Tomkiem pieczę sprawuje 77-letnia babcia, która pobiera na niego rentę w wysokości 678 zł netto. Choć nie jest to dużo, być może - na pokrycie skromnych potrzeb Tomka wystarczy. Ojciec tłumaczy, że nie może wziąć syna do Katowic, bo ten… śmierdzi. Więc zabiera go na weekendy do domu w Myszkowie na Ciszówce. Wszystko wydawałoby się normalne, gdyby nie fakt, że pan Stefan po przywiezieniu Tomka wyjeżdża, zamykając dom przed synem na cztery spusty. Tomek mieszka w czymś, co mogłoby służyć za komórkę na drewno. Bez ogrzewania, bez dostępu do bieżącej wody, bez warunków godnych człowieka. Jest za to spleśniałe jedzenie, stara kanapa, robactwo i odrażający smród. O sytuacji zaalarmował nas jeden z sąsiadów. –Nie mogę patrzeć na krzywdę tego chłopca. Brakuje mu normalnych warunków, kontaktu i rozmów z ludźmi. Jest bystry. Nie wiem, jak Stefan może traktować tak własne dziecko. Zamyka się w domu, a Tomek albo siedzi w komórce albo się błąka. A wystarczy z nim tylko porozmawiać. On tego potrzebuje. Ostatnio Tomek nie miał dostępu do wody. By się napić, musiał żebrać. Gdy na dworze jest chłodno, on jest przemarznięty. Często słychać, jak Stefan odgraża się Tomkowi, wyzywa na niego. Powoli zaczynam zauważać, kto ma nierówno pod sufitem – powiedział anonimowo jeden z sąsiadów z Ciszówki, który zawiadomił o wszystkim naszą redakcję.

 

Pojechaliśmy na ulicę Krótką z podejrzeniem znęcania się nad niepełnosprawnym. Wezwaliśmy również na miejsce policję. Tomek siedział w swojej komórce. Choć jest chory, bez problemów odpowiadał na każde pytanie funkcjonariuszy. Znał adres babci, jej wiek, wiedział gdzie jest ojciec, nie potrafił powiedzieć tylko dlaczego tata zamyka przed nim dom. Na tę odpowiedź musieliśmy poczekać do przyjazdu pana Stefana. W międzyczasie pojawili się pracownicy myszkowskiego MOPS-u, którzy wypytali Tomka o sytuację. -Mieszkam u babci, ona o mnie dba, gotuje mi jedzenie i niczego mi u niej nie brakuje – powiedział dyrektorce myszkowskiego MOPS-u, Agnieszce Ludwig. Nie brakuje mu niczego, poza kontaktem z ojcem. I gdy ten przyjeżdża po niego do Lgoty, Tomek pakuje się i wychodzi, nie bacząc na warunki, w których będzie mieszkał.

 

Konflikt pomiędzy zięciem, a teściową trwa od śmierci matki Tomka. Kartą przetargową jest on sam. Niestety ani babcia ani ojciec nie mają ustalonej opieki nad nim, ponieważ nie jest ubezwłasnowolniony. Nie można mu zabronić wyjazdu z ojcem, nawet jeśli on zostawia go w komórce.

 

Pan Stefan jest emerytowanym policjantem, który wszędzie podpisuje się i przedstawia jako „nadkomisarz w stanie spoczynku”. Dlatego pani Halina nigdy nie odważyła się zgłosić sprawy na policji. –Ja nie chcę problemów, on tu naśle na nas kogoś. Boję się – powiedziała kobieta.

 

Pan Stefan podczas piątkowej interwencji, by pokazać nam, jak dba o syna, przywiózł ze sobą jedzenie i ciasto. – Numer z ciastem niezły, podoba mi się – ironizował jeden z dzielnicowych, którzy interweniowali po naszym zgłoszeniu. 

 

–Tomek nie mieszka w domu, bo trwa remont (jak się okazało od zawsze), widzicie chyba. A dom zamykam przed nim, bo wychodzi i zostawia otwarty (w środku nie widać było nic wartościowego). Poza tym ma problemy z kupą i zamiast siadać na deskę, stojąc obsrywa wszystkie płytki. To nie jest wyłącznie mój dom. Współwłaścicielem jest mój brat, przyjeżdża tu czasem i co będzie, jak zobaczy zasraną łazienkę? Nie raz już się o to kłóciliśmy. Do tego wszystkiego Tomek nie chce się kąpać – relacjonował ojciec, a Tomek przecząco kiwał głową. –Jak mam się kąpać, jak nie chcesz mnie wpuścić do domu – odrzekł.

 

W poniedziałek, 23 lipca ojciec Tomka pojawił się u nas w redakcji z nieco zmodyfikowaną, pisemną wersją tłumaczeń. „Aby uniknąć trudów mycia się, zamyka się (Tomek -przyp. red.) w pomieszczeniu gospodarczym w podwórzu (szopa), w którym posiada następujące wyposażenie: rozkładana kanapa do spania, telewizor, lodówkę, wideo, gry komputerowe itp. oraz śmierdzące siatki ,w których przechowuje dyskietki gier, filmów, a często przeterminowaną żywność” – pisze w liście pan Stefan. Gdyby nie zdjęcia, moglibyśmy uwierzyć, że Tomek przebywa w normalnym pomieszczeniu.

 

Babcia Tomka nie chce nikogo wpuścić do jego pokoju w Lgocie Górnej. Tu również „trwa remont”. To być może powód, dla którego pracownicy koziegłowskiego MOPS-u mieli problem z ustaleniem realnych warunków bytowych Tomka. Podczas niezapowiedzianych wizyt, dokładnie tak jak my, byli wpuszczani „na pokoje”. A Tomek na co dzień przebywa w suterenie. Co oboje z babcią usilnie negowali. Pani Halina zajmuje się wnukiem właściwie od urodzenia. Dla niej Tomasz jest zdrowy. Potrafi świetnie liczyć, zna się na pieniądzach, można się z nim porozumieć. W dodatku – co zauważyliśmy – jest wyjątkowo bystry. Wspaniale radził sobie na Warsztatach Terapii Zajęciowej, które zostały przez ojca przerwane. –Podobało mi się tam. Było fajnie, ciekawe zajęcia, koledzy. Jestem człowiekiem schorowanym. Nie chcę, by mnie wywozili daleko – powiedział Tomek. –Raz tatę wypchnęli z tych warsztatów, bo śmierdział. On się w ogóle nie myje. Kupuje mi nowe koszule i nie chce mi ich oddać. Takie czarne koszule – ładne, po 20 zł. Trzeba tam jechać, by je oddał – żalił się.

 

-Tomasz jest podopiecznym Warsztatów Terapii Zajęciowej w Wojsławicach. Posłaliśmy go tam, by miał zapewnioną fachową opiekę psychiatryczną, psychologiczną. By miał stałe wyżywienie i był pod opieką pracownika socjalnego. Ręce opiece socjalnej wiąże ojciec, który nigdy nie chciał, by umieścić syna w placówce opiekuńczej. Sugerowałam mu wielokrotnie, by tak się stało. Niestety, bezskutecznie. Ojciec przez swoje listy intencyjne wysyłane do burmistrza, do MOPS-u neguje tę możliwość. Tomasz nie jest ubezwłasnowolniony, nie „pójdzie” dobrowolnie do żadnej placówki. Alternatywą było WTZ. Jednak konflikt rodzinny doprowadzał do tego, że bywał na nich sporadycznie. Chłopiec funkcjonuje w sposób szalenie utrudniony. Jest narzędziem w konflikcie między dwojgiem ludzi. Rozgoryczonej kobiety, która cierpi po stracie córki i zięcia. Są też wątki majątkowe. Znając sytuację mogę stwierdzić, że ci państwo nie są w stanie zajmować się tym chłopcem. Dobrze, że wreszcie udało się zdemaskować realne warunki życia Tomka. Ojciec przestanie kłamać nas, że w Myszkowie Tomasz ma świetne warunki do życia. 15 lutego składał nam nawet na piśmie, że stara się kształtować poprawne relacje z teściową, a syn Tomasz ma zapewnione świetne warunki mieszkalne. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Mam nadzieję, że ta radykalna sytuacja pomoże nam rozwiązać sytuację Tomasza – powiedziała kierownik koziegłowskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Bożena Strzelecka-Kłopot.

 

Ośrodek Pomocy Społecznej z urzędu może wystąpić o zmianę sytuacji prawnej osoby, która sama nie jest w stanie pokierować swoim losem. Również prokuratura, z urzędu – gdy przyjdzie rozstrzygnąć, czy warunki w jakich ojciec trzymał niepełnosprawnego Tomka uzasadniają postawienie zarzutu o znęcanie się, powinna wystąpić w roli obrońcy z urzędu. Bo Tomek na pewno sam się nie obroni.

 Katarzyna Kieras

 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: TadeuszTreść komentarza: Co tu współczuć złamał prawo to go osądzaData dodania komentarza: 1.05.2025, 10:15Źródło komentarza: ZARZUTY KORUPCYJNE DLA BYŁEGO STAROSTY. KAUCJA 200.000 ZŁ I WYSZEDŁAutor komentarza: MatiTreść komentarza: 👍Data dodania komentarza: 29.04.2025, 17:21Źródło komentarza: "Hurra Jura" to pierwsza na Jurze, oraz trzecia w Polsce Via FerrataAutor komentarza: ZenekTreść komentarza: Panie Wojciechu współczuję. I Trzymam Kciuki !!!Data dodania komentarza: 24.04.2025, 13:37Źródło komentarza: ZARZUTY KORUPCYJNE DLA BYŁEGO STAROSTY. KAUCJA 200.000 ZŁ I WYSZEDŁAutor komentarza: KarolinaTreść komentarza: 😍Data dodania komentarza: 19.04.2025, 16:19Źródło komentarza: Vespa na JurzeAutor komentarza: TomaszTreść komentarza: To jest chyba jednak standard. Dzisiaj (17/04/2025) identyczne obrazki były w Koziegłowach na ul. Żareckiej obok domu burmistrza Koziegłów. Zamiatanie ulicy przebiegało tak że trzeba było uciekać na drugą stronę ulicy żeby jako tako przejść. Tumany kurzu ciągnęły się na odległość 100 m za zamiatarką. Oczywiście wszystkie prace na sucho przy słonecznej pogodzie i 25 stopniach ciepła.Data dodania komentarza: 17.04.2025, 12:56Źródło komentarza: ZAMIATARKA CZY KURZARKA?Autor komentarza: WojtekTreść komentarza: Takiemu to nic nie zrobią bo ma kolegę sędziego,Data dodania komentarza: 16.04.2025, 14:09Źródło komentarza: BYŁY STAROSTA MYSZKOWSKI ZATRZYMANY. ZARZUTY KORUPCYJNE
Reklama
Reklama
Reklama