Zwracam się z prośbą o zajęcie się dręczącą mnie i zapewne innych mieszkańców sprawą. Chodzi o krany przy blokach, ale ja skupię się tylko na tym przy bloku przy ulicy 11-listopada 32.
Za blokiem znajdują się „dzikie” (bezprawne) działki uprawne. I to na całej długości bloku. „Działkowicze” bezprawnie i nieodpłatnie korzystają z kranu przy wspomnianym bloku i na działki wylewają ogromne ilości wody. Jak wiemy jest susza i słabe ciśnienie. Powinniśmy chyba oszczędzać wodę, i wiele osób tak robi, bo jest droga. A „działkowicze” leją ją bez umiaru, bo za nią nie płacą. Oprę się na przykładzie. Jest sobota, 17 lipca. Około godziny 20.00 wychodzi pan, podłącza wąż, a chwilę później inna pani podłącza drugi wąż do kranu. Woda leje się na dwa węże ponad 30 minut. Kto za to płaci? My, mieszkańcy.
Sprawa likwidacji kranów była przedstawiona na Walnym Zgromadzeniu Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w 2009 roku! Została przegłosowana i zatwierdzona przez zarząd. Mamy 2010 rok i spółdzielnia nie wywiązała się z poruszonej wtedy sprawy. Po co więc te zebrania? Nie ośmieszajmy się nawzajem, zacznijmy traktować się poważnie. Okazuje się, że w naszej spółdzielni nie ma osoby konsekwentnej i może powinniśmy zastanowić się nad zmianami?
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji
OD REDAKCJI
Póki co pogoda na jakiś czas sama rozwiązała problem naszej czytelniczki. Padające pod koniec lipca oraz na początku sierpnia deszcze znakomicie zastąpiły konewki i spowodowały, że woda z zewnętrznych kranów nie płynęła tak często. Problem na pewno jednak wróci, bo synoptycy zapowiadają kolejne upalne dni tego lata. Jakie zatem rozwiązanie tej sytuacji widzą władze spółdzielni?
- Krany z budynków znikną, i postaramy się to zrobić w jak najszybszym czasie – zapowiada wiceprezes Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Jolanta Pikuła. – Likwidujemy je sukcesywnie, bo dla nas pobierana z nich woda powoduje kłopoty z jej rozliczaniem. Ale nie dzieje się to na zasadzie, że idziemy od bloku do bloku i je usuwamy. Robimy to przy okazji prac remontowych przy poszczególnych budynkach należących do spółdzielni. Obecnie mamy trochę pracy w związku z wymianą kaloryferów i remontami sieci CO. Zatem może to jeszcze trochę potrwać, ale krany, zapewniam, znikną – dodaje J. Pikuła. (rb)
tytuł pochodzi od redakcji
Napisz komentarz
Komentarze