(Myszków) 80-letnia kobieta przechodząca przez przejście dla pieszych przy ulicy Aleja Wolności została potrącona przez kierującą citroenem C1 mieszkankę pow. zawierciańskiego. Piesza zginęła na miejscu. Zdarzenie miało miejsce ok. godz. 14.00 w piątek 15 kwietnia br. Policjanci i prokuratura wyjaśniają okoliczności wypadku. Świadkowie są zbulwersowani sytuacją. - Okazuje się, że formalnie przejścia tam nie ma, ale pasy są. Drogowcy mogli wykonać swoją pracę, jak należy i jak likwidowali znaki, mogli zlikwidować także pasy. Jak zawsze ci wyżej nie myślą, a cierpią niewinni. Zginęła kobieta! To mógł być każdy z nas! Każdy z nas tam przechodził myśląc, że przechodzi przez przejście dla pieszych - mówi starszy mężczyzna. Jak się okazuje, w ubiegłym roku Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach zadecydował o likwidacji przejścia, a pracownicy Powiatowego Zarządu Dróg wykonali, to co nakazywał przesłany przez ZDW projekt – zlikwidowali oznakowanie pionowe. Ale „zebra” nadal istniała.
- W piątek 15 kwietnia, około godziny 14.00 dyżurny myszkowskiej komendy otrzymał informację o zdarzeniu drogowym, do którego doszło na ulicy Wolności. Ze wstępnych ustaleń drogówki wynika, że kierująca pojazdem marki Citroen C1 jadąc ulicą Wolności, potrąciła pieszą, która znajdowała się na jezdni. Na miejscu natychmiast pojawili się ratownicy medyczni oraz policjanci. W wyniku potrącenia 80-letnia myszkowianka poniosła śmierć . Policjanci oraz prokuratura wyjaśniają przyczyny i okoliczności tragicznego wypadku – wyjaśnia st. asp. Barbara Poznańska, oficer prasowy KPP w Myszkowie.
Policjanci są ostrożni w słowach i nie chcą mówić o tym, czy kobieta przechodziła w miejscu dozwolonym. Świadkowie i mieszkańcy ulicy Wolności są zbulwersowani sytuacją.
Świadkowie mówią: winny zarządca drogi
Kilka minut po zdarzeniu rozmawialiśmy z jednym ze świadków wypadku, który próbował ratować kobietę. – Ta kobieta przechodziła przez pasy, jest tylko jeden szczegół – te pasy nie istnieją od ubiegłego roku! Tzn. jak widać one są namalowane, ale znaku oznaczającego przejście dla pieszych nie ma. Przejście zostało zlikwidowane na wniosek jednego z mieszkańców, który nie mógł wjechać na swoją posesję, bo musiał się zatrzymać na tych pasach. I ja go popieram, że walczył o wjazd na posesję. Problem jednak w tym, że zarządca drogi, a jest to droga wojewódzka, ściągnął znak informujący o przejściu dla pieszych, ale namalowanych pasów nie zlikwidował. Każdy, jako pieszy nie zastanawia się przechodząc tędy nad znakami, widzi „zebrę” to przechodzi. Przecież nikt z nas nie zwraca uwagi, że nie ma znaku, w dodatku znaku, który ma obowiązywać kierowców. Ta kobieta wracała ze sklepu ze świątecznymi zakupami – mówi mieszkaniec ulicy Wolności. Kolejny świadek zdarzenia dodaje: - To starsza kobieta, przechodziła tam gdzie zwykle od wielu, wielu lat. Mieszkała kilkadziesiąt metrów dalej, w kamienicach na Pułaskiego. Nagle na jezdnię też nie wbiegła, bo poruszała się o kulach. Przez to przejście każdego dnia przechodzi setki osób, przechodzą też dzieci idące do i ze szkoły - zwraca uwagę młody mężczyzna.
Kobieta, która przyglądała się służbom pracującym na miejscu zdarzenia, była zdziwiona całą sytuacją. - Ja tutaj przechodzę zawsze. Przecież są pasy. Bóg mi świadkiem, że nigdy nie wpadłabym na to, że tutaj przejścia nie ma. Są pasy, to jest przejście. Jestem pieszą, przechodzę zgodnie z przepisami, przynajmniej do teraz tak mi się wydawało – oburzyła się starsza kobieta. Głosów w podobnym tonie tego dnia usłyszeliśmy jeszcze kilka.
To marszałek województwa decyduje
- Właściwie to decyduje Marszałek Województwa. Projekt organizacji ruchu otrzymaliśmy z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach. Przejście w tym miejscu faktycznie zostało zlikwidowane i zgodnie z projektem przeniesione koło skrzyżowania z ulicą Dywizjonu 303. Czy zmiana przejścia była efektem interwencji mieszkańca, tego nie wiemy. My dostaliśmy tylko projekt do wykonania. Zgodnie z projektem zlikwidowaliśmy znaki pionowe. Był to sierpień, może wrzesień ubiegłego roku – tłumaczy Tomasz Michałek, kierownik sekcji drogowej Powiatowego Zarządu Dróg w Myszkowie.
Winnych nie ma
Przejście dla pieszych na ulicy Wolności to kolejny przykład bezmyślności zarządców dróg. O ile niezgodny z rozporządzeniem znak drogowy informujący o miejscu dla niepełnosprawnych przed Starostwem Powiatowym w Myszkowie (o którym pisaliśmy tydzień temu w artykule „Znaki nieważne można stać bezkarnie”) nie doprowadzi do tragedii, to przejście namalowane w miejscu, gdzie formalnie nie istnieje już tak. Zginęła piesza, a kto za to poniesie odpowiedzialność? Pytanie gdzie są służby mundurowe, tak policja, jak i straż miejska, które każdego dnia patrolują ulice naszego miasta? Mundurowi stojący na straży prawa również nie widzą drogowych absurdów?
Ewelina Kurzak
Napisz komentarz
Komentarze