(Myszków) 6 osób, w tym jedno dziecko, trafiło do szpitala, po tym jak po godzinie 19-tej w poniedziałek 30 stycznia nieznana osoba rozpyliła drażniącą substancję na klatce schodowej, w bloku przy ulicy Sikorskiego 22. Strażacy ewakuowali 30 mieszkańców. Policja szuka sprawcy zdarzenia, któremu za narażenie mieszkańców na niebezpieczeństwo grożą nawet 3 lata za kratkami.
- Poczułam nieprzyjemny zapach w mieszkaniu i poszłam zapytać sąsiadki czy u niej jest to samo. Potem kolejna sąsiadka wchodząc do klatki zaczęła mocno kaszleć, wtedy zadzwoniła po straż. Wszystko działo się tak szybko – opowiada jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Sikorskiego 22 (vis a vis ZUS-u).
- Weszłam do łazienki i poczułam drażniący zapach od razu zrobiło mi się niedobrze, zaczęłam wymiotować, wymiotowała też moja córka, a za chwilę zapukali do drzwi strażacy, żeby natychmiast opuścić mieszkanie, bo prowadzą ewakuację – opowiada kolejna kobieta.
- Myśleliśmy, że to sprawa kanalizacji, bo w naszej klatce z kanalizacji bardzo śmierdzi w każdej łazience. Zgłaszaliśmy sprawę nieraz do Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej z prośbą o sprawdzenie tak kanalizacji, jak i wentylacji, ale nasze prośby nie przyniosły żadnego efektu. A kiedy stała się tragedia, to pani prezes osobiście przybiegła natychmiast. Kolejnego dnia pracownicy wodociągów aż trzy razy sprawdzali studzienki. A gdzie wszyscy byli wcześniej? –zastanawia się jedna z lokatorek, która przez cały czas trwania akcji była na miejscu.
Jak mówią strażacy zapach najbardziej wyczuwalny był na trzecim piętrze. - Ratownicy w aparatach ODO oraz z urządzeniem pomiarowym weszli do środka budynku na trzecie piętro gdzie był wyczuwalny zapach. Urządzenie nie wskazało obecności żadnej substancji. Niektórzy z mieszkańców uskarżali się na duszności, nudności i kaszel dlatego dowódca zarządził ewakuację mieszkańców całej klatki schodowej, przewietrzenie pomieszczeń oraz poprosił o zadysponowanie na miejsce ZRM. W sumie ewakuowano trzydzieści osób. Dwóm z ewakuowanych osób udzielono wsparcia psychicznego oraz przekazano ZRM. Pogotowie Ratunkowe przetransportowało do szpitala sześć osób w tym jedno dziecko. Strażacy na miejscu rozstawili namiot z nagrzewnicą dla ewakuowanych osób – opisuje wydarzenia kpt. Mariusz Szczepański, rzecznik prasowy KP PSP w Myszkowie.
Wszystkie osoby, które trafiły do szpitala zostały dokładnie przebadane, pobrano im krew, a trzy z nich zostały podłączone do tlenu. Lekarz dyżurny stwierdził, że żadna z 6 osób nie wymaga hospitalizacji i po kilku godzinach wszyscy zostali wypisani do domu.
W tym czasie na miejscu zdarzenia pracowała Grupa Ratownictwa Chemiczno – Ekologicznego, która przeprowadziła pomiar na obecność substancji: KCl, H2S, O2, CO, NO2, NH3 przy użyciu czujników jednogazowych. - Pomiar przeprowadzono na wszystkich piętrach na klatce schodowej oraz w mieszkaniach na trzecim i czwartym piętrze. Profilaktycznie przeprowadzono również pomiar w pozostałych dwóch klatkach budynku, również nie stwierdzono żadnej substancji chemicznej – dodaje rzecznik.
Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie z artykułu 160 kodeksu karnego. - Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Robimy wszystko, aby znaleźć sprawę. Ktoś pewnie myślał, że będzie fajny żart, a przecież mieszkańcy trafili do szpitala z poważnymi objawami zatrucia – mówi st. asp. Barbara Poznańska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie.
Mieszkańcy, którzy podczas akcji czekali w namiocie rozstawionym przez strażaków, za naszym pośrednictwem bardzo dziękują sąsiadkom, które częstowały gorącą herbatą.
Ewelina Kurzak
Napisz komentarz
Komentarze