Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 17 maja 2024 05:29
Przeczytaj!
Reklama

NIEMCY UCZĄ POGANIAĆ BYDŁO?

(Myszków) Przed Sądem Okręgowym w Częstochowie, w piątek 1 kwietnia odbyła się kolejna rozprawa z powództwa dwóch byłych pracowników Kern-Libers Polska, którzy pozwali byłego pracodawcę o mobbing. Łukasz S. i Robert L. żądają po 80 i 100 tys. zł odszkodowania. Firma jednak nie chce zapłacić takiej kwoty. Na ostatniej sprawie zeznawali kolejni świadkowie, byli i obecni pracownicy Kern-Libers Polska oraz dyrektor Jerzy T. Ich zeznania tylko potwierdziły te wcześniejsze. Pracownicy zarzucają kierownikowi hali produkcyjnej nr 2 szykanowanie, ubliżanie i ośmieszanie podwładnych. Jak zeznają kolejni świadkowie Paweł B. miał wyznaczać normy, których podwładni nie byli w stanie zrealizować. Pracowników nazywał bydłem.      
Podziel się
Oceń

- Strona pozwana zaproponowała panom przywrócenie do pracy. Poinformowano nas również, że Paweł B. nadal pracuje, więc w tej sytuacji powrót do pracy był niemożliwy. Jednocześnie zaproponowano kwotę 10 tys. zł zadośćuczynienia, na którą panowie nie wyrazili zgody – tłumaczyła pełnomocnik powodów Anna Pogoda.

 Katarzyna Chmielewska – pełnomocnik Kern-Libers, w dalszych negocjacjach, prowadzonych przed sądem, zaproponowała podniesienie kwoty o 10 tys. zł, czyli na 20 tys. zł, na co Robert L. i Łukasz S. nie wyrazili zgody. Oferowana przez firmę kwota miała być nie zadośćuczynieniem, a wyrównaniem wynagrodzenia, którego w całości pracownicy nie otrzymali przebywając na zasiłku chorobowym. Obrońca tłumaczyła także, że obecnie kierownik Paweł B. przebywa na zwolnieniu lekarskim (od końca stycznia), więc pracownicy nie mieliby z nim kontaktu. To jednak powodów nie przekonało.

 Mieli dość ubliżania i ośmieszania

 Artur G.  nie pracuje już w spółce, zwolnił się, bo jak zeznał, kierownik Paweł B. często mu ubliżał. Zdecydował się rozwiązać umowę, bo „przebrała się miarka”, co zresztą zawarł w wypowiedzeniu. - Moim kierownikiem był pan Paweł B., ubliżał mi, od ślepca mnie wyzywał. Przy piecu, przy którym było gorąco, a wyginaliśmy haki polewał nas perfumami, mówiąc, że od nas śmierdzi. Wiedział, że mam mamę chorą i muszę mieć telefon przy sobie. Kiedy mama zadzwoniła, że ma poziom cukru 800, to wyrwał mi telefon z ręki i powiedział do mamy – nie będziesz teraz z nim rozmawiała, bo jest w pracy. Wyzwał mnie też od grubasa. Dla niego to były żarty, dla mnie to jest czyste chamstwo. Zachowywał się tak wobec wszystkich pracowników, był najpiękniejszy i najcudowniejszy, reszta to nic dobrego. Ciągle nas poganiał, stał nad nami, żeby pracować szybciej. W wypowiedzeniu napisałem, że powodem mojego zwolnienia jest notoryczne ubliżanie, wskazywałem, kto ubliżał, że powodem jest Paweł B. Dla strony niemieckiej był dobrym kierownikiem, bo nas gonił. Raz powiedziałem do księgowej, nie udawajcie, że wam nie zależy, żeby Paweł B. opuścił Kern-Libers. Mówiła, że nie wolno im takich rzeczy mówić. Kiedy jechał na szkolenie do Niemiec, mówił do nas wszystkich, że jedzie się uczyć poganiać bydło  – zeznawał Artur G, który w Kern-Libers wytrzymał 13 miesięcy. Świadek zwrócił też uwagę, że Robertowi L. kierownik kazał wcześniej przychodzić do pracy na poranną zmianę, wymagał od niego, aby maszyna pracowała wcześniej. Swoje uwagi wygłaszał w szatni, w obecności innych pracowników. Były pracownik chwalił jednak zarobki oraz ochronę socjalną (wczasy pod gruszą, pieniądze na święta), gdyby nie atmosfera w pracy na pewno by się nie zwolnił.

 Urszula L. zwolniła się z pracy, również przez zachowanie kierownika Pawła B. Kobieta zawarła z firmą ugodę i otrzymała zadośćuczynienie. Zeznając była roztrzęsiona, a słowa wypowiadała przez łzy. Mimo, że odeszła z Kern-Libers dwa lata temu, wspomnienia nadal są bolesne. - Zwracał uwagę, że koszula wpuszczona, zamiast wyciągnięta, że fryzura nie taka, że ubrań ktoś nie zmienia. Nie wytrzymałam psychicznie. Miałam problemy ze spaniem, pójściem do toalety, do mnie na hali nikt się nie odzywał. Mówił, że mam być już na hali o 5.45, choć pracę zaczynaliśmy o 6. Mierzył stoperem, jak szybko pracuję. Normy nie były realne do spełnienia. Normy z Niemiec były realne, ale kierownik chciał się wykazać. Nie było czegoś takiego, że mogę wziąć urlop. Z dłuższym urlopem musieliśmy się dostosować do kierownika. Kiedy on wyznaczył termin, to cała hala szła na urlop, przestawaliśmy pracować na 3 tygodnie. Raz nam kazał przyjść w Boże Ciało do pracy. Krytykował moją fryzurę, bluzkę. W mojej ocenie działania pana Pawła miały na celu wyobcowanie mnie z grupy, bo inne osoby nie chciały ze mną rozmawiać, bały się, że potem skupi się na nich. Jego zachowania miały na celu wywieranie presji psychicznej. Leczyłam się u psychologa i psychiatry. Wg. Pawła B. fakt, że mogę przyjść w sobotę do pracy, to powinien być zaszczyt. Jeśli ktoś się sprzeciwił, to buntował inne osoby przeciwko niej. Do momentu mojego odejścia to ja byłam mobbingowana – przyznała przed sądem Renata L.

 Dariusz L., również rozwiązał umowę z powodu zachowania kierownika Pawła B. W firmie pracował od 2004 do 2007 roku. Już wtedy kierownik mierzył pracownikom czas pracy stoperem i ustalał własne normy. - Produkcja była z góry ustalona z Niemiec, ale kierownik wprowadzał własne normy. Produkcja była na jedną zmianę od 6 do 14, a kierownik kazał piec włączać dopiero o 12, żeby ktoś po pracy przyjechał np. o 18 go wyłączyć. Nigdy się nie zgodziłem przyjść do pracy po godzinach. Wtedy mi powiedział, że będzie stosował wobec mnie kary, straszył mnie, żebym sobie szukał pracy. Pierwszy raz spotkałem się z takim traktowaniem. Tam było tak, że niektóre osoby miały w danym czasie dobrze, a inne były gnębione – mówił Dariusz L.

 Marcin G. pracuje w Kern-Libers od 2002 roku, ale na hali nr 1, więc miał sporadyczny kontakt z kierownikiem B.  - Nie wolno nam było wchodzić na drugą halę. Pan B. nam zakazał. Słyszałem, że się wyżywał na pracownikach, pilnował, chodził za nimi, jednemu panu kupił dezodorant, bo powiedział, że śmierdzi. Zakazywał im rozmów z pracownikami naszej hali w godzinach pracy. Gratulowałem Robertowi L., że odważył się  powiedzieć głośno o mobbingu – zeznał magazynier z  hali nr 1.

 

Zakazał przychodzenia na halę

 Świadek Marcin K. w firmie pracuje od 2007 roku. Zeznał,  że jego charakter pozwala mu nie przejmować się uwagami kierownika, ale przyznał, że atmosfera w pracy nie jest dobra. - Kiedy Niemcy narzucali nam normy, to podwyższał je sam, mówiąc, że to Niemcy je narzucili. Paweł jest takiego charakteru, że jak ktoś mu się odszczekuje, to przez parę dni się na nim wieszał, a potem szukał kolejnej osoby. Zawsze czepiał się Roberta L., że robił za mało, innych też, nawet jak ktoś robił normę. Stawał przy kimś i mierzył czas, albo stawał za maszyną. Mnie osobiście też kiedyś mierzył czas. Miał pretensje do pracowników, że źle parkują samochody. W czasie dnia kiedyś kazał mi przestawiać auto, tam gdzie wyznaczył mi miejsce. Zwykle w poniedziałek wchodził na halę i mówił takie rzeczy, żeby nas zdenerwować, to samo robił w piątek. Mówił nam, żeby nie wynosić do domu spraw, które dzieją się w pracy. Nieraz były takie sytuacje, że napuszczał pracowników na siebie. Przed godziną 14 były zebrania, na których kierownik mówił, że jak się komuś nie podoba, to drzwi są otwarte. Pracowałem u Pawła B. na prywatnej posesji. Zapłacił za wszystko, ale jak ktoś mu pracy odmówił, to w firmie dawał najgorszą robotę. Pamiętam, że Robert L. i Łukasz S. też pracowali na jego posesji. Ankiety mobbingowe nie przyniosły poprawy. Kazał nam przynosić termosy, żeby na przerwie nie tracić czasu na robienie kawy i herbaty. Przerwę śniadaniową wliczał do normy. Zakazał nam też przychodzić na halę grać w piłkę, choć halę wynajmowała firma. Przyjeżdżał i sprawdzał, kto z nas jest. Twierdził, że to marnowanie pieniędzy. Kiedy zobaczył, że i ja tam chodzę, to przeniósł mnie na popołudniową zmianę, żebym nie chodził. Robert zabierał nawet ze sobą dzieci, przestał chodzić, kiedy kierownik zakazał. Dla mnie Paweł jest chamem – mówił Marcin K.

 

Mówił o pracownikach „bydło”

 Marcin Z., który jest kierownikiem technicznym  na hali nr 1, również nie ma dobrego zdania o koledze z pracy.  - Na początku pracy przychodziłem na halę nr 2, ale potem kierownik przepytywał chłopaków, jak długo byłem, o czym rozmawiałem, więc przestałem przychodzić, żeby nie mieli problemów. Od czasu kiedy Paweł B. jest na zwolnieniu znowu przychodzę na halę, bo jego obowiązki są podzielone. Słyszałem, że kupił dezodorant jednemu pracownikowi, bo nieprzyjemnie pachnie. Zrobił zebranie i w obecności innych pracowników mu wręczył. Słyszałem, że mówił o pracownikach bydło. Byłem świadkiem, jak pracownicy w trakcie przerwy śniadaniowej przeparkowują samochody, bo komuś się nie podobało. Chłopaki musieli nosić herbatę i kawę w termosach. W pracy jest woda, można sobie herbatę zrobić. Słyszałem, że liczył, ile razy wychodzą do toalety, w czasie pracy. Oceniam, że umiał zorganizować pracę, jako kierownik, ale wobec ludzi zachowywał się nagannie – zeznawał kolejny świadek.

 Liczenie czasu i nagrywanie, to normalne zachowanie

 Jerzy T. pracuje od początku powstania spółki na terenie Myszkowa, czyli od 1999 roku. Stanowisko dyrektora objął w 2009 roku. Dyrektor może samodzielnie zatrudniać pracowników hal, ale przy zatrudnianiu kierownictwa musi swoje decyzje konsultować z niemieckimi przełożonymi. Również, jeśli chodzi o zwolnienie osób z wyższego szczebla, takiej decyzji sam podjąć nie może. Dyrektor przyznał, że o mobbingu dowiedział się z ankiet imiennych przeprowadzonych w 2013 roku. Ankiety były przeprowadzone po tym, jak zeznająca wcześniej Renata L. zgłosiła pisemnie, że jest mobbingowana. Sędzia kilka razy dopytywała, z jakiego powodu przy odejściu z pracy Renata L. otrzymała pieniądze. - Z jakiego powodu zapłacił pan kwotę pani L.? - pytała sędzia. W odpowiedzi usłyszała: - Pani L. nie chciała dalej pracować i przedstawiła kwotę, jakiej od nas żąda z tytułu odejścia z pracy – tłumaczył świadek. Sędzia nie dała jednak za wygraną, drążąc temat. - Kodeks Pracy w przypadku porozumienia stron nie wymaga uzgodnień w zakresie finansowym. Strony uzgadniają tylko, w jaki sposób i kiedy stosunek pracy zostanie rozwiązany – mówiła sędzia. Ostatecznie dyrektor zeznał, że nie pamięta z jakiego tytułu zaproponował zapłacić byłej pracownicy pieniądze, gdy odchodziła z pracy.

 To z ankiet  także Jerzy T. dowiedział się, że mobbingowany jest Robert L., który pozwał firmę. Dyrektor wezwał wówczas na rozmowę kierownika Pawła B., ale ten zaprzeczył wszystkim sytuacjom opisanych tak w piśmie, jak i w ankietach. Jerzy T. zaproponował kierownikowi urlop, do czasu wyjaśnienia sprawy. Jednak niemiecki zarząd na taki ruch kadrowy nie wyraził zgody. - Po telefonie z Niemiec, Paweł B. nadal pracował. Zwróciłem mu uwagę, alby przeanalizował swoje zachowanie, przemyślał to, co jest w ankietach i wyciągnął wnioski – zeznawał dyrektor. Jerzy T. przyznał również, że pracownicy zgłaszali mu problemy z Pawłem B.

 Wiedział też o zebraniu z pracownikami, na którym kierownik dokonywał publicznej oceny pracy swojego podwładnego. Dyrektor na halę chodził średnio raz w tygodniu, więc nie miał wielu okazji, do obserwacji tego, co się dzieje. Od pracowników wiedział jednak, że kierownik zakazuje picia wody przy maszynie, co było dozwolone na hali nr 1 (której, to dyrektor jest kierownikiem). Dyrektor twierdzi, że również z ankiet dowiedział się o wulgarnych słowach, jakich wobec pracowników używał Paweł B. Wspomniany kierownik za swoje zachowanie nigdy nie otrzymał nagany, a nawet upomnienia. Dla Jerzego T. obserwowanie pracowników i liczenie im czasu jest normą w firmie. Przyznaje, że sam liczy pracownikom czas stoperem, a nawet nagrywa filmy wideo. - Dla mnie to jest normalne, że idę na halę i obserwuję pracowników i liczę sobie teoretycznie normy. Przez 30 lat pracuję, jako kierownik produkcji. Liczę po to, aby później coś usprawnić. Przy nowej produkcji zostałem poproszony przez moją firmę o nagranie filmu w celu zweryfikowania norm. Firma poszukuje efektywności. W okresie wysokich temperatur zapewniamy pracownikom wodę w butelkach 0,2 l. Przy maszynach można pić wodę, ale tylko w zamykanych pojemnikach – zeznawał dyrektor Jerzy T.

 Kolejna rozprawa wyznaczona została na 16 maja, o godzinie 9. Tego dnia przesłuchani zostaną kolejni świadkowie oraz specjalista ds. bhp, powołani przez pracowników domagających się odszkodowania za mobbing i pracę w godzinach nadliczbowych. Sędzia zapowiedziała także, że w następnym terminie konieczne będzie przesłuchanie jednego z niemieckich przełożonych, który ma wpływ na zatrudnianie pracowników na szczeblach kierowniczych, w myszkowskim oddziale firmy Kern-Libers Polska.

 

 


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Ja z ŻarekTreść komentarza: Myślę, że kariera i reputacja tego pana w Żarkach legły w gruzach. Stracił zaufanie i twarz. Jak on się nam pokaże na oczy?Data dodania komentarza: 14.05.2024, 11:07Źródło komentarza: Trwa I sesja Rady Powiatu w Myszkowie. Atmosfera jak na pogrzebie!Autor komentarza: Ja z ŻarekTreść komentarza: ŻARKI PRZEPRASAJĄ ZA JAKUBA GRABOWSKIEGO. MY TACY NIE JESTEŚMY. TO POJEDYŃCZY PRZYPADEK .Data dodania komentarza: 14.05.2024, 06:53Źródło komentarza: Kołodziejczyk lepszy od Sasina! PIS traci podkarpacie ale obronił Powiat MyszkowskiAutor komentarza: Tłusty robaczekTreść komentarza: MAM OFICJALNE PYTANIE DO CAŁEJ RADY MIASTA!!! Najwyraźniej lewacy domagają się jakiś fruktów. DLATEGO OFICJALNIE PYTAM - O JAKIE FRUKTY I APANAŻE TYM LEWACKIM RADNYM CHODZI? Co zostało już im sprezentowane? I co zostanie dalej, by dobić tych lewackich (lewych) interesów - najwyraźniej kosztem obywateli myszkowskich? Co to za interesiki ??? Czekam oficjalnie na odpowiedź, po kolei, przed kamerą ,wszystkich radnych , tak co do sztuki. I którzy radni (lub ich kolesie) zostali już obdarowani w te frukty. CZEKAM TEŻ NA REAKCJE PRZEWODNICZĄCEJ SENIORKI - MAM NADZIEJE ŻE PUBLICZNIE WNIESIE TAKI WNIOSEK DO TEJ RADY POD OBRADY. Bo chyba wszyscy macie coś do wyjaśnienia mieszkańcom Miasta Myszkowa..??? Tak myślę.Data dodania komentarza: 13.05.2024, 17:20Źródło komentarza: Kołodziejczyk lepszy od Sasina! PIS traci podkarpacie ale obronił Powiat MyszkowskiAutor komentarza: Mały robaczekTreść komentarza: DRGA TURA KOMPROMITACJI LEWUSÓW W RADZIE MIASTA MYSZKOWA - ZNÓW ODDALI GŁOSY NIEWAŻNE. https://esesja.tv/transmisja/51559/i-sesja-rady-w-myszkowie-10052024.htm GRATULUJE PORAŻAJĄCEJ KOMPROMITACJI WŁADZOM WOJEWÓDZKIM LEWAKÓW. I ICH WYBORCOM TEŻ.Data dodania komentarza: 13.05.2024, 16:53Źródło komentarza: Kołodziejczyk lepszy od Sasina! PIS traci podkarpacie ale obronił Powiat MyszkowskiAutor komentarza: Mały robaczekTreść komentarza: Panie Redaktorze Bardzo Dobrze że Pan pisze o tym łajdactwie. Ale przecież to nie jedyna taka sprawa. Wystarczy zobaczyć co dziś wierchuszka $LD wyprawia w Radzie Miasta Myszków. Ich liderka Pani Jastrzębska już jest w głosowaniach z PI$, A pozostali 4 radni $LD, Jęczalik, Szlenk, Bartos i Muszczk najwyraźniej zapomnieli skąd im nogi wyrastają. Ino więc patrzeć jak powtórzy się sytuacja z poprzedniej kadencji, gdzie ręka w rękę $LD-owcy byli w kąplecie w koalicji z Pi$. Na szczęście dla wyborców KO zarząd wojewódzki tej partii zrobił porządek ze swoimi kolaborantami. I dziś wszyscy oni siedzą oni u Pana Bartnika. Czy $LD , a właściwie ich władze wojewódzkie stać na taki krok?. No cóż już za chwile to zobaczymy na 3 już rundzie sesji Rady Miasta. Ja stawiam na koalicje PI$ - $LD. Bo to się przecież im opłaca. Pozostaje oczywiście otwarte pytanie.- A co na to lewaccy wyborcy? No cóż , chyba rzeczywiście lubią brać w 4 litery, to też ich liderzy jak się wydaje postanowili im zabezpieczyć tę atrakcję. Czkamy więc na piątek 16 maja by zobaczyć ten sex na własne oczy. Bo w jakiekolwiek działania władz wojewódzkich $LD (Nowej Lewicy) już dawno nie wierzę. A na koniec Panu Redaktorowi gratuluje odwagi. Dodam też , że zapowiedziane cuda można będzie zobaczyć na własne oczy tu: https://myszkow.esesja.pl/transmisje_z_obrad_rady . Warto też zobaczyć tam cuda z poprzedniej kadencji - tak dla dowodu mojego wywodu.Data dodania komentarza: 12.05.2024, 10:27Źródło komentarza: Kołodziejczyk lepszy od Sasina! PIS traci podkarpacie ale obronił Powiat MyszkowskiAutor komentarza: JakubTreść komentarza: Człowieczku Mnie zawsze chodziło o kasę ,Klemensa nabrałem i Was też .Do następnych wyborów Naiwniacy.Data dodania komentarza: 11.05.2024, 14:56Źródło komentarza: Trwa I sesja Rady Powiatu w Myszkowie. Atmosfera jak na pogrzebie!
Reklama
Reklama
Reklama