Dom, w którym mieszka z synkiem i dwoma córeczkami liczy sobie grubo ponad 80 lat. Swoją świetność przeżywał przed wojną. Dziś znajduje się w opłakanym stanie. Już same drzwi wejściowe pamiętają chyba lata 30-te ubiegłego stulecia. Mieszkająca w nim kobieta oraz jej pociechy w wieku 10,8 i 3 lat do swojej dyspozycji mają w zasadzie tylko dwa pomieszczenia. Cały dom ogrzewa mała „koza” ustawiona w pokoju z widokiem na ulicę. Do sąsiadującego z nim drugiego pomieszczenia ciepło płynie przez szeroko otwarte drzwi.
- Jest tu co prawda piec kaflowy, ale dymi kiedy się w nim pali. Tu śpi na piętrowym łóżku dwójka starszych dzieci, więc boję się w tym piecu rozpalać, żeby nic im się nie stało – tłumaczy pani Danuta. „Sypialnia” dzieci spełnia także dla wszystkich rolę kuchni i łazienki, choć to bardzo nieadekwatne określenia. Mycie odbywa się w plastikowej misce, do gotowania służy mała kuchenka.
– Chciałabym zrobić kuchnię i łazienkę, ale musiałoby być zrobione na początek przyłącze do kanalizacji, do studzienki która jest w podwórku, ok. 20 – 30 metrów od domu. Gdyby był odpływ można myśleć o reszcie. To dla mnie póki co najważniejsza sprawa, choć nie mamy też CO – snuje plany pani Danuta.
Utrzymuje się z alimentów, zasiłku rodzinnego i zasiłku pielęgnacyjnego. – Wszystkiego jest razem 1682 złote. Gdybym miała taką możliwość chętnie podjęłabym pracę, ale wiadomo jak z nią dziś jest. Byłam na stażu w PCPR, z takiego programu unijnego, ale program się skończył i staż również. Ktoś powie, że mogłabym zostawić ten dom, iść gdzieś indziej, ale dokąd? I po co, skoro to jest mój dom, na mnie zapisany? Nie siedzę z założonymi rękami, niedawno udało mi się wymienić dach. Bo lało się do środka, sufity gniły, dzieci chorowały. Nie chcę wzbudzać litości, ale jest ciężko. Powiem tak, dzieci nie mogą chodzić głodne, ja mogę … - pani Danucie łamie się głos i nie kończy rozpoczętego zdania.
Wbrew pozorom za naszym pośrednictwem nie zwraca się do ludzi o wrażliwych sercach o pieniądze, choć te z pewnością bardzo by jej się przydały. - Gdyby komuś po remontach zostały jakieś płyty gipsowe, kafelki, cement, wapno, kleje, zbędna armatura łazienkowa, coś do kuchni, i mógł mi to ofiarować, byłabym bardzo wdzięczna. Bardzo ucieszyłaby mnie ludzka pomoc, to znaczy gdyby znalazł się ktoś, lub jakaś firma budowlana, która mogłaby pomóc mi w samej pracy, bo sama też nie wszystko umiem. Chodzi mi o pomoc nieodpłatną, po godzinach, lub za naprawdę symboliczną złotówkę. Wierzę, że są tacy ludzie… - pani Danucie znów łamie się głos.
Tę wiarę mamy również my, wiedząc jacy ofiarni i pomocni potrafią być nasi czytelnicy. Z przyjemnością będziemy pośrednikiem między takimi osobami, a Panią Danutą. Jeśli ktoś jest w stanie pomóc kobiecie i jej dzieciom w poprawie ich warunków mieszkaniowych, prosimy o kontakt z naszą redakcją pod numerem tel. : 34/313-71-20 lub 608-584-727. Kontaktować można się z nami osobiście w naszej siedzibie w Myszkowie, przy ulicy Sikorskiego 53F lub mailowo: [email protected].
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze