(Myszków) Sąd Rodzinny oceni zachowanie 15-latka z Myszkowa, który zabrał matce samochód, rozbił go wpadając nim do rowu, a z miejsca zdarzenia uciekł. Okazało się, że do kolizji przyczynił się nie tylko jego brak doświadczenia za kierownicą. Nastolatek był też pijany. Dzisiejsza młodzież o takich sytuacjach zwykła mówić, że „poniósł go melanż”.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek 27 października na ulicy Parkowej w Myszkowie. Około godziny 21.30 oficer dyżurny myszkowskiej komendy przyjął informację, że w rowie przy drodze leży rozbity Ford, którego kierowca uciekł. - Na miejscu fakt ten potwierdzili mundurowi. Wewnątrz pojazdu policjanci znaleźli dokumenty, na podstawie których szybko dotarli do miejsca zamieszkania właścicielki, która jednak nie kierowała tym samochodem. Okazało się, że ktoś go zabrał z podwórka razem z kluczykami, które były wewnątrz. Policjanci zajmujący się przestępczością wśród nieletnich wytypowali sprawcę, 15-letniego syna właścicielki Forda. Jak ustalili stróże prawa nieletni zabrał samochód bez pytania, gdyż postanowił przejechać się nim z kolegą. Niestety wcześniej spożywał alkohol. Podczas jazdy nie zapanował nad autem, wjechał w drzewo, a następnie wpadł do rowu – relacjonuje aspirant sztabowy Magdalena Modrykamień, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie. W tym momencie „fantazja” młodzieńca się skończyła, w obawie przed dalszymi konsekwencjami zwyczajnie uciekł, podobnie zresztą jak jego pasażer. W tej historii pocieszające jest tylko to, że nie ucierpieli w niej sami „bohaterowie”, ani osoby postronne. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze