(Myszków) Wracamy do tematu wypadku, który jego uczestników zaprowadził na drogę sądową. Mowa o kolizji z udziałem Jacka G. syna jednej z powiatowych radnych. 16 października przed myszkowskim sądem odbyła się druga rozprawa w tej sprawie. Sprawie, która poza zmianami zeznań, doczekała się nawet zaskakującej zamiany ról procesowych. Bez względu jednak na wynik rozprawy – znamienne w całej sytuacji jest jeszcze to, jak łatwo z poszkodowanej stać się obwinioną. Barbara Zjawińska przekonuje, że winna się nie czuje i zapowiada walkę o sprawiedliwość. Podobnie Jacek G., który jest teraz oskarżycielem.
16 października odbyła się druga rozprawa, w której obwinioną jest Barbara Zjawińska. Kobieta 1 sierpnia ubiegłego roku jechała swoim Audi ulicą Myszkowską w Żarkach. Gdy skręcała w lewo na stację LPG, uderzył w nią Volkswagen Passat Jacka G. Barbara Zjawińska twierdzi, że nie widziała wyprzedzającego ją pojazdu, bo jej zdaniem jechał zbyt szybko, by mogła go zauważyć. Jacek G. uważa, że kobieta, mimo że jechała z prędkością 20km/h, to skręciła nagle, nie sygnalizując manewru. Faktem jest, że Jacek G. do spowodowania kolizji tuż po zdarzeniu się przyznał i przyjął mandat. Jednak po powrocie do domu, poczuł, że to nie on zawinił i wniósł do Sądu Rejonowego w Myszkowie o uchylenie prawomocnego mandatu karnego, powołując się na to, że do zdarzenia doszło bez jego winy. Sędzia Marek Zachariasz postanowieniem mandat uchylił. Jacek G. przestał być winnym spowodowania kolizji, obwinioną stała się Barbara Zjawińska. Kobieta z zarzutami się nie zgadza. Sprawa wróciła na wokandę Sądu Rejonowego, w procesie przewodniczy sędzia Jadwiga Błasiak. Przypomnijmy podczas pierwszej rozprawy zeznania złożyli Jacek G. oraz Barbara Zjawińska. Sąd nie wysłuchał świadka Marcina P., bo ten się nie stawił, a swojej obecności nie usprawiedliwił. Marcin P. 1 sierpnia ubiegłego roku jechał BMW X5 tuż za Barbarą Zjawińską.
Tuż przed rozprawą 16 października Marcin P. dobitnie wyrażał swoje zdanie na temat osób, przez które musi „biegać po sądach”. Atmosfera na sądowym korytarzu była gorąca. Jacek G. głośno zastanawiał się dlaczego procesowi przygląda się Gazeta Myszkowska i sugerował, że związane jest to z osobą jego matki – radnej powiatowej Jadwigi Skalec. Na sali sądowej emocje opadły.
– Byłem uczestnikiem ruchu drogowego, jechałem BMW X5 w kierunku Myszkowa. Moje auto to duży SUV. Przede mną jechało Audi 80, które prowadziła nieznana mi kobieta. Za mną blisko nikt się nie poruszał, później jechał Jacek G. Volkswagenem Passatem. Poruszał się z prędkością 50-60 km/h – zeznał świadek Marcin P. Jego zeznania nie pokrywały się z tymi, złożonymi w postępowaniu mandatowym. Wówczas twierdził, że Jacek G. jechał znacznie szybciej. Mężczyzna poprosił sąd o odczytanie jego zeznań, na co sąd nie wyraził zgody. Marcin P. zeznał, że nie jechał szybko, bo poruszał się w terenie zabudowanym. Gdy minął szkołę zauważył, że przed nim jedzie Audi 80. - Kobieta jechała niepewnie. Ze swojego doświadczenia wiem, że gdy widzę niepewnie jadący samochód, to nie wyprzedzam. Auto mieściło się w pasie ruchu, ale jechało delikatnym wężykiem. Wiedziałem, że może zahamować, włączyć kierunkowskaz itp. Wzbudziło to mój niepokój. Jechałem 20-30 km/h. Gdy dojechałem do Audi, zauważyłem, że chce skręcić w lewo. Teraz nie jestem pewien czy kobieta zasygnalizowała wykonanie manewru skrętu w lewo. Widziałem nagle, że Passat zaczął manewr wyprzedzania. Ja sam nie zacząłem wyprzedzać, bo widziałem, że jestem wyprzedzany. Wówczas kobieta zaczęła skręcać w lewo. Dla mnie manewr skrętu Audi nie był czytelny. Nie było nagłego hamowania, stopniowo wytracała prędkość. Zachowanie kierowcy Audi wskazywało, że chce skręcić, ale nie widziałem w którą stronę. Manewr w prawo też był możliwy. Nie zdecydowałem się na wyprzedzanie i nacisnąłem na hamulec.
Nie pamiętam czy Jacek G. wyprzedził płynnie czy wyhamował, byłem zaabsorbowany obserwowaniem Audi. Trudno mi powiedzieć czy kierująca Audi mogła widzieć czy ktoś wyprzedza. Ja bym widział. Kierująca rozpoczęła skręt, gdy Jacek G. już wyprzedzał. Nie wiem z jaką prędkością poruszał się kierowca Passata. Po zderzeniu Passat poleciał do lewego rowu, a Audi cofnęło się i stanęło bokiem. Przed zdarzeniem nie było na drodze innych uczestników ruchu. Droga była pusta. Później najechały się samochody. Znamy się z Jackiem G. na „cześć” od ok. 10 lat. Nie utrzymujemy bliższych kontaktów. Zwracamy się do siebie po imieniu – zeznał Marcin P.
Zeznania złożył również Bernard G., który podczas zderzenia pojazdów przebywał na swojej posesji obok stacji LPG, na którą chciała skręcić Barbara Zjawińska.
- Byłem na swojej posesji w Żarkach przy ulicy Myszkowskiej. Usłyszałem huk i trzask zderzających się pojazdów. Po chwili zauważyłem wpadający w żywopłot przy mojej posesji samochód – VW Passat. Usłyszałem głuche tąpnięcie. Wybiegłem na mostek i zauważyłem w odległości ok. 20m wbity w rów samochód. Widziałem jeszcze białe Audi. Stało częściowo na jezdni, częściowo na poboczu. Przyjechała policja, pogotowie – zeznał Bernard G. Świadek zaproponował, że może narysować rozmieszczenie pojazdów po zderzeniu. Sędzia Jadwiga Błasiak przystała na propozycję i mężczyzna rozpoczął odwzorowanie położenia samochodów. Rysował długopisem na kartce. Po sporządzeniu rysunku, który trafił do akt sprawy, świadek Bernard G. uzupełnił zeznanie: - Passat po zderzeniu mógł być ok. 50m od stacji paliw, Audi delikatnie było przesunięte przez siłę uderzenia. Nie jestem ekspertem, wydaje mi się, że Passat musiał bardzo szybko jechać. Uderzając, skosił 2m żywopłotu. Samochód Jacka G. był głęboko osadzony w rowie. Dostałem za zniszczenie żywopłotu odszkodowanie od ubezpieczyciela. Znam Barbarę Zjawińską, mieszkamy w tej samej miejscowości.
Pełnomocnik obwinionej radca prawny Rafał Łyszczarz załączył do akt sprawy dokumentację fotograficzną, wykonaną przez syna kobiety tuż po kolizji. Ze zdjęć wynika, że policjanci dokonują pomiarów po zdarzeniu. W dokumentacji policyjnej żadnych informacji na temat pomiarów m.in. drogi hamowania nie ma. - W magiczny sposób dokumenty wyparowały – powiedział mecenas.
Podczas rozprawy obecny miał być również policjant wykonujący czynności podczas kolizji. Nie stawił się z powodu urlopu, zeznania złoży na następnej rozprawie.
Katarzyna Kieras
Napisz komentarz
Komentarze