(Myszków) 54-letni mieszkaniec Myszkowa na prawie 10 godzin pozostawił swojego psa w zamkniętym samochodzie. Policjantom, którzy wybili jedną z szyb w aucie by uwolnić zwierzę tłumaczył, że nie miał z kim zostawić czworonoga, kiedy udawał się do pracy. Myszkowianin usłyszał zarzuty znęcania się nad psem, za które może powędrować za kratki nawet na dwa lata.
W środę 4 czerwca szczęście nie panowały takie upały, jakie są w tym tygodniu. I pewnie tylko dlatego zwierzę uwięzione na prawie 10 godzin w aucie przeżyło. Gdyby wtedy temperatura była choć zbliżona do poniedziałkowej czy wtorkowej pies nie miałby szans.
O zamkniętym w osobowym Volkswagenie psie oficer dyżurny myszkowskiej jednostki został powiadomiony około godziny 16.00. Auto stało zaparkowane na ulicy Partyzantów w Myszkowie. - Interwencja została zgłoszona przez strażników miejskich zajmujących się ochroną środowiska. Zwierzę miało być wycieńczone i wymagało natychmiastowej pomocy. Policjanci potwierdzili tę informację, na pomoc wezwali też lekarza weterynarii. Ponieważ życie czworonoga było zagrożone mundurowi wybili w samochodzie szybę i w ten sposób uwolnili psa. Zwierze trafiło do schroniska – mówi rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie, aspirant sztabowy Magdalena Modrykamień.
Właściciel psa około 6.00 wyjeżdżał do pracy. W pozostawionym na parkingu samochodzie zamknął swojego pupila, gdyż, jak tłumaczył policjantom … nie miał co z nim zrobić. Do momentu uwolnienia pies przesiedział blisko 10 godzin w niemal szczelnie zamkniętej kabinie, bez wody i jedzenia.
- To była młoda suczka. Było widać, że podejmowała kilka prób wydostania się. Rozerwała kanapę, skakała piszczała i dyszała. Szyby w aucie były zasunięte, oprócz jednej, odsuniętej na 1 centymetr. Ta szyba miała jednak owiewkę i powietrze praktycznie tam nie docierało. Udało nam się wlać jej tam trochę wody i poczekaliśmy na policję, która przyjechała na miejsce wraz z lekarzem weterynarii. Podjęliśmy decyzję o wybiciu szyby i wyciągnięciu jej z auta. W samochodzie był straszny zaduch. Po uwolnieniu została zbadana przez weterynarza, dostała potrzebne leki i wypiła z ręki prawie pół litra wody! Auto zostało odholowane, a psem zaopiekowaliśmy się my. Pies nie wróci już do właściciela! Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie, a my liczymy na surową karę – opowiadają zbulwersowane sytuacją wolontariuszki myszkowskiej fundacji „Do serca przytul psa” Marta Oleksiak i Patrycja Góra. - 54-latek w czwartek 5 czerwca usłyszał zarzut z ustawy o ochronie zwierząt. Za to co zrobił, grożą mu 2 lata więzienia – informuje rzecznik myszkowskiej policji. I dodaje:
- Apelujemy do właścicieli zwierząt o rozsądek i właściwą opiekę nad czworonogami, które w takich sytuacjach często nie radzą sobie same. Zadbajmy o nie, nie pozwólmy, by stała się im krzywda. Reagujmy i nie bądźmy obojętni, widząc ich cierpienie. Każda osoba, która posiada informację o nieludzkim traktowaniu zwierząt może skontaktować się z myszkowską jednostką za pośrednictwem poczty email: [email protected] lub dzwoniąc pod numer 997 lub 112.
Swoją drogą nieustannie zadziwia – mimo licznie pojawiających się apeli i kampanii medialnych –brak wyobraźni, beztroska a nawet, mówiąc dosadniej, głupota ludzi, którzy podczas upałów potrafią w zamkniętym aucie pozostawić nie tylko zwierzę, ale także dziecko. Tylko w tym tygodniu zakończyło się to tragedią w Rybniku, gdzie w nagrzanym aucie zmarła 3-letnia dziewczynka, a równie tragicznie mogło zakończyć się w Krakowie. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze