(Myszków) To nie było udane rozpoczęcie sezonu motocyklowego dla miłośnika dwóch kółek z Będzina. 31-latek w sobotę 29 marca dojeżdżając do skrzyżowania ulic Koziegłowskiej z Letniskową w Myszkowie stracił panowanie nad maszyną i wypadł z drogi. Z obrażeniami ciała trafił do szpitala. Jego los podzielił pasażer motoru. Można śmiało powiedzieć, że motocyklista jest sam sobie winien. Nie dość, że prowadził pomimo orzeczonego wobec niego zakazu sądowego, to jeszcze jechał „po kielichu”.
Mimo, że to dopiero początek tegorocznego sezonu motocyklowego nie wszyscy fani jednośladów zachowują zdrowy rozsądek. Miejmy nadzieję, że innych zmotoryzowanych skłoni ono do refleksji. - Do zdarzenia doszło po godzinie 6.00 w Myszkowie na skrzyżowaniu ulicy Koziegłowskiej z Letniskową. Jak ustalili policjanci myszkowskiej drogówki, 31-letni motocyklista z Będzina, nie dostosował prędkości do warunków drogowych, stracił panowanie nad maszyną w wyniku czego wypadł z drogi i wjechał do rowu. Motocyklista i jego pasażer z obrażeniami ciała trafili do szpitala. Jak się okazało kierowca suzuki nie posiadał uprawnień i złamał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, a badanie stanu trzeźwości wykazało w jego organizmie 0,75 promila alkoholu – relacjonuje wypadek aspirant sztabowy Magdalena Modrykamień, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie. O dalszym losie motocyklisty zdecyduje sąd. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze