(Myszków) Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Myszkowie Jóżef Pabian 25 marca zaparkował służbową Astrę przed myszkowskim Sądem przy ul. Kwiatkowskiego. To strefa płatnego parkowania. Zaparkował, ale zamiast wystawić kartę parkingową (ewentualnie wykupiony abonament miesięczny) dyr. Pabian położył za szybą… ksero dowodu rejestracyjnego pojazdu. Czyżby PZD miało jakąś dziwną umowę z Urzędem Miasta Myszkowa na niepłacenie w płatnej strefie? Zawiadomiliśmy Straż Miejską, ta wysłała natychmiast kontrolera. Za szybę służbowego samochodu PZD trafił mandat za nieopłacony parking.
-Czy PZD ma jakąś umowę z miastem Myszków, że ich samochody mogą parkować bez opłat w strefie? Dyrektor PZD Józef Pabian zaparkował służbowego Opla nie płacąc za parking – pytamy Komendanta Straży Miejskiej Sławomira Pabiasza: -Nie ma żadnej takiej umowy. Oznakowane napisem „służba drogowa” pojazdy PZD nie musiałyby płacić za parking, ale tylko w czasie wykonywania czynności związanych z zarządem drogą. Ale ulica Kwiatkowskiego to ulica miejska, nie powiatowa. Dyrektor PZD powinien jak każdy opłacić postój. Zaraz wyślemy tam kontrolera – tłumaczy Komendant Straży Miejskiej.
Wychodzi z Sądu, a tu mandat
Za chwilę wyjaśnimy, dlaczego dyrektor PZD był w sądzie, ale najpierw relacja z sytuacji, gdy wyszedł. –Akurat wtedy kontroler wkładał za szybę Astry mandat za nieopłacony parking. Pabian zaczął tłumaczyć się, że to samochód PZD, że nie musi, że ma tu wyciąg z ustawy… Inkasent był niewzruszony: - Może pan to wyjaśniać w Urzędzie Miasta, dla mnie to postój nieopłacony. Dyrektora PZD zapytaliśmy: -Dlaczego nie płaci za parking? W czym miałby być lepszy od innych użytkowników dróg? Mandat zapłaci z własnej kieszeni, czy z pieniędzy podatnika? (samochód należy do PZD). Dyrektor bąknął coś o tym, żeby pytania wysłać mu przez rzecznika i milcząc, odjechał. Będziemy pytać rzecznika miasta, czy dyrektor PZD mandat opłacił. Sam, czy z pieniędzy służbowych, czyli powiatowych.
Po co Pabian był w sądzie
25.03 odbyła się tzw. „rozprawa pojednawcza” w procesie jaki wytoczyło PZD redakcji Gazety Myszkowskiej. Zdaniem PZD dziennikarze Gazety Myszkowskiej zniesławili ich szacowną instytucję powiatową, choć nie bardzo wiadomo jak i w czym, gdyż „pismo” (celowo nie piszemy: prywatny akt oskarżenia) jakie PZD wysłało 28X2013 do Prokuratury Rejonowej w Myszkowie nie zawierało zarzutu. Jedynie opis, że Powiatowy Zarząd Dróg czuje się urażony treścią artykułu „Kto komu płaci za współpracę?” (GM nr 42/2013). Opisaliśmy w nim, jak pracownicy PZD, a więc opłacani z pieniędzy myszkowskiego podatnika, sprzątają plac kościelny w Koziegłówkach. PZD tłumaczyło, że to „prace porządkowe, w zamian za udostępnienie placu na czas budowy (chodzi o modernizację drogi z Koziegłówek do Mysłowa). Tylko te prace porządkowe, zgodnie z warunkami przetargu miał obowiązek zrobić PRDM. Zarzuciliśmy w artykule, że pracownicy PZD wyręczają wykonawcę. Dyrektor PZD uznał, że dziennikarze Gazety Myszkowskiej pomówili jego firmę.
Obrońca oskarżonych naszych dziennikarzy adwokat Marcin Szymonek złożył wniosek o umorzenie postępowania (ze wzgl. na brak skargi uprawnionego oskarżyciela) ewentualnie o zwrot wniosku do Prokuratury: -W tej sprawie to prokuratura popełniła błąd, przesyłając pismo PZD do sądu. Pismo PZD do prokuratury, datowane na 28X2013 w żadnym wypadku nie można uznać, za prywatny akt oskarżenia. Było to jedynie zawiadomienie, po którym prokuratura powinna albo wszcząć dochodzenie lub odmówić jego wszczęcia, na co wnioskodawcy przysługiwałoby zażalenie do prokuratury nadrzędnej.
We wniosku o ściganie PZD zarzuca naszym dziennikarzom czyn z art. 212 p. 2 Kodeksu Karnego, czyli przestępstwo pomówienia. Prowadząca rozprawę sędzia Magdalena Mastaj wezwała PZD do uzupełnienia braków formalnych pozwu, i niezależnie od tego, oceni wniosek obrońcy dziennikarzy o umorzenie postępowania lub zwrot wniosku do prokuratury.
Pojednania nie będzie, bo piszemy dalej
Obowiązkiem Sądu jest zapytać strony czy możliwe jest pojednanie. Wtedy do procesu by nie doszło. Pełnomocnik PZD adwokat Julia Kowalik przedstawiła stanowisko klienta, że jeszcze niedawno „był on skłonny do pojednania”, ale ponieważ ukazał się kolejny artykuł (mec. Kowalik wniosła o dołączenie do akt artykułu „Pabian, łap za miotłę” w którym wytykamy dyrektorowi PZD, że ulice powiatu są brudne, a on zamierza je sprzątać dopiero od maja), GM nr 11 z 13.03.14. Na razie nie pomogło, drogi powiatowe jak były brudne, tak są.
-Nie będę tego komentował, że do akt sprawy trafia „dowód” niezwiązany z tym procesem. Mamy konstytucyjną wolność słowa i wolność mediów, a pełnomocnik PZD mówi, że jego klient nie chce ugody, ponieważ ukazał się kolejny krytyczny artykuł o PZD. Jeżeli dyrektor PZD czuje się dotknięty jego treścią, to ma prawo złożyć kolejny pozew o ochronę dóbr osobistych lub prywatny akt oskarżenia o zniesławienie – mówił obrońca Gazety Myszkowskiej mec. Marcin Szymonek.
Ja jednak pozwolę sobie być mniej delikatny, niż nasz obrońca i skomentuję to wprost, jak rozumiem: PZD, gdybyśmy skulili ogon, i przestali się czepiać ich niechlujstwa lub możliwego kumoterstwa (patrz: budowa drogi w Koziegłówkach) to dyrektor Pabian nam odpuści, pozwoli się przeprosić. Ale ponieważ nie odpuszczamy, to PZD odpowiada pozwem. Ale Gazety Myszkowskiej nie da się zastraszyć, o czym boleśnie przekonał się niejeden polityk, niejeden urzędnik.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze