(Myszków) 20 listopada ubiegłego roku Powiatowy Zarząd Dróg złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Myszkowie o możliwości popełnienia przestępstwa przy opracowywaniu dokumentacji technicznej ścieżki pieszo-rowerowej w dzielnicy Będusz. Radni powiatowi o problemie dowiedzieli się dopiero 31 stycznia br. na sesji od starosty, który zasugerował, by Komisja Rewizyjna działająca przy Radzie Powiatu Myszkowskiego zajęła się oceną zagadnienia i materiałów. Problem w tym, że komisja zgodnie ze statutem zająć się tym nie mogła, bo nie miała tego w rocznym harmonogramie prac. Zanim udało jej się punkt kontroli wdrożyć, dokumenty ze starostwa i siedziby PZD zostały przez policję zabrane. W dodatku już w grudniu ubiegłego roku świadkowie zostali przez policję poinformowani, że nie mogą udostępniać ani dokumentów ani składać wyjaśnień w tej materii. Dlaczego przez kilka miesięcy nikt radnych o sprawie nie poinformował?
Wracamy do tematu ścieżki pieszo-rowerowej, która miała powstać w dzielnicy Będusz. Przypomnijmy. Powiatowy Zarząd Dróg w Myszkowie 20 listopada 2013 r. złożył w Prokuraturze Rejonowej w Myszkowie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przy opracowywaniu dokumentacji technicznej ścieżki. Mowa o pięciokilometrowym odcinku ścieżki od Urzędu Skarbowego aż do Leśniaków. Za dokumentację PZD zapłaciło 480 tys. zł. Zdaniem obecnego dyrektora PZD Józefa Pabiana wykonawca nie wywiązał się z umowy, choć otrzymał całość wynagrodzenia. Zaprzeczał temu Mariusz Sikora, który był dyrektorem PZD w 2010 roku, kiedy to PZD płaciło za prace projektowe. Obszernie pisaliśmy o sprawie w GM nr 8 z 21.02.14 „Projekt jest, ścieżki nie będzie?”.
- Wydaje się, że niniejszą sprawą mogłaby zająć się także Komisja Rewizyjna, której ocena zagadnienia oraz materiałów dotyczących sprawy mogłaby wnieść nowe spostrzeżenia przydatne nie tylko dla jej wyjaśnienia na poziomie powiatu, ale być może i dla prokuratury – powiedział 31 stycznia br., podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Myszkowskiego, starosta Wojciech Picheta. W co gra starosta Picheta? Podczas tej sesji radni powiatowi po raz pierwszy dowiedzieli się o tym problemie. 25 lutego odbyło się posiedzenie Komisji Rewizyjnej, podczas której radni mieli skontrolować dokumentację w sprawie ścieżek. Jednak dokumentów wówczas ani w PZD ani w starostwie już nie było.
- 17 lutego trzej policjanci z wydziału do spraw przestępczości gospodarczej wystąpili do PZD o wydanie wszystkich materiałów dotyczących tej sprawy. Te materiały zostały wydane. Część dokumentów miało starostwo, część PZD. Materiały w starostwie również zostały zabrane. Z przykrością stwierdzam, że nie mogę przedstawić żadnych materiałów, bo ich nie ma – wyjaśnił radnym dyrektor PZD Józef Pabian. Radni podczas komisji chcieli wyjaśnić szereg wątpliwości, które powstały – nie w związku z samą dokumentacją – a w związku z działaniem starosty i zarządu powiatu.
- 20 listopada 2013r. PZD złożyło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do prokuratury. Dlaczego radni poinformowani zostali dopiero 31 stycznia podczas sesji? Bardzo mnie dziwi cała ta sytuacja – dopytywała radna powiatowa i przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Anna Socha-Korendo. Przewodnicząca poinformowała również członków komisji, że 14 lutego otrzymała pismo od prowadzącej sprawę ścieżki prokurator Sylwii Wiewióry z Prokuratury Rejonowej w Częstochowie, z pytaniem czy Komisja Rewizyjna zajęła się kontrolą i jakie ustalenia poczyniła.
- O problemie informuje się radnych po kilku miesiącach, a prokuratura występuje z pismem po kilkunastu dniach. 31 stycznia starosta prosi nas, byśmy się tym zajęli. Czy starosta nie wie, że jest statut, z którego wynika, że jeżeli nie mamy takiego punktu w planie pracy komisji, to musi być złożony wniosek, musi to być także przegłosowane przez radę. Bardzo szybko się tu wszystko zadziało. 31 stycznia jest sesja rady. Nagle prokuratura, w ciągu kilkunastu dni żąda wyjaśnień, choć przez wiele miesięcy nic nie robi w sprawie. Pismo wysyła 12 lutego czy już zajęliśmy się tą sprawą. Po co? Zgłosiliście to do prokuratury, że starosta wnioskował o kontrolę komisji w tej sprawie? – dopytywała radna Socha-Korendo.
- Te pytania proszę skierować do pani prokurator. Nie wiem skąd pani prokurator się o tym dowiedziała – odpowiedział wicestarosta Mariusz Trepka.
- A starosta czemu nie wnioskował wcześniej, do Komisji Rewizyjnej o zbadanie sprawy, skoro o sprawie widział co najmniej od listopada? – pytała dalej radna.
- Zawiadomienie zostało złożone do prokuratury do Myszkowa, ta się wyłączyła i przekazała sprawę do Częstochowy. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wyznaczyła Prokuraturę Rejonową w Częstochowie i dopiero wówczas wszczęte zostało postępowanie – wyjaśnił Ryszard Chachulski z PZD.
- A od nas chce się informacji w ciągu 2 tygodni odkąd się dowiedzieliśmy. Bardzo mnie to dziwi. Poza tym starosta w piśmie do przewodniczącego rady pyta czy Komisja Rewizyjna wszczęła kontrolę w tym temacie. Pismo pochodzi z 17 lutego. Czy starosta nie zna statutu, nie wie jakie są procedury, że ja musiałam prosić przewodniczącego o upoważnienie, by móc podjąć temat? – dodała radna Socha-Korendo.
- Starosta poinformował na sesji panią, jako przewodniczącą Komisji Rewizyjnej i wszystkich radnych. Jako przewodnicząca komisji powinna pani przyjść do starosty i powiedzieć, że nie ma tego w planie pracy. Odpowiedź starosta otrzymał tylko taką, że pani się tym zajmie niezwłocznie – wyjaśniał wicestarosta.
- Jeśli starosta zna statut, to wiedział, że ja się tym nie mogę zająć. W dodatku wysyła pismo do przewodniczącego 17 lutego. To śmieszne. Papierologia jakaś – oburzyła się radna Socha-Korendo.
- Nieśmieszne. Powinna się pani zwrócić do starosty o to, że nie jest to ujęte w planie pracy – wyjaśniał z uporem maniaka wicestarosta, choć powinien wiedzieć, że plan pracy komisji uchwala rada, a nie starosta. Na koniec dodał: - Pani nie zrobiła żadnego kroku w tym kierunku odnośnie informacji, że zajmie się tym niezwłocznie.
- A co wy zrobiliście od listopada, lub nawet od października ubiegłego roku? Bo wówczas starosta musiał zapoznać się z materiałem i zastanowić czy sprawa ma być przekazana do prokuratury. Jeśli w październiku miał już wątpliwości, to powinien się nimi podzielić z radnymi. Od listopada wie o tym prokuratura, a pan starosta raczy informować przewodniczącą Komisji Rewizyjnej pod koniec stycznia, że powinna się tym zająć. Jeśli jest współpraca, to dzielmy się informacjami na bieżąco – włączył się do dyskusji radny Mariusz Morawiec.
- Uważam, że informacja była podana wcześniej. Poza tym zawiadomienia nie składał starosta, a jednostka podległa – tłumaczył się wicestarosta.
- Na pewno dyrektor PZD zrobił to w porozumieniu ze starostą – dodał radny Morawiec.
- Uważam, że informacja była. Nawet w prasie było to napisane. W Dzienniku Zachodnim – odpowiedział wicestarosta Trepka. Artykuł w serwisie internetowym myszkow.naszemiasto.pl należącym do Dziennika Zachodniego pojawił się 7 stycznia br.
- Aaaa fantastycznie. Dziękuję. Nie mam obowiązku czytania prasy, teraz będę musiała kupować. To była informacja starosty czy redaktora? Nie mam obowiązku czytania prasy – zdenerwowała się radna Socha-Korendo.
-To ma być sposób komunikowania się starosty z radnymi? Przez prasę? Starosta wyjaśnił nam, że było coś napisane w prasie, a dla niego to nie jest forma informacja. Dla nas też nie jest to forma informacji, które starosta raczy przekazać radnym – dodał oburzony działaniami starosty radny Morawiec.
- Starosta zasugerował, że tak dużo wniesie kontrola komisji, a w grudniu było wiadomo, że nie wolno się tymi informacjami dzielić z szerszą opinią. To jakaś totalna sprzeczność. W dodatku prokurator Sylwia Wiewióra chce wiedzieć czy komisja przeprowadziła kontrolę tej inwestycji i jakie ustalenia zostały podjęte. Bardzo dziwna sytuacja. Każdy sobie potrafi odpowiedzieć sam, o co tu w tym chodzi – podsumowała Anna Socha-Korendo.
Starosty Wojciecha Pichety – jak wyjaśnił wicestarosta Mariusz Trepka – podczas posiedzenia Komisji Rewizyjnej w starostwie nie było, nie mógł więc odpowiedzieć na pytania radnych. Gdy próbowali się dowiedzieć gdzie ten jest, skoro powinien być w pracy, wicestarosta Trepka odpowiedział wymijająco: „może ma wyjazd, a tak w ogóle to on nie wie co robi starosta”.
Katarzyna Kieras
Nasz komentarz:
Z prokuratury szybciej niż z pokoju niżej
Starosta Wojciech Picheta przez kilka miesięcy nie powiadamiał radnych, że jest problem ze ścieżką rowerową w Będuszu i PZD zdecydował się złożyć w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Przekazanie tej informacji zajęło mu kilka miesięcy. Gdy sprawę przydzielono Prokuraturze Rejonowej w Częstochowie, pytania prokuratury skierowane do Komisji Rewizyjnej docierają w 2 dni. Okazuje się, że nowy operator pocztowy nie działa tak źle, jak media trąbią. W pytaniach częstochowska prokuratura powiela sugestie starosty Pichety wyrażone do radnych 31. stycznia. To zapewne przypadek, bo przecież prokurator nadzorująca śledztwo nie działa pod dyktando starosty.
Pismo z prokuratury może trafić do radnych w 2 dni, ale gdy temat niewygodny, pismo od starosty „idzie” do radnych ponad dwa tygodnie! Z pokoju na trzecim piętrze, gdzie urzęduje starosta do Biura Rady Powiatu na czwartym. Wyjaśnię: radny Dariusz Lasecki składa na sesji 19XII2013 interpelację do starosty, aby wyjaśnił na jakiej umowie pracuje doradca starosty Mariusz Kozłowski, w jakich godzinach, jaką ma pensję i pokój w starostwie. Fakt, że od sierpnia Starosta Picheta zatrudnia doradcę ujawniła Gazeta Myszkowska, więc nie dziwi, że radni dopytują w czym i za ile doradca doradza. Powtórzę: pytanie radnego jest z 19.XII. Przewodniczący Rady Powiatu dopiero 7 stycznia 2014 kieruje do Starosty wniosek o udzielenie odpowiedzi na pytania radnego (19 dni). 17 stycznia starosta odpisuje do Przewodniczącego Rady, że „nie można wskazać pokoju urzędowania doradcy, bowiem nie wykonuje on tego rodzaju czynności (urzędniczych- przyp. red.) a jedynie czynności doradcze. Jeśli przyjąć, że pytanie dotyczy miejsca przydzielonego w Starostwie panu doradcy, to jest to pokój 205”. Piętro wyżej, do Biura Rady pismo dociera – zgodnie z adnotacją - 4. lutego. Po 18 dniach! Z piętra na piętro!
W dalszym ciągu nie ma w nim odpowiedzi na pytania, w czym doradcza doradza i za ile. Po tym, jak na koniec kwietnia doradca Kozłowski (w Myszkowie) i asystent Trojakowski (w Będzinie) jako radni złożą oświadczenia majątkowe dowiemy się, czy rzeczywiście ich wynagrodzenia w obu powiatach są identyczne. Wg naszych wiarygodnych źródeł - identyczna jest nie tylko kwota wynagrodzenia, ale i data zawarcia umów o pracę. Choć Trojakowski temu zaprzeczył, aby te kwoty były identyczne. Zobaczymy w maju.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze