(Myszków) Taka mniej więcej konkluzja wynikała z wykładu Janusza Korwina–Mikkego, który we wtorek 19 listopada spotkał się z mieszkańcami Myszkowa. Sala w Pizzerii Hot House pękała w szwach, i aż dziw bierze, że nie zdecydowano się wynająć na spotkanie z kontrowersyjnym politykiem większej sali. – Nie spodziewaliśmy się takiej frekwencji – tłumaczyli organizatorzy. – Ja się spodziewałem – odpowiadał im z humorem Janusz Korwin–Mikke. Zaraz potem zrobił dodatkowe miejsce dla publiczności przesuwając stoły przygotowane dla mówców pod ścianę, zdjął z nich obrusy i ku uciesze zgromadzonych …wspiął się na tak zaimprowizowaną trybunę.
Zdecydowaną większość publiczności stanowili ludzie młodzi, do których przemawia barwny język Janusza Korwina-Mikkego, lidera „Nowej Prawicy”. Swoich zwolenników polityk wzbudzający duże kontrowersje nie zawiódł. Tym bardziej, że jak się zdaje, dla lidera partii, która zamierza w całym kraju budować i wzmacniać przed wyboramisamorządowymi i parlamentarnymi swoje struktury, nie ma niczego pośredniego między „czarnym” i „białym”. Z jego wypowiedzi można też wyciągnąć wniosek, że rządzi albo „prawica” albo „lewica”. Dlatego też i spotkanie rozpoczął od zdefiniowania różnic pomiędzy lewicą, a prawdziwą prawicą. - Czym się różni prawica od lewicy? Bo mówi się, że PiS to prawica, i PO mówi, że też jest prawicą. Chodzi o to, że prawdziwa prawica wierzy w człowieka. Uważa, że człowiek jest jednostką, która może decydować o sobie, która będzie traktowana jak człowiek, nie jak bydlę. Natomiast lewica mówi o państwie opiekuńczym, co znaczy, że są jacyś opiekunowie, którzy się nami opiekują, biorą pieniądze za opiekowanie się nami (…) Prawica mówi o wolności człowieka, prawica mówi, i to jest jej podstawowa zasada, jeszcze z czasów rzymskich się wywodząca: „Chcącemu nie dzieje się krzywda”. Jeżeli ktoś chce wejść do klatki z lwami, proszę bardzo, my tylko ostrzeżemy go, że to niebezpieczne, ale to on zdecyduje co zrobi. Natomiast opiekunowie na to nie pozwolą. Prawicowiec powie: w tym miejscu kąpiel jest niebezpieczna. Lewicowiec postawi zakaz kąpieli. To jest ta różnica. Krowę traktujemy jak? Wiążemy ją na sznurku, żeby nie weszła w szkodę, żeby nie wylazła na drogę, bo coś może ją rozjechać. Czyli my się krową opiekujemy. Jeżeli ktoś w miejscu uznanym za niebezpieczne zakaże mi się kąpać, traktuje mnie jak krowę, nie jak człowieka.
Bardzo dużo ludzi lubi, jak się ich traktuje jak bydlęta, tym bardziej kobiety przywykły, że ktoś się nimi opiekuje. To jest normalne u kobiet, od wielu lat ukształtowane, że kobieta siedzi w jaskini, opiekuje się dziećmi, natomiast mężczyzna, nie ma rady, bierze maczugę idzie upolować mamuta. I dlatego właśnie socjaliści chcą, żeby było jak najwięcej kobiet w polityce, które będą opowiadać się za państwem opiekuńczym. To jest właśnie powód, dla którego lewica zabiega, by kobiety miały jak najwięcej do powiedzenia w polityce. Moja kobieta, jak zrobi głupotę mówi do mnie: „dlaczego ty mi nie zabroniłeś”? Ona uważa za naturalne, że ja powinienem jej zabronić. To nie jest wada kobiety, że chce, by ktoś się nią opiekował, to jest naturalne – tłumaczył obszernie Janusz Korwin-Mikke.
Polityk ubolewał nad zmianami, także w ludzkiej mentalności, jakie przyniosła tzw. unijna cywilizacja, która zastąpiła cywilizację europejską, dominującą – i jego zdaniem – najlepszą na świecie. - Unijna cywilizacja jest dokładnie odwrotna niż europejska. Według zasad europejskich: chcącemu nie dzieje się krzywda, według unijnych: jest państwo opiekuńcze. Według europejskich: morderca ma wisieć, według unijnych: karę śmierci się znosi. Według europejskich: kto nie pracuje ten nie je, według unijnych: oczywiście zasiłki są potrzebne. Według zasad europejskich: chłopak musi być odpowiednio agresywny, według unijnych: agresję się tępi. Według zasad europejskich: z terrorystą się nie negocjuje, według unijnych: są specjalni negocjatorzy do rozmów z terrorystami. Według zasad europejskich: dziecko należy do rodziców, według unijnych: dziecko należy do państwa. Jeśli zatem ktoś myśli, że ma jakieś dzieci, to się głęboko myli. Próba dania dziecku klapsa może skończyć się więzieniem, bo się okazuje, że naruszyliśmy tyłek własności państwowej. Jeżeli ja mam psa – sukę, i ta suka ma szczeniaki, to kto decyduje o tym czy te szczeniaki zaniosę do lekarza, czy je zaszczepię itp. ? Ja, czy suka? Ja. A jak Wy macie dzieci, to kto decyduje o tym, jak i czy szczepić wasze dzieci? Wy, czy wasz „właściciel”? „Właściciel!”. W państwie opiekuńczym jesteście już tylko niewolnikami, bydlątkami, dziećmi małymi, traktuje się ludzi jak ludzi nieodpowiedzialnych. My, prawica, wierzymy w wolność i odpowiedzialność, że człowiek jest wolny i odpowiedzialny, i musi ponosić odpowiedzialność za swoje czyny – dowodził Korwin–Mikke.
Tym samym nawiązał do sytuacji w Polsce i głośnej w ostatnim czasie dyskusji nad wiekiem inicjacji szkolnej u dzieci. - Raz na cztery lata możemy wybrać sobie pana. Jeżeli wybierzemy pana Palikota to religii w szkole nie będzie, jak pana Kaczyńskiego to religii będzie po dwie godziny dziennie. Ale to nie chodzi o to, bo to w dalszym ciągu nie my będziemy decydować. W normalnym państwie to rodzice decydują kiedy dziecko idzie do szkoły, czy w ogóle idzie, dziecko należy do rodziców. Tymczasem minister, czy Sejm, który na oczy nie widział mojego dziecka, decyduje kiedy ono ma pójść do szkoły. Sam fakt tej dyskusji jest absurdalny… Jedna wataha z PO mówi, że w wieku 6 lat, inna z PiS mówi, że w wieku 7 lat, ale obie strony zgadzają się w jednym, że to rząd ma o tym zdecydować. Pomysł, żeby mogli to zrobić sami rodzice, nie mieści im się w głowie. My prawica patrzymy z przerażeniem, jak łatwo jest wciągnąć ludzi w absurdalną dyskusję i jeszcze wmówić im, że mają coś do gadania. Nawet gdyby w referendum większością 55 % głosów zapadła decyzja, czy głos większości będzie dla mojego dziecka lepszy niż decyzja rządu czy Sejmu? Co to za różnica? Referendum tego nie zmieni. Demokracja nie jest wolnością, jest tyranią większości. My chcemy wrócić do normalności. To rodzice mają decydować kiedy i czego mają się uczyć ich dzieci. Bo zgodnie z zasadami cywilizacji europejskiej dziecko ma na starość utrzymywać rodziców. Dlatego rodzice mają interes w tym, by mieć jak najwięcej dzieci, by miały dobre wykształcenie, by były dobrze wychowane. Dlatego dawniej rodziny były dobrze wychowane, rodziny były trwałe, była ogromna, silna więź ekonomiczna. Według cywilizacji unijnej dziecko będzie pracować na siebie, nie na rodziców, bo rodzice będą mieć emeryturę. Dziwimy się, że nie ma dzieci. Po co mieć dzieci, kiedy nawet nie można o nich decydować? Moje dziecko jest moje tylko w momencie, kiedy zbije szybę i muszę za to zapłacić. Musimy zatem zdać sobie sprawę w jakiej cywilizacji żyjemy. Że żyjemy w unijnej, nie europejskiej – dowodził.
Przekonywał, że dla rozwoju gospodarczego krajów wiele złego czyni pobieranie podatku dochodowego, oraz wszelkiego rodzaju dotacje. Podatek dochodowy porównał do kary, którą stosuje się wobec osób, które chcą pracować. Zasiłki i dotacje to jego zdaniem „nagrody” dla tych, którzy do pracy się nie kwapią. – W Afryce najlepiej gospodarczo rozwija się Botswana, która do konstytucji ma wpisany zakaz zaciągania pożyczek i korzystania z dotacji – uzasadniał swoje racje Janusz Korwin-Mikke.
Czy wzbudzający emocje polityk i jego partia mają szanse na wyborczy sukces? On sam przekonuje, że tak, ale pod warunkiem, że odejdzie się od publikowania sondaży wyborczych, które „mącą w głowach”, sugerując wyborcom, na kogo mają głosować. – Kiedyś jeden z profesorów zapytany co będzie, jak Korwin–Mikke wygra wybory odpowiedział: trzy miesiące totalnego burdelu, a potem 10 procentowy wzrost gospodarczy. Ja mówię, że 15 procentowy, ale niech mu będzie – mówił polityk.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze