(Koziegłowy) Jak przysłowiowy kij zadziałał na koziegłowskich urzędników nasz artykuł na temat ich opieszałości w zabezpieczaniu niszczejących sprzętów na placu budowy Pałacu Biskupów w Koziegłowach. Wszystko po publikacji tekstu zostało uprzątnięte dosłownie w mig. Jednak, aby nie chwalić dnia przed zachodem słońca, motywować ich marchewką nie będziemy, a raczej jeszcze baczniej przyglądać się pracy koziegłowskich urzędników. Bo chcieć to naprawdę znaczy móc. Pod warunkiem, że się chce…
Okazuje się, że w Koziegłowach jak się chce, to się da, tylko potrzeba mocnej zachęty lub reprymendy. Taką niewątpliwie był nasz artykuł pt. „Marnotrawstwo koziegłowskich urzędników” (GM nr 43), w którym napisaliśmy, że na placu budowy Pałacu Biskupów w Koziegłowach (wróci w to miejsce przedszkole, po zakończeniu budowy) przez 2 miesiące urzędnicy nie potrafili zabezpieczyć i zdemontować wielu sprzętów. Mury – jak zwykło się mawiać – pną się do góry, a wokół huśtawki, kostka, drzewka itd. ulegały zniszczeniu. Choć jak zapewniał burmistrz Jacek Ślęczka miały zostać wykorzystane w innych miejscach. Po publikacji artykułu prace porządkowe ruszyły pełną parą. Pracownicy ZUK w mig uprzątnęli huśtawki, podstawiony został kontener na złom. Nawet kaloryfery doczekały się demontażu. I trudno uwierzyć w to, że nasz artykuł zupełnym przypadkiem zbiegł się z harmonogramem pracy koziegłowskich urzędników. Nie trafiają do nas też ich zapewnienia, że Gazety Myszkowskiej nie czytają. Nie muszą, ważne by swoją prace wykonywali sumiennie i dbali o pieniądze podatników (często i swoje własne). Bo czy nie można było zabezpieczyć wszystkiego od razu? Budowie Pałacu Biskupów w Koziegłowach będziemy się bacznie przyglądać.(kk)
Napisz komentarz
Komentarze