(Poraj) Bardzo sfatygowany odcinek drogi wojewódzkiej 791 w Poraju – od skrętu nad zalew, do ronda w centrum miejscowości – wreszcie doczekał się generalnego remontu. Przy okazji powstanie dalszy ciąg bardzo uczęszczanej ścieżki pieszo rowerowej wiodącej przez Żarki Letnisko i Masłońskie. Efekt – jak należy się spodziewać - będzie pewnie piękny, na razie inwestycji towarzyszą nerwy kierowców stojących w długich korkach i koszmarne utrudnienia w ruchu.
- Żeby potem było dobrze, najpierw trochę trzeba się pomęczyć – mówił na jednej z sesji Rady Gminy Poraj wójt Łukasz Stachera, zapowiadając inwestycje, jakie na terenie gminy zaplanował Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach. Takich męczarni zapewne jednak nie zakładał, podobnie zresztą jak i ZDW w Katowicach. Drogowy horror, jaki od minionego tygodnia przeżywają kierowcy, którzy usiłują przejechać przez Poraj najlepiej obrazuje relacja naszego czytelnika: - Na DW 791, na odcinku od skrzyżowania z ulicą Północną (w sąsiedztwie zalewu) do niemal samego ronda w centrum Poraja trwa kompleksowy remont nawierzchni. Drogowcy w minionym tygodniu zdemontowali cały pas prawej strony jezdni (jadąc od Myszkowa) tworząc w jego miejsce głęboki wykop. Ruch odbywał się lewą nitką, wąską z uwagi na zdemontowany też chodnik po tej stronie. Ruch regulowała sygnalizacja świetlna - ustawiona przy ulicy Północnej i od strony ronda. W ubiegłym tygodniu dwukrotnie pokonywałem ten odcinek, za każdym razem - podobnie jak inni kierowcy - z ogromnymi kłopotami. W czwartek 23 maja wjechałem na remontowany odcinek na zielonym świetle - i po ujechaniu ok 200 - 250 metrów - musiałem na wstecznym biegu wracać, bo w moim kierunku podążał inny samochód, z którym minąć się nie było sposobu. Sądziłem, że to ja popełniłem błąd. Świeciło słońce, więc pomyślałem: może to ja źle oceniłem kolor na sygnalizatorze. Ale nie! Wjechałem dobrze, na zielonym, które nadal się paliło! Skąd więc zawalidroga? Z którejś z bocznych uliczek (na całym odcinku jest ich chyba 6-8 - dochodzących zarówno z lewej jak i prawej strony)! Jako kierowca zdaję sobie sprawę, że wyjeżdżając z takiej uliczki kierowca powinien upewnić się, w którą stronę jest dozwolony ruch. Ale niezdyscyplinowanych, nieodpowiedzialnych i niecierpliwych (zmiana świateł trwa długo) jednak nie brakuje, którzy ryzykują, myśląc - może zdążę. Tym bardziej, że wyjeżdżając w połowie remontowanego odcinka często nie widać jadących aut, ani z jednej ani z drugiej strony. Efekt łatwy do przewidzenia. We wspomniany czwartek - poza tym jednym incydentem - w jedną stronę przejechałem w miarę płynnie. Jednak wracając w kierunku Myszkowa , na wysokości „Biedronki”, przyszło mi się, oraz innym kierowcom, mijać po ocalałym fragmencie chodnika, bo znów komuś się spieszyło i nie chciało czekać ... W piątek 24 maja, ok. 16.30, mimo zielonego światła nawet nie wjechałem na remontowany odcinek - skutecznie uniemożliwiał to korek, mniej więcej na jego środku. Z jednej strony sznur samochodów i z drugiej to samo, a w jednej z głównych ról TIR z naczepą. Jak rozwiązano tę sytuację nie wiem, nie czekałem, bo spieszyło mi się. Zawróciłem jak reszta kierowców i drogi do Częstochowy szukałem wśród polnych ścieżek, którymi wzdłuż torów kolejowych dojechałem do porajskiego ronda - z wiadomych względów też nieprzejezdnego, bo zakorkowanego z drugiej strony ... Jak sytuację komentują kierowcy, lepiej nie cytować. Strach pomyśleć co będzie, kiedy remontowany odcinek będzie musiała pokonać karetka czy wóz straży pożarnej. Nawet jadąc na sygnale nie poradzą sobie, nad „korkiem” niestety nie przelecą – opowiada nasz czytelnik.
- W istocie taka sytuacja miała miejsce - przyznaje Ryszard Pacer, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach, któremu przekazaliśmy list czytelnika.
- Wyniknęła ona z samowolnego działania wykonawcy (Drog – Bud sp. z o.o. – przyp. red). Wbrew zapisom projektu organizacji ruchu, który przewidywał wykonywanie prac na mniejszych odcinkach, wykonawca sfrezował i „wykorytował” cały odcinek drogi, liczący tysiąc metrów. Kiedy nasz inspektor był na miejscu stanowczo nakazał przyspieszenie prac, by szybko ułożyć podbudowę i przy drugiej połowie zażądał podzielenia odcinka na dwie części. Obecnie ruch jest już przełożony i prace będą wykonywane niejako „na raty” po 500 m. Także potem, kiedy układana będzie warstwa wiążąca i ścieralna, zamykane będą mniejsze odcinki. Ponadto nasi specjaliści od organizacji ruchu nakazali, by przy skrzyżowaniach z podporządkowanymi drogami, dyżurowali kierujący ruchem z uprawnieniami.
Największe utrudnienia (jednak już bez wyłączania tak długich odcinków) potrwają do połowy czerwca. Potem ruch już będzie odbywał się prawie normalnie. Będą zwężenia jezdni związane z pracami brukarskimi. W imieniu ZDW w Katowicach bardzo przepraszam wszystkich kierowców za zaistniałą sytuację. Niestety, nasi inspektorzy nadzorują po kilka budów rozrzuconych w kilku powiatach, nadzorują także bieżące utrzymanie dróg i nie mogą asystować przy wszystkich czynnościach. W tym przypadku inspektor przekazał plac budowy i był przy rozpoczęciu prac. Jednak wykonawca nie zastosował się do projektu organizacji ruchu i wskazówek inspektora – tłumaczy rzecznik ZDW. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze