(Myszków) Druga wielka bomba ekologiczna wybuchła w Myszkowie, tym razem w dzielnicy Pohulanka. Choć stało się to w 2011 roku, to o jej faktycznych rozmiarach będzie można mówić najwcześniej w sierpniu. Zaplanowany na ten miesiąc przegląd ekologiczny wykaże co tak naprawdę znajduje się w zbiornikach z odpadami po dawnej „Emaliowance”. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska Anna Wrześniak informuje, że składowane były tam metale ciężkie – ołów, kadm. Apeluje, by omijać teren szerokim łukiem i dziwi się, że od 2011 roku nikt zbiorników nie zabezpieczył. Nieświadomi mieszkańcy Pohulanki spacerują po zbiornikach, bawią się tam dzieci.
W 2010 roku światło dzienne ujrzała najpoważniejsza afera ekologiczna w Myszkowie, dot. odpadów chemicznych na Osińskiej Górze. Niedługo po odkryciu trafiła na wokandę Sądu Rejonowego w Myszkowie. Proces trwa do dziś i istnieje ryzyko, że niemałe, bo 4-milionowe koszty zutylizowania odpadów będzie musiało pokryć miasto. Tylko z czego, jak w kasie miejskiej pustka? Miasto liczy na dotację celową, na utylizację dzikiego składowiska odpadów.
Jeszcze Myszków nie pozbył się jednej eko-bomby, a już znaleziono kolejną. W 2011 roku, podczas spotkania z burmistrzem Włodzimierzem Żakiem w dzielnicy Pohulanka, jedna z mieszkanek zwróciła uwagę włodarza na zbiorniki z odpadami po dawnej „Emaliowance”.
- Burmistrz Włodzimierz Żak w kwietniu 2011 roku na wniosek mieszkanki skierował pismo do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach. Zawierało prośbę o kontrolę w zakresie prawidłowej eksploatacji składowiska osadów poneutralizacyjnych z przemysłowej oczyszczalni ścieków MFNE „Światowid” S.A. W piśmie zawarta została również prośba o szybką interwencję , tak, by w przyszłości Gmina Myszków nie została obarczona obowiązkiem utylizacji zbiorników. Zarówno WIOŚ w Katowicach jak i Urząd Marszałkowski zarządzili kontrolę składowiska – informuje rzecznik UM Myszków Małgorzata Kitala-Miroszewska.
-Tą sprawą zajmowała się delegatura WIOŚ w Częstochowie, która przeprowadziła kontrolę na miejscu we wrześniu 2011 roku. Okazało się, że w osadnikach poprodukcyjnych Myszkowskiej Fabryki Naczyń Emaliowanych „Światowid” znajdują się odpady niebezpieczne. Zalegają tam odpady z produkcji, zawierające metale ciężkie – cynk, kadm, miedź, ołów, nikiel, kobalt, a nawet chrom. Dobrze by było, by stamtąd zniknęły. Delegatura WIOŚ z Częstochowy skierowała wniosek do starosty myszkowskiego, a on do marszałka województwa, o przegląd ekologiczny, który by wykazał faktyczną szkodliwość odpadów, ich ilość i określił sposób usunięcia odpadów. Powstałby nakaz wywiezienia odpadów i ich unieszkodliwienia. Ze względów finansowych MFNE nie była w stanie tego zrobić od razu. Zobowiązali się do zrobienia przeglądu najpóźniej do końca sierpnia 2013 roku. Sprawa się przeciąga. Przeprowadziliśmy kilka dni temu kontrolę, która wykazała, że teren nie jest zabezpieczony. Mam nadzieję, że od naszej dzisiejszej rozmowy sytuacja uległa zmianie. Jest w Myszkowie Straż Miejska. Głównie chodzi o bezpieczeństwo ludzi, nie powinni mieć dostępu do tego terenu. Przegląd udowodni szkodliwość dla ludzi i środowiska. To dopiero zobrazuje wysokość kosztów koniecznych do utylizacji terenu. Z informacji, które posiadam wynika, że MFNE stać na działania – wyjaśnia Anna Wrześniak Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.
To nie koniec jednak ekologicznych niewypałów w Myszkowie. Największa połać azbestu w mieście pokrywa dach Przedszkola nr 3 przy ulicy Millenium. W rakotwórczym otoczeniu dzieci przebywać będą na pewno do końca roku szkolnego. A dokładnie ile – nie wiadomo.
- Jesteśmy w trakcie opracowania projektu oraz kierowania wniosku do nadzoru budowlanego na zmianę poszycia dachu oraz docieplenie stropu budynku. Inwestycję planujemy zakończyć w tym roku – informuje rzeczniczka myszkowskiego magistratu M. Kitala-Miroszewska.
Miasto ma również spore problemy z kanalizacją. Mieszkańcy dzielnic Mijaczów oraz Ciszówka nie chcą podłączać się do wybudowanej kanalizacji, pozostają przy swoich szambach. Problem tkwi w kosztach. – Szambo wywozi się raz do roku, a tak przyjdzie płacić za przyłącze, a później za ścieki, czyli podwójną stawkę za wodę. Kogo na to stać? – tłumaczą niezadowolenie z kanalizacji mieszkańcy ulicy Kolejowej.
- Do chwili obecnej wykonano 109 podłączeń na Ciszówce, 6 podłączeń na Mijaczowie na 379 domów. Do końca czerwca mieszkańcy mają czas na dokonanie tej czynności. Po tym okresie burmistrz będzie wydawał decyzje administracyjne o nakazie przyłączania. Być może owa opieszałość wynika z warunków atmosferycznych, które do tej pory nie sprzyjały tej inwestycji – wyjaśnia rzeczniczka.
Jeśli mieszkańcy nie przyłączą domów do wybudowanej kanalizacji sanitarnej, miasto będzie musiało zwrócić pieniądze pozyskane z UE na ten cel – ok. 4 mln zł. Zapłacimy więc wszyscy mieszkańcy Myszkowa.
Katarzyna Kieras
nasz komentarz:
Wszyscy chcą mieć czysto, nikt nie chce płacić
Wywóz szamba beczkowozem to koszt 100-150 zł. Szczelne szambo opróżnić trzeba przynajmniej raz na kwartał lub częściej. Raz na rok może być opróżniany osadnik z przydomowej oczyszczalni ścieków. Z szambem to niemożliwe. Gdyby wszystkie szamba w Myszkowie były szczelne, wóz asenizacyjny byłby chyba najczęściej widzianym pojazdem ma mieście. A nie jest. Chcielibyśmy standardu życia jak w Europie Zachodniej, z czystym powietrzem, rzeką i ulicami, ale bez wydawania pieniędzy z domowego budżetu. Dlatego jeden sąsiad truje nas paląc śmieciami w centralnym (problem powszechny w dzielnicy Podlas), inny spuszcza szambo na ulicę, do rzeczki lub „ekologicznie” w grunt, gdy jego szambo ma budowę durszlaka.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze