(pow. myszkowski) Wiosna strażakom kojarzy się niestety ze zwiększoną ilością wyjazdów do gaszenia wypalanych traw. Tego typu „porządki” na łąkach i nieużytkach to w dalszym ciągu niechlubna „tradycja”, starannie „pielęgnowana” także u nas. - Corocznie na terenie powiatu myszkowskiego dochodzi do kilkuset zdarzeń spowodowanych wypalaniem traw i pozostałości roślinnych. Choć pogoda mocno ograniczyła w tym roku liczbę tego typ pożarów, to spodziewamy się, że problem ten został tylko odłożony w czasie – uważa rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej, brygadier Sebastian Jurczyk.
- Za powstanie tego typu pożarów w ponad 94 procentach odpowiedzialny jest człowiek, nadal bowiem wśród wielu rolników panuje przekonanie, że spalenie trawy spowoduje szybszy i bujniejszy odrost młodej trawy, a tym samym przyniesie korzyści ekonomiczne. Nic bardziej błędnego – mówi rzecznik KP PSP w Myszkowie, brygadier Sebastian Jurczyk.
- Ziemia wyjaławia się, zahamowany zostaje bardzo pożyteczny, naturalny rozkład resztek roślinnych oraz asymilacja azotu z powietrza. Do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych będących truciznami zarówno dla ludzi jak i zwierząt. Pożary traw powodują również spustoszenie dla flory i fauny. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach. Palą się gniazda już zasiedlone, a zatem z jajeczkami lub pisklętami. Dym uniemożliwia pszczołom i trzmielom oblatywanie łąk. Owady giną w płomieniach, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów roślin. Giną zwierzęta domowe, które przypadkowo znajdą się w zasięgu pożaru - tracą orientację w dymie czy ulegają zaczadzeniu. Dotyczy to również dużych zwierząt leśnych, takich jak sarny, jelenie czy dziki. Płomienie niszczą miejsca bytowania zwierzyny łownej, m.in. bażantów, kuropatw, zajęcy, a nawet saren. W płomieniach lub na skutek podwyższonej temperatury ginie wiele pożytecznych zwierząt: ropuchy, jaszczurki, krety, jeże, zające, lisy czy borsuki. Przy wypalaniu giną też mrówki. A jedna ich kolonia może zniszczyć do 4 milionów szkodliwych owadów rocznie. Podobnymi sprzymierzeńcami w walce ze szkodnikami są biedronki, zjadające mszyce. Ogień uśmierca wiele pożytecznych zwierząt bezkręgowych, m.in. dżdżownice, które mają pozytywny wpływ na strukturę gleby i jej właściwości - dodaje.
Warto pamiętać, że po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko. W rozprzestrzenianiu się ognia pomaga wiatr, który może sprawić, że pożar łatwo może wymknąć się spod kontroli i przenieść się na lasy czy zabudowania. Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Co roku w pożarach wywołanych wypalaniem traw giną ludzie, w tym podpalacze, przypadkowe osoby oraz strażacy. Podczas wypalania traw powstaje duże zadymienie, które może prowadzić do powstania groźnych w skutkach kolizji i wypadków drogowych. - Wypalanie traw jest naprawdę niebezpieczne, ale też niedozwolone! – przypomina Sebastian Jurczyk. Sankcje z jakimi mogą spotkać się podpalacze określa m.in. ustawa o ochronie przyrody, ustawa o lasach, Kodeks wykroczeń i Kodeks karny. W walkę ze zjawiskiem wiosennego wypalania traw włączyła się także Unia Europejska. Za wypalanie traw można stracić przyznane ze środków unijnych dopłaty.
- Strażacy zaangażowani w akcję gaszenia pożarów traw, łąk i nieużytków, w tym samym czasie mogą być potrzebni do ratowania życia i mienia ludzkiego w innym miejscu. Może się zdarzyć, że przez lekkomyślność ludzi nie dojadą z pomocą na czas tam, gdzie będą naprawdę niezbędni – apeluje rzecznik prasowy strażaków. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze