Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 6 maja 2025 05:02
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

Gmina zbudowała drogę na cudzym gruncie

(Koziegłówki) Żeby rozwiązać tę zagadkę trzeba mieć dość nietypowy klucz. Bo, urzędnicza logika, podobnie jak głupota – zdaniem mieszkańców Koziegłówek- nie ma żadnych granic. Mowa o sporze, jaki Maria Kuziorowicz toczy z gminą, która jej zdaniem dopuściła się samowoli budowlanej. Podobnego zdania są eksperci. – Asfaltu na drogi nie wylewa się jak pomyj. Aby zrobić drogę, trzeba mieć projekt. Kto go widział? Nie było wywłaszczenia ani wykupu działek. Droga jest zrobiona na dziko. 41 lat pracuję w geodezji, takich numerów nie widziałem. Tylko w gminie Koziegłowy takie cuda się dzieją – mówił wyznaczający wcześniej granice na wniosek M. Kuziorowicz, geodeta Wiesław Wincenciak. Liczba poszkodowanych to co najmniej kilkanaście osób, ale na sądową walkę z gminą zdecydowała się tylko jedna. Gmina zarzuty odpiera, i przekonuje, że droga to jej własność, choć w żaden sposób urzędnicy nie potrafią tego udowodnić.
Podziel się
Oceń

(Koziegłówki) Żeby rozwiązać tę zagadkę trzeba mieć dość nietypowy klucz. Bo, urzędnicza logika, podobnie jak głupota – zdaniem mieszkańców Koziegłówek- nie ma żadnych granic. Mowa o sporze, jaki Maria Kuziorowicz toczy z gminą, która jej zdaniem dopuściła się samowoli budowlanej. Podobnego zdania są eksperci. – Asfaltu na drogi nie wylewa się jak pomyj. Aby zrobić drogę, trzeba mieć projekt. Kto go widział? Nie było wywłaszczenia ani wykupu działek. Droga jest zrobiona na dziko. 41 lat pracuję w geodezji, takich numerów nie widziałem. Tylko w gminie Koziegłowy takie cuda się dzieją – mówił wyznaczający wcześniej granice na wniosek M. Kuziorowicz, geodeta Wiesław Wincenciak. Liczba poszkodowanych to co najmniej kilkanaście osób, ale na sądową walkę z gminą zdecydowała się tylko jedna. Gmina zarzuty odpiera, i przekonuje, że droga to jej własność, choć w żaden sposób urzędnicy nie potrafią tego udowodnić.

 

1 października odbyło się spotkanie. którego celem było potwierdzenie wyznaczonych wcześniej granic działki należącej do Marii Kuziorowicz i jej męża. Stawili się na nim właściciele sąsiadujących gruntów oraz geodeci. O umówionej godzinie miał być na ulicy Spokojnej również urzędnik z gminy Edward Kaczmarzyk. Stawił się z tą tylko różnicą, że dużo przed czasem – na tyle, by nie spotkać się z pozostałymi.

 

A było co konfrontować, bo zdania właścicieli i gminy są mocno rozbieżne. Mieszkańcy Koziegłówek uważają, że gmina samowolnie utwardziła polną drogę, zajmując przy okazji spore części ich działek. Gmina zaś twierdzi, że zajęła je zgodnie z prawem, powołując się na uchwałę Rady Narodowej z roku 1987, która wskazuje drogę polną Koziegłowy-Koziegłówki jako drogę gminną, nie precyzując jej szerokości. Gmina twierdzi również, że zgodnie z tą uchwałą, droga w 1987 roku istniała w takim stanie jak dziś, więc z mocy prawa (art. 73 ustawy Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną - przyp. red.) w 1998 przeszła na własność gminy.

 

- Droga w ciągu ulicy Spokojnej w Koziegłówkach ma status drogi gminnej, nadany uchwałą Rady Gminy i Miasta Koziegłowy z roku 2003 – informuje sekretarz Starostwa Powiatowego w Myszkowie, Agnieszka Żmudzka. Gmina w roku 2005 na dotychczas polnej drodze ułożyła asfalt, znacznie ją poszerzając. Właścicieli działek sąsiednich o zdanie nie pytano. - Na tej drodze ledwo mijały się dwa wozy konne, ale że droga miała zapewnić burmistrzowi Jackowi Ślęczce drugą kadencję, urosła o dwa metry z każdej strony – żalą się chcący pozostać anonimowymi, właściciele zajętych gruntów.

 

Urzędnicza samowolka polega na zajęciu nieruchomości należących do osób prywatnych, w tym między innymi do Marii Kuziorowicz. Błąd logiczny koziegłowskich urzędników – zdaniem reprezentującego interesy M. Kuziorowicz mec. Andrzeja Kozyry - polega na tym, że nie zwracają oni uwagi na fakt, że właściciele gruntów nigdy nie kwestionowali istnienia tej drogi. Żądając jedynie rekompensaty za działki zajęte na jej poszerzenie. Tym bardziej, że zgodnie z księgą wieczystą w dalszym ciągu są ich właścicielami i płacą podatki na grunt, na którym asfalt leży.

 

- Około 2006 roku gmina próbowała formalnie rozwiązać ten problem, ustalając wstępną rekompensatę. Szybko jednak z tego, co zaproponowała, wcofała się. Obecnie twierdzi, że taki stan drogi oraz jej szerokość, istniał już w roku 1998. Z czym się absolutnie nie zgadzam – twierdzi poszkodowana.

 

Jeśli droga w takim stanie istniałaby przed 1999 rokiem, to z mocy prawa gmina stałaby się jej właścicielem, a zarówno Marii Kuziorowicz, jak i pozostałym sąsiadom drogi nie przysługiwałoby żadne roszczenie za zajęte grunty. Możliwość odszkodowania na wniosek poszkodowanego istniała w ciągu 6 lat od daty wejścia w życie zmienionych przepisów dot. przejmowania przez gminę nieruchomości pod drogi publiczne, czyli do końca 2005 roku.

 

Zdaniem mecenasa Andrzeja Kozyry, adwokata pani Kuziorowicz, gmina w toczącym się postępowaniu administracyjnym nie przedstawiła żadnych dokumentów, które umożliwiłby ustalenie, kiedy droga z polnej, stała się asfaltową. Istnieje bowiem podejrzenie graniczące z pewnością, że droga powstała jako samowola budowlana. Inaczej, gmina musiałaby posiadać pozwolenie na budowę. Na proste pytanie „czy gmina posiada pozwolenie na budowę spornej drogi” otrzymaliśmy następującą odpowiedź: - Zgodnie z posiadaną dokumentacją gmina Koziegłowy poprawiła nawierzchnię istniejącej drogi gminnej Koziegłowy–Koziegłówki w dwóch etapach. Pierwszy etap w roku 2004 był realizowany systemem gospodarczym. Gmina zakupiła kruszywo, które było wysypywane i równane po istniejącym śladzie drogi przez pracowników gospodarczych urzędu. Drugi etap był realizowany w roku 2005 przez firmę zewnętrzną, wybraną w drodze przetargu. Drugi etap obejmował położenie nakładki asfaltowej. Na oba etapy gmina posiada uproszczoną dokumentację projektową – wyjaśniła rzeczniczka koziegłowskiego urzędu Bożena Kolasa. Uproszczona dokumentacja projektowa, to zdaniem koziegłowskich urzędników: „dokumentacja służąca do opisu przedmiotu zamówienia, do wykonania robót budowlanych. Nazwana została uproszczoną ze względu na zakres i stopień dokładności jej opracowania.” O wymaganym prawem budowlanym pozwoleniu na budowę w wyjaśnieniach gminy ani słowa. A ułożenie asfaltu na drodze szutrowej nie jest remontem, lecz inwestycją. Inwestycja budowy drogi wymaga pozwolenia na budowę, którym gmina nie potrafi się okazać. Nie potrafi, gdyż – można powiedzieć z całą pewności- o pozwolenie gmina nigdy nie występowała!

 

Urzędnicy nieoficjalnie przyznają, że gmina zajęła nieruchomości „dla dobra publicznego”. Dobre intencje w niczym jednak nie tłumaczą samowoli budowlanej, ani tego, że pod drogę zajęto działki sąsiednie, nie pytając właścicieli.

 

- Jedno postępowanie administracyjne zakończyło się umorzeniem, będzie kolejne. Wszystkie decyzje gminy Koziegłowy, w których pisała ona, że stała się właścicielem, były uchylone przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Trzy razy gmina wydawała i trzy razy SKO w Częstochowie te decyzje uchylało, po naszych odwołaniach. To też o czymś świadczy – wyjaśnia reprezentujący M. Kuziorowicz mec. Andrzej Kozyra. Kwestie sporne rozwiąże w postępowaniu sąd. Lista zarzutów jest długa i ciągle rośnie, bo 1 października podczas rozgraniczania działek, geodeci reprezentujący interesy gminy zaznaczyli palikami kolejną część działki należącej do Marii Kuziorowicz. To samo dotyczy działek pozostałych właścicieli. Kolejne centymetry, które notabene już teraz są przez gminę regularnie wykaszane, miały stanowić pobocze lub miejsce na rów. – Co, jak burmistrz zechce, by wykosić kolejny metr pobocza? W tym roku wykoszono tak, za dwa lata wykoszą dalej i też własność będzie gminy? Zgodnie z literą prawa pobocze ma być urządzone, a nie wykoszone. A urządzona jest na przykład ta asfaltowa droga – powiedział geodeta Wiesław Wincenciak, zdaniem którego ten proceder stanowi naruszenie własności osób prywatnych. Co więcej, jak twierdzili właściciele przydrożnych działek, podczas owego wykaszania doszło do uszkodzenia znaków granicznych.

 

Katarzyna Kieras

 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: KazimierzTreść komentarza: Gmina powinna stać na straży ochrony przyrody w swojej okolicy 😡 to niech się biorą do roboty i chronią ! Nie jeżdżą tam ? Nie widzą co się dzieje ?!!!!😡Data dodania komentarza: 5.05.2025, 16:03Źródło komentarza: ZASYPAŁ JUŻ 90% ŁĘGÓW NAD WARTĄ! OD PÓŁTORA ROKU NIE WIDAĆ REAKCJI URZĘDÓW. A OD WIELU TYGODNI NA ŁĘGI WŁAŚCICIEL PRZYJMUJE ODPADY Z BUDOWY DK91Autor komentarza: JanuszTreść komentarza: Rafał to Rafał. Podobny jest też taki "zdolny" w Warszawie.Data dodania komentarza: 3.05.2025, 20:37Źródło komentarza: ZASYPAŁ JUŻ 90% ŁĘGÓW NAD WARTĄ! OD PÓŁTORA ROKU NIE WIDAĆ REAKCJI URZĘDÓW. A OD WIELU TYGODNI NA ŁĘGI WŁAŚCICIEL PRZYJMUJE ODPADY Z BUDOWY DK91Autor komentarza: MarianTreść komentarza: Jasno widać po co są potrzebne wszelkiej maści instytucje - to tylko wygodne etaty i niemoc w egzekwowaniu prawa.Data dodania komentarza: 3.05.2025, 20:32Źródło komentarza: ZASYPAŁ JUŻ 90% ŁĘGÓW NAD WARTĄ! OD PÓŁTORA ROKU NIE WIDAĆ REAKCJI URZĘDÓW. A OD WIELU TYGODNI NA ŁĘGI WŁAŚCICIEL PRZYJMUJE ODPADY Z BUDOWY DK91Autor komentarza: TadeuszTreść komentarza: Co tu współczuć złamał prawo to go osądzaData dodania komentarza: 1.05.2025, 10:15Źródło komentarza: ZARZUTY KORUPCYJNE DLA BYŁEGO STAROSTY. KAUCJA 200.000 ZŁ I WYSZEDŁAutor komentarza: MatiTreść komentarza: 👍Data dodania komentarza: 29.04.2025, 17:21Źródło komentarza: "Hurra Jura" to pierwsza na Jurze, oraz trzecia w Polsce Via FerrataAutor komentarza: ZenekTreść komentarza: Panie Wojciechu współczuję. I Trzymam Kciuki !!!Data dodania komentarza: 24.04.2025, 13:37Źródło komentarza: ZARZUTY KORUPCYJNE DLA BYŁEGO STAROSTY. KAUCJA 200.000 ZŁ I WYSZEDŁ
Reklama
Reklama
Reklama