(Myszków) Prawie 10 lat temu padła firma Dublet z Żarek, w przeszłości znany producent akumulatorów. Właściciele firmy Michał Syczewski i Stanisław Kuzior od dekady żyją jednym tematem: jak udowodnić, że –ich zdaniem- do upadku firmy doprowadziły działania pracowników Banku Śląskiego? Dopiero po 9 latach od upadku firmy, 4 listopada 2010 roku Sąd Rejonowy w Myszkowie skazał trzech szeregowych pracowników myszkowskiego oddziału banku za ujawnienie tajemnicy bankowej. Ale Sąd Okręgowy w Częstochowie w maju br. uchylił wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania. Myszkowski Sąd wyznaczył już pierwsze terminy rozpraw ponownego procesu na 27 lipca i 3 sierpnia. Za 3 miesiące, w październiku 2011 przypada jednak termin przedawnienia czynów, za które nieprawomocnie myszkowski Sąd już raz skazał Leszka Z., Jadwigę R. i Lidię P. Prawomocne rozstrzygnięcie winy czy niewinności pracowników banku przed upływem przedawnienia jest więc praktycznie niemożliwe, a sprawa niechybnie skończy się procesem przeciwko Państwu Polskiemu przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu. Prawie wszystkie sprawy Polska tam przegrywa.
Sprawę Dubletu Gazeta Myszkowska opisywała w 2006 roku /GM nr 50 - „Jak kredyt w Banku Śląskim zniszczył Dublet”/. Dublet zaciągnął wtedy kilka mln zł kredytów w Banku Śląskim na rozwój przedsiębiorstwa. W fabryce stanęły nowoczesne linie do produkcji akumulatorów. W pewnym momencie firma była już znaczącym producentem akumulatorów w kraju, obejmując 10% rynku. Sporą część produkcji Dublet eksportował. Akumulatory z logo Dubletu zdobywały nagrody za jakość. Firma zatrudniała 140 pracowników. Po upadku firmy zakład kupił od komornika nowy właściciel i pod nazwą LOXA z powodzeniem rozwija produkcję. A właściciele Dubletu od prawie 10 lat odwiedzają sądy i prokuratury szukając sprawiedliwości.
Michał Syczewski: -Od 10 lat piszemy pisma ponaglające częstochowską Prokuraturę Okręgową do działania i przez 10 lat prokuratura raz wszczyna-umarza i ponownie wznawia śledztwo. Od 2007 roku nie dzieje się nic w sprawie oszustwa, jakiego mogli się dopuścić pracownicy banku. Dopiero w tym roku, przez Prokuraturę Apelacyjną, częstochowscy prokuratorzy zostali ponagleni do dopuszczenia dowodów, których przez kilka lat nie chcieli uznać, a mogących świadczyć o winie pracowników banku. My stawiamy od lat ten sam zarzut, że pracownicy banku działali wtedy z zamiarem oszustwa i celowego doprowadzenia naszej firmy do upadłości. Ale zarzuty zostały postawione tylko trzem szeregowym pracownikom banku, i nawet ten proces –choć raz zakończony skazaniem –został powtórzony.
W największym skrócie mechanizm, który doprowadził do upadłości firmy był taki: firma realizuje duży program inwestycyjny. W 2000 roku wykazuje stratę, wiec bank zażądał dodatkowego zabezpieczenia udzielonych kredytów. Zaczynają się negocjacje i bank zmusza klienta do podpisania umowy przelewu wierzytelności. Inaczej mówiąc, dodatkowym zabezpieczeniem kredytu mają być należności w kwocie ok. 7 mln zł jakie Dublet ma u odbiorców za sprzedaż akumulatorów. W przypadku, gdyby klient zaprzestałby spłaty kredytu, bank miałby prawo sięgnąć po pieniądze należne Dubletowi w sklepach czy hurtowniach.
Dalej sytuacja rozwija się jak w gangsterskim filmie: feralną umowę na dodatkowe zabezpieczenie Dublet podpisuje 23 X 2001 roku. I w tym samym dniu bank wysyła pisma do kontrahentów Dubletu, że pod groźbą egzekucji kwoty z faktur należnych Dubletowi należy od tego dnia płacić do banku. Większość odbiorców Dubletu jest skołowanych sytuacją i po prostu korzysta z okazji i nie reguluje należności wcale. Efekt? Około 7,5 mln –jak szacują wspólnicy Dubletu-z wierzytelności uległo przedawnieniu. Winą za to wspólnicy Dubletu jednoznacznie obarczają bank: -Bank Śląski, jak już położył łapę na naszych należnościach u odbiorców, totalnie zaniedbał ich egzekucję, czym doprowadził do przedawnienia należności- wspomina Michał Syczewski.
Inne działania banku, które budzą spore wątpliwości prawne, to egzekucja należności z rachunków klienta, bez wypowiedzenia umowy kredytowej. Po 23 X 2001 roku bank zajął konta bankowe Dubletu, pozbawiając firmę środków obrotowych. Pracownicy banku zaczęli rajd po klientach Dubletu, sugerując, że firma ma kłopoty finansowe, nie spłaca kredytów. Oferowali nawet sprzedaż firmy, choć Dublet na tym etapie nie był poddany żadnej egzekucji komorniczej! Umowy kredytowe bank wypowiedział firmie dopiero 21.I.2002.
-Przed 23.X 2001 nie mieliśmy zaległości w spłacie kredytu, ani w ZUS czy Urzędzie Skarbowym. Po tej dacie bank swoim działaniem w szybkim tempie doprowadził do upadłości naszej firmy. Od 10 lat próbujemy znaleźć odpowiedź na jedno pytanie: dlaczego? –mówi Michał Syczewski.
Odpowiedzi na to pytanie być może nie poznamy nigdy. W 2006 roku, czyli dopiero 5 lat po upadku firmy wspólnikom Dubletu udaje się doprowadzić do wszczęcia śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Częstochowie. Rzecznik prokuratury Romuald Basiński w wypowiedzi dla Gazety Myszkowskiej mówi wtedy: -Trudno dzisiaj powiedzieć, jak sprawa się potoczy. (…) Już wcześniej sąd cywilny odrzucił wniosek wspólników o zasądzenie odszkodowania od banku, nie znajdując w postępowaniu banku nieprawidłowości. I rzeczywiście, ówczesne słowa rzecznika prokuratury były nieco prorocze. 30 X 2007 Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wydaje postanowienie o umorzeniu postępowania. Podstawą decyzji jest zamówiona przez prokuraturę w mało znanej firmie analiza, za którą prokuratura zapłaciła prawie 40 tys. zł. A tam, na kilkudziesięciu stronach wyjaśniano, że działanie banku było prawidłowe, więc śledztwo umorzono. Prokuratura Okręgowa w Cz-wie nie dopuściła jako dowódu opinii biegłego Jana Mojaka z UMCS w Lublinie, który sformułował zgoła odmienne wnioski, wskazując na liczne przekroczenia prawa w działaniu banku. Kolejny rok poszkodowanym zajęły przepychanki ze śledczymi, w celu uznania tej opinii, co zakończyło się w X 2010 sporządzeniem „opinii uzupełniającej”.
Michał Syczewski: -Najpierw prokuratura częstochowska w ogóle nie chciała z nami na ten temat rozmawiać. Gdy żądaliśmy dopuszczenia opinii prof. Mojaka, odrzucano wniosek, argumentując, że nie została sporządzona w oparciu o cały materiał dowodowy. Zażądaliśmy więc wydania kopii całych akt, za co prokuratura zażądała od nas opłaty w kwocie chyba 36 tysięcy złotych! Złożyliśmy zażalenie i ostatecznie zapłaciliśmy 6 tysięcy. A na kopię akt czekaliśmy kolejne długie tygodnie.
Prokuratura Apelacyjna w Katowicach w piśmie skierowanym do poszkodowanych z 5maja 2011 podpisanym przez z-cę Prokuratora Apelacyjnego prok. Andrzeja Kózkaę zawiadamia ich, że: „zwrócono się do Prokuratora Okręgowego w Częstochowie o powiadomienie o zajętym przez niego stanowisku (…) wskazując na potrzebę potraktowania sprawy jako pilnej, ZWŁASZCZA Z UWAGI NA ZBLIŻAJĄCE SIĘ TERMINY PRZEDAWNIENIA KARALNOŚCI CZYNÓW będących przedmiotem postępowania”. (duże litery- od redakcji). To nie inaczej, jak ponaglenie prokuratury niższego szczebla do działania.
I co się dzieje od kwietnia? NIC. Poszkodowani Kuzior i Syczewski piszą kolejne skargi na bezczynność Prokuratury Okręgowej w Częstochowie do Prokuratury Apelacyjnej, a termin przedawnienia czynów zbliża się w szybkim tempie. Jeżeli nikomu do października prokuratura nie postawi zarzutów, sprawa przedawni się nieodwołalnie.
Do Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Redakcja Gazety Myszkowskiej 30 czerwca skierowała pytania:
Czy Prok. Apelacyjna rozpatrzyła wniosek pokrzywdzonych dotyczący przeniesienia postępowania do innej prokuratury?
Czy Prok. Apelacyjna zgadza się z tezą, że działanie Prok. Okręgowej w Częstochowie zmierza do przedawnienia sprawy?
Od wydania postanowienia wznowienia postępowania wydanego przez Prok. Apelacyjną (Ap III Dsa 3/11/Cz) Prok. Okręgowa w Częstochowie nie wykonała żadnych czynności, a w szczególności nie wznowiła postępowania. Czy nie jest to działanie mające znamiona zaniedbywania obowiązków służbowych urągające godności prokuratora?
Na żadne z pytań nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Do prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Częstochowie 30 czerwca wysłaliśmy pytania:
Dlaczego Prok. Okręgowa przez 5 lat blokowała uznanie za dowód w sprawie opinii prof. Mojaka, diametralnie sprzecznej z opinią, która była podstawą do wydania postanowienia o umorzeniu postępowania z X 2007?
Dlaczego mimo decyzji nadzorczej Prok. Apelacyjnej nakazującej uwzględnienie opinii i ponowne podjęcie śledztwa, przez kilka miesięcy w sprawie nic się nie dzieje, a zwłaszcza nie została wydana decyzja o wznowieniu umorzonego postępowania?
Czy zgodnie z sugestią Prok. Apelacyjnej Prokuratura Okręgowa ma zamiar przyśpieszyć czynności, mając na uwagę ryzyko przedawnienia?
Od wydania postanowienia o wznowieniu postępowania wydanego przez Prok. Apelacyjną (Ap III Dsa 3/11/Cz) Prok. Okręgowa w Częstochowie nie wykonała żadnych czynności, a w szczególności nie wznowiła postępowania. Czy nie jest to działanie mające znamiona zaniedbywania obowiązków służbowych urągające godności prokuratora?
Odpowiedź z 6.07.2011:
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadziła śledztwo dotyczące oszustwa dokonanego przez pracowników ING Bank Śląski SA na szkodę wspólników spółki cywilnej DUBLET.
Przedmiotowe śledztwo zostało umorzone postanowieniem z dnia 30.10,2007r. wobec nie stwierdzenia znamion czynu zabronionego.
Postanowienie to zostało zaskarżone przez pełnomocników pokrzywdzonych.
Rozpoznający zażalenie Sąd Okręgowy w Częstochowie na mocy postanowienia z dnia 21.02.2008r. utrzymał zaskarżone orzeczenie w mocy.
Informuję również, że w aktach sprawy w czasie wydawania ww. postanowień znajdowała się przedłożona przez pokrzywdzonych tzw. prywatna opinia (nie uzyskana przez organ procesowy), wydana przez dr Jana Mojaka. Opinia ta była przedmiotem wnikliwej analizy zarówno prokuratora, jak i Sądu Okręgowego w Częstochowie. Wnioski wynikające z ww. opinii prawnej nie zostały jednak podzielone przez ww. organy procesowe. Nadmieniam, że w toku śledztwa uzyskano opinię wydaną przez biegłych z Centrum Ekspertyz Gospodarczych Fundacji Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, której wnioski są sprzeczne z wnioskami opinii dr Jana Mojaka. Ponadto opinia Centrum Ekspertyz Gospodarczych Fundacji Akademii Ekonomicznej w Poznaniu znajduje potwierdzenie w opinii biegłych rewidentów przeprowadzających w październiku 2001 roku badanie sprawozdania finansowego spółki DUBLET oraz w opinii biegłego rewidenta dokonującego badania finansów spółki Dublet na potrzeby postępowania układowego.
Wyjaśniam, że przestępstwo oszustwa będące przedmiotem postępowania przedawnia się w 2016 roku.
Jednocześnie informuję, że Prokuratura Apelacyjna w Katowicach nie wydawała tutejszej Prokuraturze polecenia podjęcia na nowo umorzonego śledztwa.
Podpisano: Prok. Tomasz Ozimek, Zespół Prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Termin przedawnienia, podany przez prokuraturę na rok 2016 to pewna –ze strony śledczych- manipulacja. Przytoczymy tu ponownie pismo Prok. Apelacyjnej z 5.05.2011, która wyraźnie pisze o groźbie przedawnienia się zarzutów oszustwa. Więc skąd kolejne 5 lat czasu? Otóż jeżeli do X 2011 prokuratura komukolwiek postawi zarzuty, będzie biegł kolejny, 5 letni okres, w którym Sąd będzie musiał zakończyć proces karny. Tylko czy do X 2011 częstochowscy śledczy zakończą śledztwo jakimś nowym wnioskiem? „Za zasadne oceniono podjęcie śledztwa w zakresie opisanym w punkcie 1 postanowienia o umorzeniu postępowania, z dnia 30.X.2007” –pisze z-ca Prok. Apelacyjnego w piśmie do poszkodowanych z 5.05.2011. I co się dzieje w Częstochowie? Nic się nie dzieje.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze