(Myszków) „Radosnych zmian” w służbie zdrowia ciąg dalszy. Od 1 lipca br. ma wejść w życie nowy system funkcjonowania pogotowia ratunkowego. Najważniejszą zmianą dotyczącą naszego powiatu będzie to, że zlikwidowana zostanie dyspozytornia w Myszkowie. Do pacjentów z miasta i okolic karetki kierować będzie dyspozytorka z … Sosnowca. Zdaniem katowickiego oddziału NFZ taka sytuacja sprawi, że będzie… lepiej. Zmiany krytykuje dyrektor SP ZOZ Wojciech Picheta.
W Myszkowie nie zmieni się liczba karetek i numer alarmowy pod który można dzwonić by wezwać sanitarkę. Cała reszta, mimo zapewnień, że nie ma powodów do niepokoju nie wygląda już tak różowo.
- W wyniku tych zmian znikną dyspozytornie w Kłobucku, Lublińcu i Myszkowie. O ile dyspozytornie z Kłobucka i Lublińca zostaną przeniesione do Częstochowy, to dla Myszkowa dyspozytornia pogotowia będzie znajdowała się aż w Sosnowcu. Aby system działał sprawnie, wymaga również przekształcenia systemu informacji i łączności, z radiowego na cyfrowy (GPS), co jest bardzo kosztowne. W przeciwnym razie planowane zmiany mogą być tragiczne w skutkach i wydłużyć czas dojazdu karetki do chorego. Czy Ministerstwo Zdrowia, dostrzega zagrożenia dla pacjentów, wynikające z planowanych zmian i czy planując wprowadzenie zmian w systemie funkcjonowania pogotowia, zadbało o zabezpieczenie odpowiednich środków finansowych na rozbudowę i modernizację systemu informacji w kasie urzędów wojewódzkich? – zapytała Minister Zdrowia Ewę Kopacz w piśmie z 20 stycznia br., posłanka Jadwiga Wiśniewska. Opinii minister Kopacz póki co nie znamy, wiemy natomiast, że takiego niebezpieczeństwa nie widzi Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego Oddziału NFZ w Katowicach. - To jest tak naprawdę jedynie zmiana systemowa. Wbrew pozorom sytuacja będzie o wiele lepsza, bo dzięki mniejszej ilości dyspozytorni możliwy będzie szybszy przekaz informacji. Poza tym nic się nie zmieni. Ani lokalizacja dotychczasowych stacji pogotowia ratunkowego, ani ich tabor. Będzie, jak mówię, lepszy system przekazu informacji. Zmiana spowoduje, że szybciej i lepiej podejmowane będą decyzje gdzie powinno zostać wysłane pogotowie czy przewieziony pacjent. Do tej pory podjęcie decyzji trwało czasami niepotrzebnie zbyt długo. Bezpieczeństwo pacjenta na tej zmianie absolutnie nie ucierpi, wręcz przeciwnie będzie większe, lepiej zabezpieczone – utrzymuje Jacek Kopocz.
- Nie podzielam zdania i optymizmu pana rzecznika – podsumowuje krótko dyrektor myszkowskiego SP ZOZ, Wojciech Picheta. - Przypomina mi to zupełnie „gospodarkę centralną”, którą już kiedyś przerabialiśmy. Nie wiem czy, tak jak utrzymuje rzecznik, będzie lepiej. Moje wątpliwości rodzą się choćby z tego powodu, że dyspozytorki z Sosnowca, choćby najlepsze, nie znają naszego rejonu. Życie zweryfikuje czy to będzie dobre rozwiązanie. Dyspozytorki z Sosnowca nie znają niektórych naszych pacjentów, którzy, do czego my jesteśmy już przyzwyczajeni, często nad wyraz wyolbrzymiają swoje dolegliwości i problemy ze zdrowiem, graniczące nawet z hipochondrią. Dyspozytorki z Sosnowca, dopóki ich nie poznają będą wysyłać do nich karetki, przez co zwiększy się ilość wyjazdów. W myszkowskiej komendzie PSP działa zintegrowane stanowisko dyspozytorsko - ratownicze, dzięki czemu wymiana informacji pomiędzy nimi, nami i policją przebiegała bardzo sprawnie, nawzajem się powiadamialiśmy. Nie wiem czy po zmianach będzie to tak „dobrze grało”, jak do tej pory. Inny problem to 5 naszych dyspozytorek. Co z nimi? Mają jeździć do Sosnowca? Teraz dyspozytorek będzie nadmiar, bo likwidowane są także dyspozytornie w Będzinie czy Dąbrowie Górniczej. Po zmianach nie będziemy już samodzielną stacją, tylko podwykonawcą usług. Będziemy na tym tracić także finansowo – dodaje Wojciech Picheta. Dyrektor nie ma wielkich nadziei, że coś w temacie uda się zmienić. – Decyzja zapadła, podjął ją wojewoda. Z działających obecnie ponad 30 rejonów operacyjnych w województwie śląskim zostanie jedynie 6, choć planowano by początkowo było ich 13.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze