Nie rozumiem dlaczego, jeśli chodzi o podtopienia w Poraju, ciągle mówi się o ulicy Kolejowej i dlaczego uważa się, że oczyszczenie rowu przy tej ulicy rozwiąże sytuację na zalewanych tam i najbliższych okolicznych terenach? Mam wrażenie, że radny Błaszczyk tylko tym rowem się zajmuje. Moim zdaniem bardziej potrzebne byłoby odtworzenie rowu, który przechodzi przez ulicę Ogrodową. Moim zdaniem on jest tu ważniejszy. Ciągnie się za budynkami, które leżą między Ogrodową, a ulicą Kolejową. A dalej do ulicy Dębowej. Do podobnej sytuacji, jak to miało miejsce obecnie, doszło już w 1997 roku. Wtedy ówczesny wójt przysłał ludzi, wspomniany rów wyczyszczono i pogłębiono koparką, bodajże do głębokości 1,70 m. I woda momentalnie zeszła. Rów oczyszczono w południe, a rano już w piwnicach wody nie było, tylko mokre posadzki. Myślę, że to właśnie w tym rowie trzeba szukać rozwiązania problemu zalewanych terenów. Ale z tego co słyszę, nie ma wielkiej szansy na jego naprawę.
imię i nazwisko do wiadomości redakcji
OD REDAKCJI:
- Kwestia udrożnienia rowów w naszej gminie była poruszana już od 1,5 roku. Wreszcie trzeba się za to zabrać, stąd też inicjatywa radnych o zmuszeniu wójta uchwałą do ich odbudowywania. I nie jest to, jak uważa wójt akcja przedwyborcza – mówi wspomniany w liście radny Janusz Błaszczyk. W rozmowie z nami potwierdził, że rów przy Kolejowej faktycznie problemu zalewania tamtejszych terenów nie rozwiąże, potwierdza także celowość oczyszczenia rowu, na który wskazuje nasz czytelnik. Wskazuje jednak na konieczność wykonania prac w pierwszej kolejności przy rowie oznaczonym na mapach geodezyjnych symbolem B1. – To, generalnie mówiąc, rów odprowadzający wodę z Choronia do Warty. Wiedzie wzdłuż ulicy Zielonej, za oczyszczalnią ścieków, dalej przy blokach, przy stacji, aż do Warty. I dopiero odbudowa tego rowu rozwiązałaby sytuację – uważa radny, który czeka na reakcję w sprawie wspomnianego rowu ze strony wójta. Marian Szczerbak potwierdził, że rów na pewno oczyszczony będzie, dodaje jednak, że tylko tam, gdzie nie przebiega przez grunty prywatne. Podobny problem jest z tym, wskazanym przez naszego czytelnika. – Rów przechodzi między domami, dość gęsto pobudowanymi. Ciężki sprzęt tam nie wjedzie, możliwe byłoby tylko wyczyszczenie ręczne. Z tym, że i tu w dużej mierze rów przebiega przez grunty prywatne - przyznaje wójt. W takiej sytuacji zdaniem władz gminy o rowy na prywatnych działkach powinni zadbać sami właściciele posesji. Podobnego zdania byli gminni radni, którzy już na majowej sesji zaproponowali, by zmusić do odtworzenia rowów (widniejących w dokumentacji geodezyjnej) tych mieszkańców, którzy zasypali je w sąsiedztwie swych posesji. Pomysłowi przyklaskuje radny Błaszczyk. – Kto nie wywiązałby się z tego obowiązku byłby karany wysoką grzywną. Tą jednak można byłoby anulować w momencie wyczyszczenia przez mieszkańca danego rowu – mówi radny.
Żeby osiągnąć pożądany efekt trzeba zatem, by chcieli go osiągnąć wszyscy – i mieszkańcy i władze gminy. Inaczej woda ciągle będzie (płynąć) górą. (rb)
tytuł pochodzi od redakcji
Napisz komentarz
Komentarze