Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 14 grudnia 2025 22:18
Przeczytaj!
Reklama
Reklama
Reklama

SPRAWA DLA POGOTOWIA CZY LEKARZA RODZINNEGO?

(Myszków) Pan Henryk z Myszkowa własne doświadczenia z myszkowskim pogotowiem ratunkowym wspomina bardzo dobrze. Ale oburzyło go, w jaki sposób wezwana załoga karetki potraktowała jego żonę. Jego zdaniem interweniujący lekarz nie udzielił jej odpowiedniej pomocy. Myszkowskie pogotowie wyjaśnia z kolei, że w chwili interwencji nie było potrzeby hospitalizacji pacjentki, a pomoc jej udzielona była adekwatna do jej stanu.
Podziel się
Oceń

(Myszków) Pan Henryk z Myszkowa własne doświadczenia z myszkowskim pogotowiem ratunkowym wspomina bardzo dobrze. Ale oburzyło go, w jaki sposób wezwana załoga karetki potraktowała jego żonę. Jego zdaniem interweniujący lekarz nie udzielił jej odpowiedniej pomocy. Myszkowskie pogotowie wyjaśnia z kolei, że w chwili interwencji nie było potrzeby hospitalizacji pacjentki, a pomoc jej udzielona była adekwatna do jej stanu.

 

- Wezwałem pogotowie w piątek rano (23 kwietnia) do mojej chorej żony. Już dzień wcześniej odebrało jej mowę i nie potrafiła ustać na nogach. Już wcześniej trafiła do szpitala z podejrzeniem udaru mózgu, na szczęście trafiła tam na czas i lekarze zdołali jej pomóc. Wtedy, w piątek, gdy przyjechało do mojego domu myszkowskie pogotowie, to lekarz był w stosunku do mnie i żony opryskliwy. Nie dał żadnej recepty czy skierowania, ani też nie pozostawił wskazówek, co dalej robić. Na odchodne powiedział mi, że powinienem w takiej sytuacji wzywać nie pogotowie ratunkowe, ale lekarza rodzinnego. Byłem tak oburzony jego zachowaniem, że sam miałem wyrzucić go za drzwi. Jak można zostawić człowieka w takim stanie bez słowa? – mówi nam pan Henryk z Myszkowa, nie kryjąc swojego oburzenia i rozżalenia podczas wizyty w naszej redakcji – Gdy już pogotowie odjechało, zadzwoniłem do mojej córki z Dąbrowy Górniczej i ona jeszcze tego samego dnia zawiozła żonę do tamtejszego szpitala. Lekarze ze Szpitala Specjalistycznego im. S. Starkiewicza podjęli decyzję, że powinna w szpitalu pozostać. Przebywała tam kilka dni.

 

Pan Henryk nie umie zrozumieć zachowania lekarza. Jak wspomina, sam ma dobre wspomnienia związane z myszkowskim pogotowiem. Kilka tygodni wcześniej wymagał pomocy lekarskiej z powodu zakrzepicy żył w nodze. Lekarz, który przyjechał wtedy w karetce pogotowia, nie tylko był kulturalny, ale przede wszystkim udzielił fachowej pomocy: zabrał do szpitala, wykonał badania, przepisał leki i dał zalecenia na przyszłość.

 

Do dyrekcji myszkowskiego SP ZOZ, w skład którego wchodzi pogotowie ratunkowe, zwróciliśmy się o zajęcie w tej sprawie stanowiska. W odpowiedzi otrzymaliśmy wyjaśnienie podpisane przez jednego z interweniujących lekarzy Jana Olearczyka. Jak informuje, powodem wezwania były zawroty głowy i podejrzenie udaru u pani Kazimiery, żony pana Henryka. „Po przyjeździe na miejsce przeprowadzono badania podmiotowe, przedmiotowe ze szczególnym uwzględnieniem objawów neurologicznych oraz możliwie badania dodatkowe. W wyniku, czego wykluczono u chorej stan bezpośredniego zagrożenia życia. Rozpoznano: zespół dementywny, marskość wątroby, starość, zmiany zwyrodnieniowe stawów kręgosłupa. W wyniku, czego udzielono chorej pomocy doraźnej, podając lek przeciwbólowy oraz informując rodzinę o konieczności kontaktu ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu celem kontynuacji leczenia wyżej wymienionych schorzeń. W chwili interwencji zespołu chora nie wymagała hospitalizacji” – czytamy w nadesłanym piśmie.

 

Wojciech Picheta, dyrektor myszkowskiego SP ZOZ nie chce oceniać zdarzenia, którego nie był świadkiem:  – Wiem, ze swojego doświadczenia zawodowego, że lekarzom zdarza się podczas pełnienia dyżurów gorszy dzień, ale też dochodzi do takich sytuacji, że rodziny pacjentów traktują pogotowie ratunkowe jako lekarza rodzinnego na kółkach. W takich przypadkach, gdy życzenia i oczekiwania rodziny nie zostaną spełnione, dochodzi do pewnych zgrzytów – mówi W. Picheta. (AK)


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
J Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Co pan taki napalony, jak "szczerbaty na suchary"? Napiszemy, jak będziemy chcieli. My jesteśmy dziennikarze starej daty, piszemy spokojnie, refleksyjnie, rzeczowo. Jak chce pan szybko i bez sensu, to proszę sobie na FB poużywaćData dodania komentarza: 13.12.2025, 15:41Źródło komentarza: CZY ZA 5 LAT BĘDZIE W MYSZKOWIE KOPALNIA?- pisaliśmy w 2008 rokuAutor komentarza: ZłyTreść komentarza: OD 35 LAT WAŁ WAŁEM SZPITAL POPYCHA. GDZIE PROKURATURA?? NI MA? NI MA??? CHOCIAŻ KILKU STAROSTÓW DOSTAŁO WYROKI SKAZUJĄCE. ALE ZA INNE WAŁY.Data dodania komentarza: 12.12.2025, 19:17Źródło komentarza: ODDZIAŁ POŁOŻNICZY BĘDZIE ZAMKNIĘTY DO POŁOWY 2026. TO PRAWIE PRZESĄDZONEAutor komentarza: GorolTreść komentarza: Biedne są tylko dzieci. I drzewa.Data dodania komentarza: 12.12.2025, 19:13Źródło komentarza: Kolejne „drzewka dla dziecka” w naszym mieścieAutor komentarza: GorolTreść komentarza: No jak to??? 11 grudnia o 17.00 w MDK kopalniani pupile Redakcyjni zorganizowali wraz z równie pro polską KNFABULACJĄ pro-polską imprezkę kopalnianą, a Redakcja na ten temat ani mru-mru?? No co jest??? Co Redakcję tak zamurowało???Data dodania komentarza: 12.12.2025, 19:11Źródło komentarza: CZY ZA 5 LAT BĘDZIE W MYSZKOWIE KOPALNIA?- pisaliśmy w 2008 rokuAutor komentarza: ☺️Treść komentarza: Powstanie kopalnia to i na szpital będzie 👍Data dodania komentarza: 12.12.2025, 14:51Źródło komentarza: ODDZIAŁ POŁOŻNICZY BĘDZIE ZAMKNIĘTY DO POŁOWY 2026. TO PRAWIE PRZESĄDZONEAutor komentarza: AnkaTreść komentarza: Dokładnie mamy tragiczne powietrze i nikomu to nie przeszkadza !!!!😡Data dodania komentarza: 11.12.2025, 21:47Źródło komentarza: CZY ZA 5 LAT BĘDZIE W MYSZKOWIE KOPALNIA?- pisaliśmy w 2008 roku
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama