Olgierd L. z Myszkowa i jego była żona Justyna R., która chyba wróciła do nazwiska panieńskiego, byli zdaniem prokuratury organizatorami i „mózgami” grupy przestępczej, która zajmowała się wylewaniem i zakopywaniem „gdzie popadnie” odpadów chemicznych, ropopochodnych. Odpady w zakopywanie lub po prostu podrzucane były m.in. Paulinowie gmina Lelów. W ogromnych ilościach grupa przestępcza zakopywała odpady w Bonowicach, na skraju Szczekocin. Burmistrz Szczekocin Jacek Lipa był nawet przez mieszkańców Paulinowa oskarżany o sprzyjanie właścicielowi terenu (nieżyjący Artur Mejer) któremu (cytujemy): „trzeba dać szansę”. Artur Mejer nigdy odpadów zakopanych na swoich działkach nie usunął. Jakiś czas temu pisaliśmy też o naszym zdaniem pozorowanych działaniach gminy Szczekociny dla usunięcia zagrożenia dla środowiska. Gmina chwaliła się uzyskaniem dotacji, w kwocie około 10 mln zł na utylizację odpadów zakopanych w Bonowicach. Problem w tym, że wcześniej burmistrz Szczekocin pisał, że koszt usunięcia odpadów może wynieść nawet 100 mln zł. Ale nie wiedzieć czemu wystąpił tylko o 10 mln dotacji i dokładnie tyle dostał. Za te pieniądze nielegalnie zakopane w Bonowicach odpady, której przedostają się do wód gruntowych, studni, oraz do rzek Krztynia i Żebrówka, na pewno nie zostaną usunięte. Szczekociny dalej będą żyć na bombie ekologicznej.
Tym wstępem chcemy przypomnieć i uzmysłowić Czytelnikom, do jak ogromnych szkód w środowisku i jak kosztownych w naprawieniu szkody doprowadziła grupa Olgierda L. i jego żony Justyny R. Proceder nielegalnego zakopywania odpadów przemysłowych, chemicznych trwał w najlepsze od 2019 roku. Dziś trudno nawet oszacować, jaki będzie koszt naprawy szkód w środowisku naturalnym ile osób umrze na raka w wyniku działalności grupy przestępczej. Warto też przypomnieć je jednym ze sposobów pozbywania się odpadów płynnych było ich mieszanie w tzw. szambiarce i tak, zwykle nocą, ich rozlewanie po polach w okolicach np. Markowic, Winowna i innych miejscowości w gminie Koziegłowy (powiat myszkowski). Jest na przykład takie miejsce w samych Koziegłowach w pobliżu dzisiaj nieczynnej karczmy regionalnej (przy skręcie z DK91 w stronę targowiska w Koziegłowach). To jedno z licznych miejsc, gdzie odpady chemiczne były wylewane do gruntu.
W Sądzie Okręgowym w Częstochowie 16 stycznia ruszył proces mafii śmieciowej Olgierda L. i Justyny R. Proces prowadzi sędzia Urszula Adamik. Na ławie oskarżonych łącznie 12 osób. Mogło być 14, ale dwie osoby, w tym Artur Mejer, właściciel działek w Bonowicach, który był oskarżany o przyjmowanie odpadów na swój teren, zmarły. Za rodziną zmarłego ciągną się jednak podejrzenia, że zakopywali odpady również w innych miejscach, np. przy ulicy Żarnowieckiej w Szczekocinach, gdzie doszło do skażenia wody w studni. Woda w tzw. Rejonie Drogowym w studni przestała być zdatna do picia.
W kwietniu odbyła się kolejna rozprawa procesie grupy przestępczej. Sąd wysłuchał wyjaśnień kilku z oskarżonych. W większości to przestępcze „płotki” można powiedzieć: operator koparki, który robił wykopy pod odpady i je zakopywał, kierowcy.
Oskarżony Leszek L. przyznał się do części zarzutów, zaprzeczył jednak aby znalezione przy nim narkotyki, 4 gramy kokainy, należały do niego. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która jest w tym procesie oskarżycielem publicznym, zarzuca Leszkowi L. wożenie odpadów do Paulinowa koło Lelowa (też są to działki należące do rodziny Mejerów) i udział w ich zakopywaniu. Chodzi o rok 2019. Oskarżony wyjaśnił w sądzie: -Coś woziłem z kopalni na Nikiszowcu.
Oskarżony Damian K. przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów, ale mimo tego, nie może liczyć na łagodną karę. Skalę przestępczej działalności i powagę zarzutów dobrze uzmysławia to, że Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która akt oskarżenia oparła w ogromnej części na zeznaniach skruszonych przestępców, zapowiada, że godzi się dla niektórych oskarżonych na zatwierdzenie przez Sąd niższej kary, ale i tak będą to kary bez zawieszenia jej wykonania, a więc minimum rok odsiadki.
Jeden ze skruszonych przestępców, Damian K. wyjaśniał w sądzie, jak poznał Olgierda L.: -Poznałem go w 2012 roku, zajmowałem się u niego rozbieraniem samochodów na złom. W 2015 roku on mnie zaprosił do Mariusza R. (główny ze skruszonych przestępców) który wtedy zajmował się skupem szkła. Jak pisaliśmy we wcześniejszych artykułach na terenie firmy Mariusza R. w Markowicach odbywała się później spora część przestępczego procederu: tu mieszano odpady przed ich wylaniem szambiarkami na okoliczne pola. Była to też baza wyjazdowa do zakopywania odpadów w Paulinowie, Bonowicach, czy Woli Będkowskiej pod Sieradzem.
-Przelewaliśmy z beczek 1000L do samochodu asenizacyjnego. To później wylewałem na polach. Tak wylewaliśmy 2x po 6000 litrów. Z beczek do mauserów i do szambiarki. Wylewałem to np. w Koziegłowach przy DK91, obok restauracji. Nocą. Albo w Koziegłówkach i powrót przez Winowno. Beczki podrzuciliśmy w Choroniu (gm. Poraj), tam też były wylewane odpady. Gdzie wylewać zawsze uzgadniał z mami Mariusz R. (też skruszony przestępca). Czasem tylko stałem na czatach. Nie zastanawiałem się, czy to legalne- zeznał w kwietniu Damian K.
Michał K. kolejny z oskarżonych przyznał się do winy. Sąd odczytał jego zeznania, z których wynika, że brał udział podrzucaniu odpadów w Koziegłówkach, koło tzw. „wylęgarni”. Wskazał też inne miejsce w Koziegłowach, przy wjeździe do lasu, gdzie grupa przestępcza podrzucała odpady. Jak powiedział „szukaliśmy też miejsc do zakopania odpadów w Jaworzniku (gm. Żarki).
-Mogło być tak, że dwa razy brałem udział w wylewaniu odpadów ciekłych, w zakopywaniu odpadów -zeznał Michał K. W sądzie Michał K. powiedział: -Żałuję tego, co robiłem.
SPRAWA SKRUSZONYCH PRZESTĘPCÓW DO OSOBNEGO PROCESU
Na kolejnej rozprawie 17 czerwca Sąd wyłączył sprawę Michała K. i Mariusza R. którzy w największym stopniu współpracowali z prokuraturą do osobnego postępowania karnego. Wkrótce można się więc spodziewać, że ich sprawie zapadnie wyrok na jaki zgodziła się Prokuratura i oskarżeni. Oczywiście zatwierdzenie takiego porozumienia zależy od decyzji Sądu. Podczas rozprawy 17 czerwca sędzia zakończyła etap wysłuchiwania oskarżonych. Część z nich, jak uznawany za głównego organizatora przestępczego procederu Olgierd L. i jego żona Justyna R. nie złożyli wyjaśnień. Olgierd L. dotychczas nie pojawił się na żadnej z czterech rozpraw.
Bronisław T. z Gliwic: zaprzeczam, abym brał w tym udział
Jednym z oskarżonych jest Bronisław T. z Gliwic, który oświadczył, że nie przyznaje się do winy. Złożył wyjaśnienia przed sądem. W roku 2014 założył spółkę STABRO. Firma Stabro posiadała technologię i linię produkcyjną do separacji metali żelaznych i nieżelaznych. Najważniejszą częścią tej linii była możliwość odseparowania ołowiu. W roku 2019 skontaktował się z nim Olgierd L., który zaproponował współpracę: -Moje pozwolenie dawało możliwość przerobu do 2500 ton rocznie tego odpadu. Chodziło o odzysk metali z odpadu produkowanego w KGHM Polska Miedź w Legnicy. Z Olgierdem L. miałem umowę, że on jest pośrednikiem. Odpad, który wygląda jak ciemna ziemia, bezwonny, przywoziłem od firmy EKO Serwis, ale zawsze za pośrednictwem Olgierda L. W całości odpad przetwarzałem w naszej instalacji, na terenie firmy w Gliwicach. Po przetworzeniu odpad był wydawany osobom wysłanym przez Olgierda L., a miał trafić do firmy BAL w Świerklańcu. 21 lipca 2020 roku sprzedałem firmę Stabro – zeznał Bronisław T.

Justyna R. nie może się zdecydować: przyznać się czy nie?
Podczas rozprawy w kwietniu 2025 Justyna R. żona herszta grupy przestępczej, przez prokuraturę też traktowana jako jedna z głównych oskarżonych, organizatorka przestępczego procederu, na rozprawie 10 kwietnia oświadczyła, że przyznaje się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze. Sąd pouczył oskarżoną, że kolejny termin zaplanowany na 17 czerwca, to „ostatni moment” na uzgodnienie z prokuraturą warunków dobrowolnego poddania się karze i wymiaru kary. Oskarżona wyraźnie była niezdecydowana co ma zrobić.
Sędzia Urszula Adamik: -Czas się kończy- zwróciła się sędzia orzekająca w tym procesie do oskarżonej.
Ostatecznie stanowisko jednoznaczne, że Justyna R. nie ma co liczyć, na przychylność prokuratury wyraziła jednoznacznie Prokurator Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Edyta Hraciuk: -W stosunku do oskarżonej Justyny R. nie będzie zgody prokuratury na dobrowolne poddanie się karze. Ma to znaczenie również ze względu na toczące się inne postępowania karne.
Sędzia na terminach w kwietniu i 17 czerwca uchyliła dozór policyjny, który był nałożony na oskarżonych Damiana K. i Justynę R. Byli oni objęci dozorem policji od 2019 roku. Dalej wszystkich oskarżonych obowiązuje zakaz kontaktowania się między sobą i wszelkimi osobami związanymi ze śledztwem.
17 czerwca 2025 po wyłączeniu do osobnego procesu sprawy oskarżonych Mariusza R. (główny skruszony, na którego była zarejestrowana działalność w Markowicach) oraz Michała K. Sąd odroczył proces bez podania terminu kolejnej rozprawy. Padło jeszcze pytanie do obrońcy Olgierda L. czy jego klient zamierza pojawić się w sądzie, ale odpowiedź była niejednoznaczna. Obrońca oświadczył, że „nie wie”. Sąd nie czekając na to czy grupa kilku oskarżonych który nie pojawili się w sądzie, zechce uczestniczyć w procesie, zdecydował o ujawnieniu ich zeznań na kolejnym terminie rozprawy. Ma to znaczenie w związku ze stanowiskiem głównego skarżonego, Olgierda L., które przekazał jego adwokat. Że Olgierd L. nie chce ujawniania jego zeznań.
Sędzia Urszula Adamik: -Sąd poucza, że nie jest związany stanowiskiem oskarżonego Olgierda L., sąd zdecydował ujawnić zeznania złożone w śledztwie przez Olgierda L., Tomasza J., Dawida G.
Do zakończenia procesu zapewne jeszcze upłynie sporo czasu i bez cienia spekulacji, jak sprawa zakończy się dla poszczególnych oskarżonych, możemy wysnuć wniosek, że jeżeli Sąd uzna winę poszczególnych oskarżonych za udowodnioną, to wyroki, nawet te uzgodnione z prokuraturą, nie będą bardzo łagodne. Po rozprawie kwietniowej o szansę na ugodę z prokuraturą pytał jeden z oskarżonych, Dawid M. zapewne z nadzieją, że prokuratura zgodzi się na karę więzienia z zawieszeniem jej wykonania. Oskarżony usłyszał, że może w ramach ugody może liczyć na „nie mniej niż 1 rok bezwzględnego więzienia”. Na rozprawie 17 czerwca Dawid M. był jednym ostatnich wysłuchanych przez Sąd oskarżonych, nie przyznał się do winy. Z ujawnionych zeznań Dawida M. wynika, że 12 listopada 2021 r w prokuraturze wyraził skruchę, że „dał się w to wplątać”. Dawid M. jest oskarżony o udział w procederze nielegalnego zakopywania odpadów w wielu miejscowościach, m.in. w Woli Będkowskiej koło Sieradza.
Wcześniej pisaliśmy:
Napisz komentarz
Komentarze