(Myszków) Złapany przez policję wyznał, że nie lubił sąsiadki bo… „wzywała na niego policję”. Dlatego „w odwecie” wybił lampy w jej samochodzie. 32-letni wandal, który na ulicy Gałczyńskiego uszkodził zaparkowaną osobówkę może trafić za to nawet na pięć lat do więzienia.
32 – letni mieszkaniec Myszkowa spacerując w środę 20 lutego ulicą Gałczyńskiego spostrzegł zaparkowane czerwone Suzuki, należące do znanej mu kobiety. Spoglądając na auto przypomniały mu się wszystkie „przykrości” jakich miał doświadczyć od jego właścicielki. Buzujący w jego organizmie alkohol tylko je spotęgował, mężczyzna postanowił zatem zemścić się. A że pod ręką był tylko samochód … w mig stracił tylne lampy. - Gdy policjanci przyjechali na miejsce sprawcy już nie było. Mundurowi szybko ustalili kto potrzaskał dwie tylne lampy w tym pojeździe. Sprawcą okazał się 32- latek z Myszkowa. Został namierzony i zatrzymany. Był nietrzeźwy, badanie wykazało, że miał w organizmie 1, 40 promila alkoholu. Właścicielka wyceniła powstałe straty na ponad 500 złotych. Wandal po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut uszkodzenia mienia. Wyjaśnił śledczym, że uszkodził pojazd znajomej kobiety z zemsty, gdyż ta „wzywała na niego policję” – relacjonuje rzecznik prasowy myszkowskich policjantów, starszy aspirant Magdalena Modrykamień. Na przemyślenie swego postępowania mężczyzna może mieć teraz nawet pięć lat. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze