(Myszków) Od trzech tygodni mieszkańcy ulicy Jedwabnej w Myszkowie „upajają” się smrodem nieszczelnej kanalizacji. Wybijający między krawężnikami strumyk ścieków, daje niezapomniane wrażenia. Po kilku dniach strumyk zamienił się w basen z nieczystościami. – Śmierdzi, że wyjść z domu się nie da, a nikt z tym nic nie robi! – skarżył się mężczyzna mieszkający nieopodal wycieku. Śmierdzi od 31 sierpnia. Próby ustalenia przyczyn awarii rozpoczęły się w czwartek 6 września. Dziś wiemy jedynie, że zawinił rurociąg tłoczny. A mieszkańcy Jedwabnej nie prędko pożegnają się z „awaryjnym” fetorem. Termin naprawienia usterki nie jest jeszcze znany, bo „pacjent jest diagnozowany”.
- Nieczystości wypłynęły 31 sierpnia późnym wieczorem na połączeniu między krawężnikami i wpływają do kanalizacji deszczowej. Moim zdaniem winny jest kolektor, który przepompowuje ścieki. Pewnie trzeba będzie „rwać” drogę – mówi nasz informator. Droga już wyrwana. Właściwie wycięty został jedynie kawałek w miejscu, gdzie ścieki zaczęły wybijać. ZWiK ustalił już przyczyny nieszczelności. – Wyciek ścieków spowodowany jest awarią rurociągu tłocznego, tłoczącego ścieki z przepompowni przy ul. Waryńskiego – informuje Ryszard Kercz, dyrektor do spraw technicznych myszkowskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji.
„Pacjent jest diagnozowany” i śmierdzi
Poprosiliśmy rzeczniczkę myszkowskiego magistratu Małgorzatę Kitalę-Miroszewską o szczegółowe wyjaśnienie przyczyn i rodzaju awarii oraz o sposobie naprawy. - Wszystkie działania, które obecnie wykonuje firma „CERBUD” z Nowego Sącza polegają na zlokalizowaniu miejsca usterki i stwierdzeniu, co tak naprawdę uległo uszkodzeniu. Celem naszym i firmy jest usunięcie awarii przy jak najmniejszym uszkodzeniu nawierzchni, dlatego też starano się o kamerę o znacznie dłuższym zasięgu do 50 m. W chwili obecnej zlokalizowano miejsce awarii i trwają prace w celu jej usunięcia. O sposobie usunięcia awarii i jej ewentualnych przyczynach będzie można mówić po zakończeniu prac. Na razie pacjent jest diagnozowany – wyjaśniła rzeczniczka.
Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, iż kanalizacja została niedawno oddana do użytku i jest w okresie gwarancyjnym. Zatem to gwarant odpowiadał będzie za naprawę usterki.
Podczas naszych oględzin na ulicy Jedwabnej, obecni tam mieszkańcy zwrócili nam uwagę na inne problemy - studzienki wbudowane w drogę. Podskakujące dekle spędzają im sen z powiek. – Każda jedna studzienka, przez przejeżdżające po nich samochody, tłucze się, że spać się nie da. Ruch jest ogromny – w dzień i w nocy. Jeździ dużo tirów. Powinni podłożyć w nich jakieś gumy, żeby zniwelować ten hałas. A oni nam jeszcze chcą progi założyć! Na osiedlach się zakłada, a nie na tak ruchliwych drogach – powiedziała jedna z mieszkanek Jedwabnej. Ponadto mieszkańcy Jedwabnej zastanawiają się co będzie działo się z kanalizacją, gdy wszyscy przy ulicy zostaną do niej przyłączeni. – Nowo wybudowana kanalizacja, a już nie wytrzymuje. Co będzie za rok? Kto dopuścił się takiej fuszerki? Przecież to marnowanie pieniędzy – przeklinali zgromadzeni.
Wykonawcą kanalizacji na Jedwabnej była firma „CERBUD” Sp. z o.o. z Nowego Sącza w konsorcjum z myszkowską firmą „Prosper” – Instalbud Eko – s.c. Ponieważ uciążliwa usterka kanalizacji najprawdopodobniej zostanie usunięta w ramach gwarancji wykonawcy, koszty naprawy poniosą te firmy.
Katarzyna Kieras
Napisz komentarz
Komentarze