(Myszków) 34-letnia kobieta najadła się strachu, kiedy prowadzone przez nią auto wypadło z drogi i wylądowało w rowie. Na szczęście groźnie wyglądające zdarzenie miało szczęśliwe, choć kosztowne zakończenie.
Poniedziałek 30 lipca nie był udanym początkiem tygodnia dla 34-letniej kobiety, podróżującej ulicą Kościuszki czerwonym Renault Clio. Około 7.40, w okolicach skrętu na Helenówkę, prowadzone przez nią auto wypadło nagle z jezdni i wylądowało w głębokim rowie. – Według ustaleń policjantów, kierująca nie dostosowała prędkości do warunków panujących na drodze i to było bezpośrednią przyczyną kolizji. Kierująca była trzeźwa – wyjaśnia starszy aspirant Magdalena Modrykamień, rzecznik prasowy myszkowskich mundurowych. Kobieta z pewnością najadła się strachu. Pewne są także czekające ją wydatki: na lawetę, naprawę auta i mandat, którym została ukarana. Na szczęście z rozbitego samochodu kierująca wyszła praktycznie bez szwanku. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze