(Myszków) 20 lipca (nr 29/2012) pisaliśmy o słupkach krawędziowych, które na skrzyżowaniu ulic Słowackiego i Koziegłowskiej zamontował Powiatowy Zarząd Dróg na wniosek Zarządu Dróg Wojewódzkich. Słupki, jak tłumaczył rzecznik ZDW miały skuteczniej oznaczyć skrzyżowanie i zwiększyć bezpieczeństwo. Już dwa razy doszło do kolizji z udziałem słupków bezpieczeństwa. 23 lipca kierowca jadący od Żarek wyrwał słupek całkowicie, ratując się przed skutkami kolizji z samochodem, który wymusił pierwszeństwo wyjeżdżając ze Słowackiego. Ewidentnie, gdyby nie „słupek bezpieczeństwa” straty w pojeździe byłyby mniejsze.
-Próbowałem odskoczyć w prawo, gdy zobaczyłem, że ten kierowca się zagapił i wyjeżdża na mnie. Niestety i tak doszło do kontaktu. Mój samochód minął ten słupek, ale jechałem z przyczepą. Przyczepa już się nie zmieściła, i słupek wyrwałem. Gdyby koło przyczepy nie miało stalowego ogranicznika, z pewnością urwałbym sobie koło –mówi poszkodowany w kolizji.
W artykule „Słupki zamiast asfaltu” sugerowaliśmy, że na skrzyżowaniu, którego asfalt jest w fatalnym stanie, nie słupki, które tylko zwiększają chaos, a poprawa nawierzchni na łukach byłaby bardziej wskazana. Niemal proroczo wskazywaliśmy, że słupki mogą wręcz stać się przyczyną kolizji. Nietrudno o nie zahaczyć, stoją bardzo blisko jezdni. Po kolizji z 23 lipca wyrwany słupek został już zamontowany ponownie. Tym razem nieco dalej.
Czy Wojewódzki Zarząd Dróg zweryfikuje swoją opinię, co do sensowności ich ustawienia? Raczej wątpimy. Rzecznik WZD Ryszad Pacer na informację, że ustawione słupki przyczyniły się do zwiększenia szkód już w 2 kolizjach odpisuje: „Nie rozumiem tego artykułu i nie rozumiem z czego się bierze niechęć do słupków. Z jakiego powodu wprowadzają zamęt? Kwestie bezpieczeństwa rozważamy nieustannie i podejmujemy stosowne działania”.
Roksana Tomaszewska
Napisz komentarz
Komentarze