Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 2 października 2025 06:39
Przeczytaj!
Reklama
Reklama
Reklama

DZIWNY POŻAR W PIZZERII SOPRANO. W areszcie rzekomy podpalacz, czy chłopak który miał spłonąć, zabierając winę „do grobu”?

Około pierwszej w nocy 17 maja 2025 doszło do pożaru w Pizzerii Soprano w Piekarach Śląskich. Uszkodzeniu uległa też restauracja Imperium w tym samym budynku. Właściciel pizzerii swoje straty wycenił na 650 tysięcy, a właściciel budynku aż na 3 mln zł. I taką kwotę wstępnie przyjęła Prokuratura Rejonowa z Tarnowskich Gór, która nadzoruje śledztwo. W tym samym dniu po południu na policję w Piekarach Śląskich zgłasza się 25 letni Kamil N. który twierdzi, że był w Imperium około 22:30, wypił piwo. Już wcześniej jednak był pod wpływem alkoholu. Obudził się później, około 2 w nocy sam w lokalu, gdzie rozwijał się pożar. Nie miał jak się wydostać, nie wie jak to się stało, że został zamknięty w lokalu. Wybił szybę i w szoku uciekł. Jeszcze tego samego dnia po godzinie 15:00 zgłosił się na policję opowiedzieć co się stało. Tam przyjęto jego zeznania i puszczono do domu. Trzy dni później nadzorujący śledztwo prokurator Wojciech Breziewicz dochodzi do wniosku, że to Kamil N. podpalił pizzerię, przedstawia podejrzanemu zarzuty karne i wnioskuje o jego areszt na 3 miesiące.
DZIWNY POŻAR W PIZZERII SOPRANO. W areszcie rzekomy podpalacz, czy chłopak który miał spłonąć, zabierając winę „do grobu”?
Budynek pizzerii i restauracji jest zniszczony tylko z jednej strony, jego przybudówka. Właściciele straty wycenili jednak na 3,6 mln zł
Podziel się
Oceń

O tej sprawie pisaliśmy już w Gazecie Myszkowskiej/Kurierze Zawierciańskim nr 38/2025

I tak chłopak siedzi w areszcie do dzisiaj, w międzyczasie Sąd Rejonowy w Tarnowskich Górach ekspresowo przedłużył areszt na kolejne  miesiące. Z prośbą o zainteresowanie się tą sprawą zwrócił się do nas ojciec podejrzanego który nie wierzy, aby syn podpalił restaurację: 
-Zrobili z niego podpalacza, a moim zdaniem syn miał się spalić w tym lokalu, a winę za pożar przypisano by jemu. Chłopak miał zginąć, odurzony alkoholem albo czymś innym. A właściciel zainkasowałby ogromne odszkodowanie. Ale budynek się nie spalił, uszkodzeniu uległa tylko część budynku, a mój syn zdołał się wydostać. Sam zgłosił się tego samego dnia na policję, opowiedział co pamięta. Oczywiście może być podejrzanym, bo kamera pokazała, że był w lokalu po północy. Ale jak się tam dostał? Pizzerię zamknięto przed godziną 22:00, a mojego syna widać tam  przed północą, samego, jak się zamroczony pląta przy barze, nalewa sobie piwo, nawet widać jak próbuje zapłacić, coś przykłada, chyba swój telefon, do terminala  –mówi Marcin N. 
Choć sprawa nie dotyczy powiatu myszkowskiego, ani zawierciańskiego, rodzina podejrzanego o podpalenie chłopaka, właśnie do naszej redakcji Gazeta Myszkowska/Kurier Zawierciański zwróciła się o zbadanie sprawy, i jej nagłośnienie. Jak mówią, na pomoc mediów z Piekar czy Tarnowskich Gór nie mają co liczyć. 
-Polecono nam waszą gazetę, w całym regionie znana jest wasza dociekliwość -mówi Marcin N.
O pożarze pisał Przegląd Piekarski w artykule: „Pożar w restauracji. Podejrzany w areszcie”. 


PP pisze, że straż pożarna sygnał o pożarze dostała  17 maja kilka minut po pierwszej w nocy. W akcji gaśniczej brało udział 11  zastępów straży, łącznie 33 strażaków. Pożar objął parter, piętro oraz część dachu budynku. Już wtedy rozpisywano się, że był  to „ogromy pożar, który objął cały budynek”. Oglądamy zdjęcia, z jednej strony budynku trudno nawet dostrzec ślady po pożarze. Zniszczona jest całkowicie przybudówka, gdzie była kuchnia pizzerii Soprano.
Jest w artykule Przeglądu Piekarskiego zastanawiający fragment. Gazeta cytuje profil fb „Hotel Restauracja Imperium”, wpis z 20 maja 2025: „przyczyną pożaru było celowe i świadome podpalenie! Z zapisu rejestratora monitoringu udało się odzyskać nagranie i całość zdarzenia”. 
To ciekawe, że właściciele restauracji już 20 maja ogłosili, że przyczyną pożaru było podpalenie, i to celowe, choć dopiero dzień później 21 maja odbyły się oględziny miejsca pożaru wykonane przez zespół techników kryminalistycznych. Dzień wcześniej, 20 maja na polecenie prokuratury został zatrzymany Kamil N. w swoim mieszkaniu, przestawiono mu zarzuty. Nie przyznał się do podpalenia budynku. 22 maja Sąd wydał nakaz jego aresztowania. 


Nasza redakcja zebrała informacje o tej sprawie. Prokuratura Rejonowa w Targowskich górach prowadzi w sprawie pożaru śledztwo o sygnaturze 4098-4. Ds.485..2025. 21 sierpnia prokuratura odpowiedziała, choć lakonicznie, na pytania naszej redakcji:
„Wobec podejrzanego Kamila N.  któremu ogłoszono zarzut z art. 163 par. 1 pkt 1 postanowieniem Sądu Rejonowego w Targowskich Górach  z dnia 22.05.2025  zastosowano środek  zapobiegawczy  w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Postanowieniem z 8.08.25 przedłużono  stosowanie tego środka  na okres dalszych 4 miesięcy”- pisze prokuratura.

Żeby Czytelnicy mogli zrozumieć, zawiłość tej sprawy, powtórzymy pytania, wysłane do Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach 13 sierpnia:
1. Czy prokuratura bada lub choć bierze pod uwagę taką wersję wydarzeń że Kamil N. mógł zostać celowo zamknięty w lokalu, a podpalenia (w tym kontekście celowego) mogły dokonać inne osoby?
2. Czy prokuratura ustaliła dane 3 lub 4 osób z którymi Kamil N. miał być widziany kilka godzin przez pożarem na przystanku komunikacji miejskiej, na którym wsiada się w kierunku jego miejsca zamieszkania?
3. Czy prokuratura bada okoliczność, którą miał wskazać świadek, znający Kamila N. którego poznał i chyba pozdrowił, że Kamil N. spożywał nieznany napój z kubka o kolorze czerwonym, a pozostałe osoby z kubków białych?
Świadek miał to zapamiętać dokładnie, jako coś nie typowego. Czy prokuratura z takiej okoliczności nie wyciąga podejrzeń, że mogło to być działanie (2 kolory kubków) dla uniknięcia pomyłki, który kubek jest dla „ofiary” później zamkniętej w pizzerii?
4. Czy na ten moment jest wiadomo, jak podejrzany Kamil N. dostał się do lokalu, w którym doszło do pożaru, skoro drzwi nie noszą znamion wyłamania, a jedynie widać na nich nieudolne zadrapania?
5. W sprawie jak ustaliliśmy, pojawiają się nagrania z monitoringu lokalu, na których widać, jak przebywający sam w lokalu Kamil N. po północy porusza się w okolicach baru, nieudolnie nalewa sobie piwo, rozlewa je, próbuje ścierać, a nawet zapłacić. Kręci się w nieskładny sposób, zatacza, ma nieskoordynowane ruchy.
Pytanie: czy w ocenie prokuratury takie zachowanie nie wskazuje na stan otępienia, np. w wyniku zażycia substancji psychoaktywnych?
6. Czy Prokuratura po zatrzymaniu Kamila N. (3 dni po pożarze) zleciła badania moczu, krwi zatrzymanego w kierunku wykrycia ewentualnych substancji psychoaktywnych? Pytam, ponieważ w zależności od rodzaju ewentualnych substancji zażytych świadomie lub nieświadomie przez Kamila N. ich ślady są obecne w moczu nawet do 6 dni od zdarzenia, czyli było możliwe ich wykrycie nawet kilka dni po zatrzymaniu.
7. Czy w okresie od zatrzymania od Kamila N. pobrano próbki włosów do badań toksykologicznych?
8. Już w medialnych przekazach po pożarze oraz w postanowieniu o zatrzymaniu podejrzanego pojawia się wielkość strat szacowana dość dokładnie na 3,65 mln zł. To znaczy, że prokuratura musi posiadać wycenę strat już w 3 dni po pożarze.
Pytania: czy to wycena zlecona przez prokuraturę, czy dostarczona przez poszkodowanych? Jaki biegły ją wykonał?
9. Jaki jest powód wniosku o przedłużenie aresztu dla Kamila N. złożonego przez prokuraturę? Jeżeli tylko wysokość strat, to nie wydaje się to powód wystarczający do wniosku o najpoważniejszy ze środków zapobiegawczych, zwłaszcza wobec oczywistych wątpliwości, czy to Kamil N. nie miał być ofiarą pożaru, której przypisano by jego wywołanie?
10. Jak prokuratura rozumie fakt, że Kamil N. uwolnił się z lokalu wybijając okno, a następnego dnia zgłosił się na Policję, opowiadając co się stało? Miał podobno wyjaśniać, że obudził się w nieznanym mu miejscu, gdzie był dym, szukał miejsca jak się uwolnić. Czy tak zachowuje się podpalacz lub osoba która przypadkowo zaprószy ogień? Najwięcej wątpliwości budzi to, że Kamil N. znalazł się zamknięty, odurzony sam w lokalu, w którym wybuchł później pożar. Prokuratura wyciąga z tych okoliczności jakieś wnioski?

Fragment odpowiedzi prokuratury na nasze pytania jest ciekawy, ponieważ pytaliśmy jak ustalono wartość szkody, co wiadomo o wartości polisy ubezpieczeniowej. W sprawie bowiem ogłoszono, że straty wyniosły aż 3,65 mln zł. Prokuratura pisze, że wielkość szkód... nie miała znaczenia. 
„Podstawę zastosowania tego środka (aresztu- przyp. Red.) nie stanowi wielkość powstałej szkody lecz przesłanki procesowe wskazane w art. 249 par. 1 i art. 248 par. 1-3 k.p.k.”
Dotarliśmy do postanowienia aresztowego. Sąd uzasadnia decyzję dużym prawdopodobieństwem popełnienia przestępstwa przez podejrzanego. W tym postanowieniu sąd uzasadnia, że straty w wyniku pożaru to 3,65 mln zł. 
 

3,65 mln zł to sporo. Od strony ulicy niemal nie widać śladu zniszczeń!
 

Okazuje się, że wysokość strat zarówno prokuratura jak i sąd przyjęły, bo taką kwotę podali właściciel budynku i pizzerii. Straty są spore, ale całkowitemu zniszczeniu uległ tylko fragment dachu, wyposażenie pizzerii, kuchnia. Pomieszczenia są okopcone, zniszczone  instalacje. Budynek stoi. Straty aż 3,65 mln zł? Ciekawe, na jaką kwotę jest polisa ubezpieczeniowa?

Prokurator Rejonowy Prokuratury w Tarnowskich Górach Justyna Rzeszut - Sieńkowska  na większość pytań nie odpowiada, zasłaniając się dobrem śledztwa. Jest jedno zdanie, na które trzeba szczególnie zwrócić uwagę. Prokurator Rejonowa pisze: „postępowanie jest na etapie gromadzenia materiału dowodowego, prowadzone są dalsze niezbędne czynności  zmierzające do pełnego wyjaśnienia okoliczności  zdarzenia i I SĄ BRANE POD UWAGĘ WSZYSTKIE MOŻLIWE WERSJE, W TYM TE WSKAZANE W PANA PIŚMIE”.

To ważne, bo choć prokuratura uznała, że lokal podpalił Kamil N. widoczny na nagraniach z monitoringu, że pląta się po pizzerii, zatacza, nalewa piwo, nawet próbuje za nie zapłacić, to jednocześnie prokuratura potwierdza, że nie wyklucza innej wersji wydarzeń: Kamil N. już pijany, mógłby być odurzony dodatkowo, alkoholem czy czymś innym, po czym zamknięty w barze, w którym ktoś inny podłożył ogień. Pizzeria płonie, Kamil N. ginie w pożarze. Szczęśliwie dla siebie obudził się, wybił okno i się uratował. Nieszczęśliwie dla faktycznych wykonawców czy zleceniodawców pożaru. Jeżeli oczywiście ta wersja wydarzeń jest prawdziwa. 
Wątpliwości w tej sprawie jest sporo, dlatego niezrozumiałe jest dla nas, a prokuratura tego nie wyjaśnia, dlaczego Kamil N. siedzi w areszcie? Bo jest wygodnym podejrzanym? 
Pokażemy więc, że to dla śledczych może być bardzo niewygodny podejrzany.

Kamil N. jeszcze w dniu pożaru 17 maja po godz. 15:00 zgłasza się na policję i zeznaje, że obudził się w pizzerii Soprano, nie wie jak się tam znalazł. Mówi że chyba był w restauracji około 22:00. Pił  już wcześniej alkohol. Po pożarze zeznania składali pracownicy Pizzerii Soprano i ci potwierdzili, że zamknęli lokal przed 22:00, dokładnie wcześniej sprawdzając, czy ktoś nie został np. w toalecie. Wykluczyli, aby ktoś mógł się schować. Wyjaśnienia Kamila N. że miał być w lokalu około 22:30 trzeba więc przyjmować z ostrożnością. Sam przyznaje, że był pijany. Nie mógł być w lokalu po godzinie 22:00 skoro pizzerię jej pracownicy zamknęli przed 22:00.

Już po zatrzymaniu Kamila N. zeznania składają jego koledzy. Około 23:00 (godzinę po zamknięciu pizzerii) ktoś miał do jednego ze świadków zadzwonić z telefonu Kamila N. aby zabrali kolegę. We dwóch go szukali jak zeznają prawie godzinę. W końcu znaleźli Kamila N. na przystanku. Tam był w towarzystwie 4 mężczyzn. Sprawdzili mu autobus, ale zostawili z czterema mężczyznami, którzy mieli się kłócić między sobą. Jest około północy, jak koledzy Kamila odjeżdżają. Odchodząc nie widzieli, aby Imperium czy Soprano się paliły. W oknach ciemno.

Właściciele restauracji ogłaszają 20 maja (w tym dniu zatrzymano Kamila N.) że nagrania wszystko pokazują. Czy na pewno? Przez około 40 minut od 00:10 do 00:54 widać jak chłopak kręci się po pustym lokalu, zatacza. Próbuje nalać sobie piwo, rozlewa. Przykłada coś do terminala płatniczego, jakby chciał za to piwo zapłacić. Wydaje się otumaniony, czy to alkoholem, czy czymś innym. To powinni ustalić biegli. Prokuratura nie odpowiedziała na nasze pytania, czy po zatrzymaniu trzy dni po pożarze, wykonano u podejrzanego badania toksykologiczne. Wg naszych źródeł tego nie zrobiono. Czyżby zadziałał mechanizm: mamy podejrzanego, po co szukać dalej? 
Czy na pewno prokuratura ma w areszcie sprawcę pożaru? Nie wykluczamy tego, ale przyjęta teza o celowym podpaleniu jest co najmniej naciągana. Przeczy jej choćby nagranie z monitoringu, na którym widać otumanionego, zdezorientowanego mężczyznę, który gapi się w kamerę. Na pewno nie działającego z wyrachowaniem podpalacza.

Jak Kamil N. miałby się dostać do pizzerii? Poza zadrapaniami na drzwiach, nie ma śladów włamania!

Właściciele lokali dostarczyli bardzo dobrej jakości monitoring, na którym widać tylko scenę z Kamilem N. jak pląta się sam po lokalu. Dziwne, że nie zachowało się nic z czasu zanim restaurację zamknięto. Nie ma nic z kamer zewnętrznych. Kompletnie nic. Ale razem z zeznaniami pracowników pizzerii i kolegów Kamila N. jest oczywiste, że:
Kamila N. nie było lokalu w chwili jego zamykania. Godzinę później, a nawet około północy był widziany na przystanku. Pijany, z czterema innymi mężczyznami. Co to za mężczyźni? 
Jeżeli nagranie z kamery w Pizzerii ma właściwie ustawiony zegar, Kamil N. pojawia się za barem pizzerii o godz. 00:11. Jak się tam dostał? Drzwi do pizzerii i do restauracji nie mają śladów włamania. Biegli zabezpieczyli na nich tylko drobne zadrapania. Budynek po zakończeniu akcji gaśniczej przekazano właścicielom, którzy później zeznają, że zmienili zamki.

21 maja zeznania ponownie składa właściciel restauracji, zawiadamia policję prowadzącą dochodzenie, że odkrył nowe dowody: okręcone kurki na kuchni gazowej. Trzy z czterech kurków miały być odkręcone na maksymalną pozycję. Na kuchni garnki i olej spożywczy w środku. To właściciel pizzerii twierdzi, że znalazł przy kuchence nadpaloną zapalniczkę. 
Pojawia się też motyw sejfu, który nie został otwarty, ale właściciel przyznaje, ze został okręcony i tak leży na posadzce. Kto i kiedy miałby go okręcić i w jaki sposób? Sejf jest mocowany od środka. Żeby dostać się do śrub, trzeba go wpierw otworzyć. Kto i jak miałby to zrobić? Odurzony alkoholem Kamil N. który ledwie stoi na nogach?  Nawet jakby innych czynności, jak próba kradzieży sejmu, podpalenia, mieli dokonać czterej mężczyźni widziani z Kamilem N. na przystanku około 24:00 lub wcześniej, to jak wyjaśnić, to, że nie było śladów włamania? Zadrapania na drzwiach wejściowych (drzwi nie były wyważone) to raczej nieudolna próba pozorowania śladów włamania. Jak więc sprawca lub sprawcy dostali się do pizzeri? Mieli klucze? Ktoś ich wpuścił? Oczywiście kamery niczego nie pokazały, poza dokładnym zachowaniem Kamila N. który zamroczony kręci się po barze. 
Co ciekawe, to właściciel i jego pracownicy dostarczają policji wielu dowodów. To oni zauważają zadrapania na drzwiach wejściowych do lokalu, młotek który leżał w pobliżu. To właściciel potwierdza w zeznaniach, że wymienił zamki w lokalu. 
Biegły z zakresu przyczyn pożarów oglądał budynek 17 i 21 marca. Za przyczynę pożaru wskazuje podgrzewany tłuszcz w rondlach na kuchni gazowej. Później pracownicy pizzerii oraz właściciel, zeznają, że rondle nie są zostawiane na kuchni, tylko czyste w szafce. Rzeczywiście, wygląda na to, że ktoś je tam celowo ustawił, może nawet włączył gaz. Ale kto to zrobił i kiedy niestety nie pokazuje żaden dowód. Chyba, że prokuratura wie coś, czego nam nie udało się ustalić. 
22 maja Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach, dokładnie prokurator Wojciech Braziewicz, postanowił wszcząć śledztwo. Kamil N. od 2 dni jest już zatrzymany, a 22.05.25 sąd przyklepuje decyzję prokuratury uznając, że najbliższe 3 miesiąca ma spędzić w areszcie. Później sąd śpieszy się z decyzją o przedłużeniu aresztu. 
Z tego co udało nam się ustalić: Kamil N. nie mógł się np. schować w pizzerii, żeby ją później podpalić, skoro widziano go na przystanku pomiędzy 23:00 a 24:00. Nie było śladów włamania do restauracji ani do pizzerii, a kamera pokazuje kręcącego się po lokalu Kamila N. Jest oczywiste, że tam był, zostawił nawet kurtkę z paszportem, później znalezione na miejscu. Prokuratura nie wyjaśniła jak się tam znalazł. Jak włamał, albo kto go wpuścił i po co? Wyraźnie zamroczony alkoholem albo odurzony czymś innym 25 latek kręci się bezwładnie po sali, czasem znika na chwilę, również do kuchni gdzie wybuchł pożar. Nie pali światła, więc chyba tylko cudem zamroczony chłopak mógłby znaleźć rondle, nalać do nich olej i zapalić gaz. 
W tej sprawie kompletnie nic się nie trzyma logiki. Czy na pewno w areszcie siedzi sprawca podpalenia jak chce to widzieć prokuratura, czy niedoszła ofiara pożaru, który odurzony miał się spalić, zabierając winę do grobu? 
Właściciele budynku i pizzerii straty już dzień po pożarze oszacowali na 3,65 mln zł. Sporo. Od ulicy restauracji Imperium ślady pożaru trudno dostrzec. Na oko 2/3 budynku z zewnątrz nie nosi śladów pożaru. Poważnie zniszczona jest tylko część nad kuchnią pizzerii, gdzie budynek wypalony jest aż do dachu. Jeżeli budynek był ubezpieczony, to dopiero opinia biegłych na potrzeby odszkodowania oceni, jaki jest koszt remontu. Nie można przecież wykluczyć, że właściciele w emocjach, pożar to wszak tragiczne wydarzenie, że właściciele pomylili się np. o 2 mln złotych. 


Wartość strat to najmniejsza z wątpliwości jakie budzi ta sprawa. Najważniejsze pytanie: czy prokuratura trzyma w areszcie podpalacza, czy chłopaka, który odurzony miał się spalić wraz z lokalem?


 

Więcej o autorze / autorach:

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
J Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Nie czytał pan artykułu dokładnie. Nie była to ani dyscyplinarka, ani likwidacja stanowiska, tylko zwolnienie za wypowiedzeniem.Data dodania komentarza: 1.10.2025, 14:01Źródło komentarza: Dr Katarzyna Dewor o zwolnieniu jej po 23 latach: SZYKOWAŁAM SIĘ DO ODEJŚCIA ALE NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ ZWOLNIENIA W TYM STYLUAutor komentarza: Nie dla pestycydów !!!Treść komentarza: Za co on dostał tą nagrodę ?😡Data dodania komentarza: 30.09.2025, 19:48Źródło komentarza: Ale jaja! Jarosław Kumor najlepszym rolnikiem!Autor komentarza: RomualdTreść komentarza: Okres ochronny (Kodeks pracy) w służbie zdrowia nie obowiązuje ? To była "dyscyplinarka" czy likwidacja stanowiska ? PiP powinien od razu rozpocząć kontrolę w tym szpitalu. A odszkodowanie zapłacą i tak podatnicyData dodania komentarza: 30.09.2025, 14:54Źródło komentarza: Dr Katarzyna Dewor o zwolnieniu jej po 23 latach: SZYKOWAŁAM SIĘ DO ODEJŚCIA ALE NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ ZWOLNIENIA W TYM STYLUAutor komentarza: MonikaTreść komentarza: Zmiany wychodzą na dobre. Czas na nowego ordynatora. Za długo już była ta Pani doktorData dodania komentarza: 30.09.2025, 14:10Źródło komentarza: Dr Katarzyna Dewor o zwolnieniu jej po 23 latach: SZYKOWAŁAM SIĘ DO ODEJŚCIA ALE NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ ZWOLNIENIA W TYM STYLUAutor komentarza: Katarzyna DeworTreść komentarza: Dziękuję za zamieszczenie informacji na temat okoliczności mojego zwolnienia. Pragnę jedynie podkreślić jeden szczegół, który być może nie wybrzmiał, a mianowicie nowa lekarka miała być zatrudniona na Oddziale Neonatologicznym a nie w Oddziale Pediatrycznym, którym kieruję. Właśnie zastępstwo w tym oddziale przez moich lekarzy stało się osią konfliktu, który doprowadził do mojego zwolnienia.Data dodania komentarza: 29.09.2025, 13:32Źródło komentarza: Dr Katarzyna Dewor o zwolnieniu jej po 23 latach: SZYKOWAŁAM SIĘ DO ODEJŚCIA ALE NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ ZWOLNIENIA W TYM STYLUAutor komentarza: Katarzyna DeworTreść komentarza: Szanowny Panie Redaktorze. Zapraszam do siebie celem weryfikacji niektórych nieprawdziwych informacji dotyczących między innymi ilości zatrudnionych w Oddziale Pediatrycznym lekarzy oraz innych istotnych okoliczności dotyczących opisywanej przez Pana sprawy.Data dodania komentarza: 27.09.2025, 11:11Źródło komentarza: Dr Katarzyna Dewor odchodzi ze szpitala. Wybrała emeryturę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama