Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 28 listopada 2025 19:37
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

Aktywność dodaje mi energii. Z Martą Dębowiec rozmawia Katarzyna Stefańska

W Czekance na skraju Siewierza w kierunku Myszkowa powstaje niezwykłe miejsce dla miłośników koni. Marta Dębowiec z którą rozmawiamy jest nie tylko trenerką jeździectwa, ale też instruktorką szkolącą innych trenerów, zajmujących się nauką jazdy konnej. W wywiadzie, którego nam udzieliła, odkrywa jednak przed Czytelnikami wiele innych swoich pasji i zainteresowań.
Podziel się
Oceń

Ten wywiad mógłby mieć wiele tytułów. Tak wiele jak wiele jest rzeczy, którymi zajmuje się moja rozmówczyni – Marta Dębowiec - coach, trenerka biznesu, wolontariuszka MOPS, pasjonatka nauki i rozwoju osobistego, a przede wszystkim wielka miłośniczka koni i jeździectwa.
Katarzyna Stefańska: Spędziłam kilka godzin obserwując Cię w pracy jako instruktorkę jazdy konnej. Robisz wrażenie bardzo profesjonalnej trenerki, której pasją są konie i nauczanie innych. Skąd u Ciebie miłość do jeździectwa?
Marta Dębowiec: Przygodę z końmi zaczęłam jako czterolatka. Każdego roku jeździłam latem z rodzicami do rodziny w Poznaniu. Mieliśmy taki zwyczaj, że zawsze po drodze zatrzymywaliśmy się w Czerniejewie, gdzie w tamtejszym parku tata woził mnie na kucykach. Najbardziej podobało mi się gdy konik stukał kopytami przechodząc przez drewniany mostek. To jedno z moich pierwszych „końskich wspomnień”. Pewnego roku pozwolono mi spróbować jazdy na dużym koniu. Ten awans kosztował mnie wiele, ponieważ do dziś mam na nogach blizny od otarć. Po tych pamiętnych wakacjach rodzice zapisali mnie do szkółki jeździeckiej w Zbrosławicach i tam zaczęłam uczyć się jazdy konnej.
K.S.: Kto był Twoim pierwszym trenerem?
M.D.: Moją trenerką była pani Ewa, która odegrała bardzo ważną rolę w moim życiu. Była moją mentorką i pokazała mi jak rozwijać pasję. Każdemu sportowcowi życzę na swojej drodze takiego nauczyciela. Pani Ewa świetnie uczyła dyscypliny, odpowiedzialności, zaangażowania i ciężkiej pracy z końmi. Przekazywała wspaniałe wzorce. 
K.S. Zupełnie jak Ty dzisiaj. Twierdzę tak, ponieważ wszystkie osoby, z którymi rozmawiałam o Tobie jako instruktorce jazdy konnej mówiły dokładnie to samo. Jesteś dla nich autorytetem, pozytywnie motywujesz, masz intuicję i nie wywierasz presji.
M.D.: Hmm, miło mi to słyszeć. Dla mnie najważniejsza jest jakość treningu. Staram się być uważna i skupiona zarówno na predyspozycjach jeźdźca jak i konia. Pod pojęciem jakości treningu rozumiem też punktualność, wzajemny szacunek, determinację i realizowanie zamierzonych celów. Uważam ponadto, ze każdy z nas jest na innym etapie życia, ma inne oczekiwania wobec siebie i otoczenia. Jako trener chcę motywować i pomagać w przekraczaniu indywidualnych granic. Moi klienci mają przecież różne predyspozycje. Czasem ktoś startuje od zera, a potem pięknie rozkwita. Ktoś inny zaczyna od wysokiego poziomu i nagle zwalnia. Dużą rolę pełnią też czynniki zewnętrzne oraz tak zwane kompetencje miękkie, w których specjalizuję się jako coach i trener biznesu.
K.S.: No właśnie. Jesteś też coachem i trenerem biznesu. Czy udaje Ci się połączyć obie specjalizacje – coaching i jeździectwo?
M.D.: Od jakiegoś czasu tak. Zajmuję się szkoleniami z zakresu zarządzania, sprzedaży, komunikacji i układania relacji międzyludzkich w organizacjach. Drugim obszarem mojej aktywności są konie. Prowadzę treningi ujeżdżeniowe i treningi metodami naturalnymi. Obecnie przygotowuję także duży cykl szkoleń dla instruktorów jeździectwa o nazwie Coaching jeździecki, który łączy moje dwa światy. Stworzyłam ten projekt ponieważ uważam, że wspomniane przeze mnie wcześniej kompetencje miękkie mają kluczowy wpływ na postawy i zaangażowanie jeźdźców. Oczywiście ważne są również kompetencje twarde – specjalistyczne z dziedziny jeździectwa.
K.S.: Czy udało Ci się wypracować swój własny styl trenowania?
M.D.: Zdecydowanie tak. Połączyłam moje dwa światy, dając tym samym szansę rozwoju i możliwość zdobycia wyjątkowych umiejętności. Pracuję w oparciu o różne techniki. Łączę pracę z ziemi z klasyczną jazdą w siodle. Najważniejszy jest jednak sposób komunikacji, który przekłada się na wzajemne zrozumienie, zaangażowanie, motywację osób, z którymi współpracuję. 
K.S.: Jako rolę w treningach pełnią zwierzęta, a właściwie czego uczą nas konie?
M.D.: Konie, dzięki swej wrażliwości, są idealnym odzwierciedleniem ludzkich cech. Pokazują nam nasze emocje i bardzo szybko odpowiadają na ludzkie zachowania, postawy, sposób komunikacji. Można powiedzieć, że konie to takie narzędzia diagnostyczne. Ponadto, konie wyrabiają u człowieka wyjątkową zdolność do przewidywania pewnych reakcji, ale też nawyk obserwacji. Kształtują także ponadprzeciętną wytrwałość, dbałość o budowanie przyjaznej atmosfery, dążenie do celu. Uczą empatii i konsekwencji.
K.S.: Twoje uczennice powiedziały mi, że często podkreślasz, że jeśli podczas treningów coś dzieje się nie tak, to zazwyczaj problem leży po stronie człowieka, nie konia. Dlaczego tak uważasz?
M.D.: To wbrew pozorom bardzo złożony temat. Chodzi głównie o kontrolę emocji, budowanie samoświadomości podczas jazdy konnej oraz komunikowanie się ze zwierzęciem bez przemocy psychicznej i fizycznej. Te postawy przekładają się również na życie prywatne i zawodowe lub wywodzą się z tych obszarów. Jako trener umiem eliminować niepotrzebne zachowania. Krzyk czy złość podczas treningów to objawy słabości. Nie wyobrażam też sobie takich reakcji ze strony trenera. 
K.S.: Z kim lubisz pracować?
M.D.: Zdecydowanie z ludźmi, którzy chcą się uczyć, pracować nad sobą lub chcą coś zmienić w swoim życiu. Ja w ogóle uwielbiam pracę z ludźmi, a jako coach lubię wspierać innych. Dla mnie samej bardzo ważny jest rozwój osobisty. Stale się uczę, szkolę, kończę profesjonalne kursy. Gdy widzę zmiany u moich klientów, ich pracę nad sobą, to rozkwitam razem z nimi. Daje mi to ogromną satysfakcję kiedy obserwuję czyjś postęp, wiedząc ile pracy kosztował jego wysiłek. 
K.S.: Pokuszę się o stwierdzenie, że to niestety rzadka reakcja w obecnym świecie. Ludzie nie lubią cieszyć się cudzymi sukcesami. Dlaczego Ty się cieszysz?
M. D.: Może jest tak dlatego, że sama dostałam od innych dużo wsparcia. Nie mam za sobą łatwej przeszłości. Jako mała dziewczynka straciłam mamę. Bardzo wcześnie musiałam sobie radzić sama. Na wszystko ciężko pracowałam, ale spotykałam na swojej drodze wielu ludzi, którzy mi pomagali. Dziś mam wspaniałych klientów, z którymi praca jest samą przyjemnością. Oddaję to dobro innym potrzebującym.
K.S.: Na przykład osobom starszym?
M.D.: Tak, staram się pomagać słabszym. Jestem wolontariuszem jednego ze śląskich MOPS-ów. Na ile pozwala mi czas, raz lub dwa razy w tygodniu jeżdżę do moich podopiecznych i pomagam im w prostych obowiązkach. Są to z reguły zakupy, pomoc w wypełnieniu dokumentów lub zapłaceniu rachunków.
K.S.: Czym jeszcze się zajmujesz? 
M.D.: Jestem wykładowcą na wyższej uczelni w Dąbrowie Górniczej. Dzielę się ze studentami swoją wiedzą i doświadczeniem i to znowu w jakimś sensie oddawanie tego co dostałam. Poznawanie nowych ludzi, praca z nimi dają mi poczucie spełnienia i życiowej równowagi. Dzięki temu mam siłę i wytrzymałość. Nie lubię stać w miejscu. Aktywność dodaje mi energii.
K.S.: Co jest Twoim sukcesem?
M.D.: Niezależność. To z kolei daje mi poczucie bezpieczeństwa i możliwość dokonywania wyborów. Dzięki niezależności mogę wychowywać mojego syna i realizować jego i swoje marzenia.
K.S.: A jakie są Twoje marzenia?
M.D.: Obecnie spełniam jedno z moich największych marzeń. Buduję w Czekance stajnię i pensjonat dla koni. Będzie to jednocześnie małe centrum rozwoju i sportu jeździeckiego dla ludzi, którzy chcą rozwijać swoje pasje. W projekcie jest też uwzględniona sala konferencyjna, w której planuję prowadzić moje szkolenia. Myślę, że znajdzie się też czas i miejsce na zajęcia z hipoterapii. W moim centrum jeździeckim chciałabym stworzyć także miejsce dla osób, których nie stać na płatne treningi, ale są pasjonatami i mają determinację do pracy z końmi. Ktoś kiedyś dał mnie taką szansę i ponownie chciałabym oddać innym to co dostałam. Najważniejsze w tej stajni będą dla mnie atmosfera i ludzie, dla których ważne jest dobro koni.
K.S. Jak będzie nazywać się Twoja stajnia?
M.D.: Tego jeszcze nie jestem pewna w stu procentach, ale wszystko wskazuje na to, że będzie to nazwa Eleganse. Od imienia mojego ukochanego konia.
Marta Dębowiec- absolwentka studiów z zakresu zarządzania, trenerka biznesu, instruktorka jazdy konnej i hipoterapii. Wykłada Zarządzanie w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Prywatnie mama 15 letniego Adriana, miłośniczka nart, kajakarstwa i prac w drewnie. Ma kota, psa i 3 i pół konia.


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: ObywatelTreść komentarza: Proponuje redaktorom wyjść na ulice i zadać sobie pytanie. GDZIE SĄ KAWKI, WRONY I GOŁĘBIE??? Przecież to nie są ptaki odlatujące na zimę. Gdzie więc są te wszystkie ptaki? Nie ma też ptaków zimowych np jemiołuszek.Warto też pospacerować wokół Wierzchowiny, czy koziegłowskim lesie. Lezały ich tam niedawno dziesiatki. No redaktory, to nie jest winien ruski groszek. Wiec pytam kto je wytruł?Data dodania komentarza: 26.11.2025, 14:39Źródło komentarza: Ekogroszek z Kazachstanu. Ryzykowny eksperyment czy sposób na tańsze ogrzewanie? Sprawdzamy fakty J Autor komentarza: Jarosław Mazanek, dziennikarzTreść komentarza: To wiedza poparta też wieloletnim doświadczeniem geologów i specjalistów od wierceń, że odwierty badawcze są w bezpieczne i nie dają żadnego ryzyka dla zasobów wodnych. Gdyby było inaczej, już dawno musiałaby być tu katastrofa, ponieważ w rejonie Myszkowa i okolic jest co najmniej 300 odwiertów badawczych, najstarszy z 1927 roku. A odwiertów dot. złoża wolframu 30, z lat 70 XX wieku i początku XX wieku.Data dodania komentarza: 25.11.2025, 12:36Źródło komentarza: JEST KONCESJA NA CYNK I OŁÓW. TERAZ CZEKAMY NA WOLFRAMAutor komentarza: CiekawskiTreść komentarza: A ta szósta to Polacy, czy tylko mieszkańcy Czestochowy jak ten Ukrainiec? GRZECZNIE TYLKO PYTAM...???Data dodania komentarza: 24.11.2025, 14:22Źródło komentarza: PROKURATURA. UPROWADZILI UKRAIŃCA, POBILI GO MŁOTKIEM I POLEWALI WRZĄTKIE,MAutor komentarza: elfTreść komentarza: W Zawierciu PO powoluje dyrektora szkoly bez kwalifikacji, ktory nie ma pojecia o zarzadzaniu placowka, ale redaktor uwaza, ze tam jest idealnie, bo rzadzi platforma. superData dodania komentarza: 18.11.2025, 18:47Źródło komentarza: CZY KARINA PEROŃ JEST WICEDYREKTOREM? BIP SZKOŁY I GAZETKA SZKOLNA PODAJE, ŻE TAK. ALE DYREKTORKA LO ZAPRZECZA!Autor komentarza: SiwyTreść komentarza: Coście zrobili z naszą podlesicą!!!Data dodania komentarza: 18.11.2025, 11:38Źródło komentarza: HOTEL BERKOWA POWSTANIE OBOK HOTELU OSTANIEC. BĘDZIE TO OSTATNI ETAP BUDOWY „RESORTU JURAJSKIEGO”Autor komentarza: SłońTreść komentarza: Kilka nowych dziurek i frycki z Jurajskich Wód zakończą swoją działalność, bo wodę eligoceńską diabli wezmą. O wodociągach strach też pomyśleć, ale po tych wierceniach wodę będziemy chyba pompować z jeziora Goczałowice.. A jeśli do tego wodę pod Górą Włodowską też zatrują, To na całej Jurze będziemy mieli piękną Pustynie Jurajską. Bo to jedyna słodka woda na Jurze. No wprost fenomenalny sukces. Powtarzam FENOMENALNY SUKCES. GRATULUJE SUKCESU PANIE REDAKTORZE! G R A T U L U J E !!!Data dodania komentarza: 17.11.2025, 20:05Źródło komentarza: JEST KONCESJA NA CYNK I OŁÓW. TERAZ CZEKAMY NA WOLFRAM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama