Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 16 listopada 2025 23:48
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

OCHOTNICY BY TO UGASILI

Pożar, w którym doszczętnie spaliła się hala i maszyny firmy produkcyjnej o wartości lekko licząc 8 mln zł miał miejsce  4 sierpnia. Akcja ratowania zakładu zaczęła się o 17.49 kiedy myszkowska zawodowa Straż Pożarna na rejestratorze rozmów zanotowała zgłoszenie pożaru. Wg. informacji strażaków, już  6 minut późnej pierwsze jednostki były na miejscu. Po pierwszym szoku, spowodowanym zniszczeniem miejsca pracy pracownicy firmy mówią już otwartym tekstem, o błędach, jeżeli nie rażących zaniedbaniach akcji ratowniczej.
Podziel się
Oceń

Pożar, w którym doszczętnie spaliła się hala i maszyny firmy produkcyjnej o wartości lekko licząc 8 mln zł miał miejsce  4 sierpnia. Akcja ratowania zakładu zaczęła się o 17.49 kiedy myszkowska zawodowa Straż Pożarna na rejestratorze rozmów zanotowała zgłoszenie pożaru. Wg. informacji strażaków, już  6 minut późnej pierwsze jednostki były na miejscu. Po pierwszym szoku, spowodowanym zniszczeniem miejsca pracy pracownicy firmy mówią już otwartym tekstem, o błędach, jeżeli nie rażących zaniedbaniach akcji ratowniczej.

 

JRG w Myszkowie zarejestrowała zgłoszenie pożaru o 17.49. Jak twierdzi pracownik EKO-VIG Krzysztof Dudek była to jego czwarta próba zgłoszenia, że jest pożar: -Za pierwszym razem nie było  połączenia, za drugim też, za trzecim połączyłem się, ale zaczęli mnie najpierw przepytywać jak się nazywam, skąd dzwonię. Rozmowę nam przerwało, zanim zdążyłem odpowiedzieć na wszystkie pytania. Spróbowałem ponownie, wtedy udało mi się odpowiedzieć na wszystkie pytania i to jest to zgłoszenie z 17.49.

 

Jak twierdzi pan Krzysztof, od pierwszej próby połączenia, do odnotowanej 17.49 minęło co najmniej kilkanaście minut:  -Telefon z którego dzwoniłem jest na kartę, i w sieci Orange powiedzieli mi, że dostanę bilingi, jeżeli podam PUK2. Ale tę kartkę z PUK-iem zgubiłem. Ale jestem pewien, że minęło sporo czasu.

 

Bilingi z nr (jest nam znany) pana Krzysztofa sieć Orange ujawni z pewnością na żądanie prokuratury, gdyż nie wiadomo, czy próby połączenia z alarmowym 112 zanotował rejestrator straży.

 

Drugi z pracowników VIG, który dodzwonił się,  do myszkowskiej Policji, twierdzi, że otrzymał informację, że zgłoszenie o pożarze zostało już zarejestrowane. Prawdopodobnie niemal w tym samym czasie straż odnotowała połączenie od Krzysztofa Dudka. Jak twierdzą pracownicy VIG-u, nawet jeżeli były problemy z połączeniem ze strażą (to potwierdzą bilingi), zakład ciągle był do uratowania:

 

-Powiemy wprost. Gdyby tu podjechała straż ochotnicza, to by ten pożar ugasili.  W hali od początku pożaru było wtedy 7 pracowników. Od początku pożaru, gasiliśmy, i jednocześnie ratowaliśmy sprzęt. Udało nam się wyjechać dwoma ciągnikami siodłowymi, uratowaliśmy 5 wózków widłowych, choć jeden ważący kilka ton ciągnęliśmy na linie, bo akurat nie chciał odpalić. To trwało nie minuty, a kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt minut. W tym czasie koledzy gasili ogień. Do hali można było wjechać do środka, jak i podjechać drogą pożarową z prawej strony. Przyjechali strażacy, to my byliśmy w hali, ale oni nie odważyli się wejść do środka, choć tam dało się wjechać samochodem, tylko ustawili się z boku. Jak nasz brygadzista (Mariusz Machura, z nim nie udało nam się porozmawiać) zobaczył, gdzie oni pianę leją, to aż się wściekł z nerwów.  Ta hala była do uratowania, gdyby straż podała pianę i wodę tam, gdzie im mówiliśmy. Ale nas, choć znamy zakład, nie chcieli słuchać, przeganiali nas.

 

Tydzień temu Gazeta Myszkowska opisywała fatalny stan miejskich hydrantów.  Najbliższy pożaru, przy biurowcu Myfany nie podawał wystarczającego ciśnienia. Wiele wskazuje na to, że strażacy dobrze o tym wiedzieli…

 

Prezes EKO-VIG Arkadiusz Młynarski:  -Co pół roku straż organizuje sobie ćwiczenia przy  biurowcu Myfany. Ostatnie takie odbyło się kilka tygodni przed pożarem. Ćwiczenia zawsze „na sucho” gdyż wiadomo było, że ten hydrant jest niesprawny i nie podaje wody w odpowiednim ciśnieniu. Jak go odkręcić, woda ledwie się leje, co później widzieli wszyscy podczas akcji ratowniczej.

 

Jeden z myszkowskich ekspertów ds. pożarnictwa tłumaczy nam przepisy dotyczące hydrantów: -Raz na rok hydrant musi mieć wykonany tzw. pomiar ciśnienia, a co 5 lat pomiar ciśnienia węży. Ciekawe, czy te urządzenia miały takie badania. To obowiązek właściciela hydrantów. Jeżeli są zakładowe, to zakładu. Te same przepisy obowiązują hydranty miejskie, więc odpowiednie badania powinien mieć Zakład Wodociągów i Kanalizacji.  Warto będzie w śledztwie sprawdzić, czy takie testy hydrantów były przeprowadzane.

 

Za stan urządzeń ochrony pożarowej odpowiada ich właściciel, ale państwowa straż pożarna ma uprawnienia do kontroli stanu tej ochrony, sprawności urządzeń. Wygląda na to, że ze strony JRG kontrola gmin, które odpowiadają za swoją sieć hydrantową jest fikcją. Gdy przed publikacją poprzedniego artykułu spytaliśmy komendanta JRG w Myszkowie Dariusza Cabana o te kontrole, odpowiedział, że „czasem były prowadzone wspólne z ZWiK Myszków (wodociągi), ale z powodu braków w paliwie do samochodów teraz się tego nie robi.” Co jednak wcale nie zwalnia zakładu wodociągów od corocznych testów hydrantów.

 

We wtorek, 16.08 prezesi EKO-VIG sp.z o.o. Arkadiusz Młynarski i Zdzisław Seweryn w siedzibie firmy zorganizowali konferencję prasową:  –Poprosiliśmy Państwa (przybyli przedstawiciele wszystkich mediów) aby rozwiać wątpliwości dotyczące produkcji zakładu, jak i na ile będzie to możliwe, przyczyn pożaru –mówił prezes Z. Seweryn: -Podejrzewamy, że ogień pojawił się w wirówce instalacji do produkcji paliw alternatywnych, gdzie trafił zbytnio przegrzany element (np. filtr samochodowy) do przerobu. Druga przyczyna to ewentualne zatarcie się łożyska wirówki, która kręci się z prędkością 1800 obrotów na minutę.  Teoretycznie żaden z tych przypadków nie powinien mieć miejsca. Stosowana przez nas technologia to pierwsza tego typu instalacja w Polsce, a 4-5 w Europie. To były (uległy spaleniu) najnowocześniejsze urządzenia w Europie.

 

Gazeta Myszkowska: -Jeden z czytelników, sąsiad Państwa firmy twierdzi, że samozapłony surowca do przerobu zdarzały się w EKO-ViG regularnie. Taką hipotezę powtórzył nam też komendant JRG D. Caban. Czy pożary w EKO-ViG zdarzały się wcześniej?

 

-Zakład działa od 2004 roku . Nigdy wcześniej  taki przypadek nie miał miejsca –mówi Z. Seweryn.

 

-Czy zakład przerabiał np. opakowania po dezodorantach?

 

-Nie. Choć zdarzyło nam się, że w partii surowca do przerobu opakowanie po dezodorancie się zdarzyło. Nawet raz wybuchło, ale był to taki „fuk” i koniec. Produkujemy paliwa alternatywne z odpadów, i niestety nie jesteśmy w stanie w 100% wyeliminować przypadkowych „zanieczyszczeń”.  Zakład przerabia głównie samochodowe filtry olejowe, powietrzne, tworzywa tapicerek samochodowych. Produkowaliśmy miesięcznie 1000-1500 ton paliw. Słowo „paliwa” przeciętnym odbiorcom kojarzy się z benzyną.  A u nas jest to paliwo stałe, o parametrach, które można porównać do węgla, choć o wiele niższej zawartości np. siarki. Skład paliwa pod nazwą „Paliwo VIG-1” posiada certyfikat Politechniki Śląskiej w Gliwicach i jest przystosowane do spalania w instalacjach przemysłowych. Naszym odbiorcą są głównie cementownie w Rudnikach i Górażdże.  Paliwo produkowane jest z tzw. „odpadów zaolejonych”,  czyli właśnie filtrów samochodowych, szmat (np. z warsztatów samochodowych), zabrudzonych ubrań roboczych.

 

-Dostaliśmy do przerobu np. zabrudzone mundury wojskowe- dodają prezesi EKO VIG.

 

W konferencji prasowej Zarząd Eko ViG wspierał, występujący w roli eksperta Piotr Kubiak, prezes Zrzeszenia Ekspertów Ekologii. W jego opinii, do chwili pożaru EKO-VIG był jednym z wzorcowych zakładów przerobu odpadów w Polsce: -Stosowano tu technologie najnowocześniejsze w Europie. Zakład przerabiał na ekologiczne paliwo odpady, które wcześniej zalegały w naszych lasach, polach.

 

Myszkowski Sanepid z jednej strony potwierdza, że po pożarzew próbkach gleby wokół firmy nie stwierdzono przekroczenia norm zanieczyszczeń, ale jednak „zaleca nie spożywanie warzyw, zwłaszcza przez dzieci i kobiety w ciąży”.

 

-Naszym zdaniem ten komunikat Sanepidu, publikowany  przez Urząd Miasta Myszkowa na telebimie jest krzywdzący, niepotrzebnie straszy ludzi. Skoro badania nie stwierdziły po pożarze przekroczenia norm zanieczyszczeń, to dlaczego alarmująco Sanepid zaleca nie spożywanie roślin strączkowych i innych?  Jak się okazało, Sanepid tych roślin wcale nie badał, choć takie badania zapowiadał dzień po pożarze –mówi Z. Seweryn z EKO-VIG.

 

GM: Jeden z mieszkańców  mówi, że w dzielnicy od czasu jak powstał VIG pojawiło się więcej szczurów. Narzekał też na smród i hałas.

 

Z. Seweryn, A. Młynarski: -U nas szczurów nie ma. Nie miałyby się czym pożywić. Zakład nie przerabia odpadów komunalnych, które mogłyby być dla nich pożywką.

 

Kontrole Woj. Stacji Ochrony Środowiska były w zakładzie wykonywane regularnie, ostatnia w marcu tego roku. Nie stwierdzono przekroczeń hałasu  na zewnątrz i w środku hali. Z zakładu wydobywają się czasem zapachy, ale też nie stwierdzono ich uciążliwości. Raz do Starostwa Powiatowego w Myszkowie wpłynął donos, że od nas czuć miętą, więc pewnie miętą zabijamy jakieś inne okropne zapachy. A my przerabialiśmy akurat na paliwo partię przeterminowanej pasty do zębów.  Aby jeszcze zmniejszyć  rozchodzenie się zapachów rozważaliśmy montaż absorbentów.

 

Czy zakład zostanie odbudowany? Firma rozważa inną, bardziej oddaloną od domów lokalizację?

 

Seweryn, Młynarski: -Dzisiaj nie mamy nawet decyzji, czy zakład należy rozebrać, czy część nadaje się do odbudowy. Próbowaliśmy podjąć współpracę z gminną firmą Saniko, ale okazało się, że miasto nie zadbało przez lata, aby na terenie bazy Saniko odzysk odpadów mógł być prowadzony legalnie, a odbywa się tam sortowanie śmieci. Zgodnie z przeznaczeniem terenu w Saniko można tylko składować nie przerabiać odpady. Nasza działka jest jedynym terenem w Myszkowie, dopuszczonym do przerobu odpadów niebezpiecznych.

 

Przypomnimy  dlaczego zakład powstał właśnie w Myszkowie: zakładaliśmy początkowo, że w powiecie, gdzie są setki zakładów szewskich będziemy przerabiać głównie odpady z tej produkcji. Tymczasem od początku firmy tylko dwa zakłady obuwnicze, firmy Kacper i Krisbut dostarczają do nas odpady produktyjne. Z konieczności przestawiliśmy się na przerób odpadów samochodowych: filtrów, tapicerek, wykładzin. Nie przerabiamy żadnych rozpuszczalników, więc te nie mogły wybuchać w pożarze, bo ich tu nie było. Wybuchały sprężarki, gaśnice pianowe. Nie wybuchła butla acetylenowa i tlenowa, którą na pogorzelisku znaleźli strażacy. Produkowaliśmy bezpieczne paliwo stałe, o parametrach zbliżonych do węgla. To paliwo nie wybucha.  Również zgromadzone ilości odzyskanego przepracowanego oleju, produkt bardzo poszukiwany na rynku, który natychmiast sprzedawaliśmy , choć mogą się palić, nie są wybuchowe.

Jarosław Mazanek

 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Polak RodzimyTreść komentarza: Moim skromnym zdaniem chodzi w tej całej hucpie o przejecie terenów Góry Będuskiej pod pseudokopanię. Piszę o pseudokopalni, bo jak wiemy całe te pola są już przeznaczone na GIGANTYCZNE centrum logistyczne (magazyny) . W dodatku właśnie rząd przepchnął to: https://www.youtube.com/watch?v=ncYXP7U5mIU . Dodam tylko, że cała UE zużywa 1 nieduży pociąg molidbenu na rok. A ostatnio w UE zakazano jakiejkolwiek emailii, w tym chromowania - oczywiście wszystko dla ochrony klimatu. Czy więc coś jeszcze należy dodawać..? Szykuje się gigantyczny rabunek Polaków z ich ziemi.Data dodania komentarza: 16.11.2025, 10:18Źródło komentarza: Rozwój Myszkowa. Za i przeciw kopalni wolframuAutor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Starostwo to niech się zajmie brudem i dziurawymi ulicami powiatowymi w mieście a nie tym co do niech nie należy 😡Data dodania komentarza: 14.11.2025, 14:08Źródło komentarza: Rozwój Myszkowa. Za i przeciw kopalni wolframuAutor komentarza: AleksandraTreść komentarza: Mamy 107 rocznicę odzyskania Niepodległości Polski 🇵🇱 oraz 107 rocznicę kiedy Polki otrzymały równe z mężczyznami prawa wyborcze. W roku 1918 Naczelnik Państwa Józef Piłsudski podpisał dekret o ordynacji wyborczej. Pamiętajmy wolność nie jest nam dana na zawsze. Dziś PiS i Konfederacja czy konfa Brauna próbują nam te prawa odbierać. Kobiety głosujące na nich te prawa same sobie będą odbierać !!! Z okazji święta Polski przypomnijmy kobiety, które też walczyły o niepodległość 🇵🇱 Zofia Moraczewska, Aleksandra Szczerbińska, Wanda Gertz, Zofia Zawiszanka, Helena Bujwidówna, Aleksandra Zagórska, Stefania KudelskaData dodania komentarza: 11.11.2025, 14:56Źródło komentarza: Jak wieszać flagę państwową? Jest kilka pułapekAutor komentarza: Robert SkorekTreść komentarza: Dawał 5 zł ale nie umieliśmy podzielić na dwóch, nauczy się dawać 2 złData dodania komentarza: 3.11.2025, 12:33Źródło komentarza: MYSZKÓW. PIJANY KIEROWCA CHCIAŁ DAĆ ŁAPÓWKĘ POLICJANTOM. JEGO AUTO MIAŁO FAŁSZYWE TABLICE REJESTYRACYJNEAutor komentarza: KarolTreść komentarza: Kramy pod cmentarzem powinny zniknąć. 1 listopada to ekologiczny koszmar! Byle dużo, zniczy i plastikowych kwiatów. Przecież o zmarłych można pamiętać bez tego kiczowatego bizancjum. 1 listopada na cmentarz nie chodzę.Data dodania komentarza: 2.11.2025, 11:33Źródło komentarza: NA WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH PRAWO NIE DZIAŁAAutor komentarza: XxxTreść komentarza: Ja się pytam zarządców w całym powiecie. Dlaczego na cmentarzu nie segregują odpadów. Do jednego kubła lądują znicze szklane i plastikowe, wypalone świece tradycyjne i te z mechanizmami elektrycznymi oraz zużytymi bateriami, a także zwiędłe kwiaty w donicach z ziemią !!!?Data dodania komentarza: 2.11.2025, 11:27Źródło komentarza: NA WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH PRAWO NIE DZIAŁA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama