(Myszków) Łącznik drogowy między ulicą Polną, a Kochanowskiego jest inwestycją, która nie może się rozpocząć już od dwóch lat. Zamiast wygodnej asfaltowej ulicy, która miała ułatwić mieszkańcom osiedla przy ulicy Spółdzielczej dojście do kościoła, ciągle muszą oni brnąć w błocie. Burmistrz umywa ręce, a budowa nie może ruszyć.
Sprawa łącznika została poruszona podczas sesji Rady Miasta (27 sierpnia) przez radną Halinę Skorek – Kawka. Okazuje się, że już 1 września 2008r. starosta myszkowski wydał decyzję o lokalizacji drogi, która po dwóch tygodniach uprawomocniła się. „W tej sytuacji wykup gruntów powinien być prowadzony zgodnie ze specustawą drogową. Na podstawie jej zapisów mieszkańcy mają obowiązek udostępnić swoje nieruchomości, przed wypłatą odszkodowań, w ciągu 30 dni od wydania decyzji starosty. W związku z tym po całkowitym uprawomocnieniu się decyzji mieszkańcy muszą podpisać protokoły. Oznacza to, że inwestycja powinna ruszyć po 14 października 2008r. Problem w tym, że urzędnicy z myszkowskiego magistratu nie doprowadzili do ich podpisania” – mówiła radna. Z dokumentów przedstawionych przez Skorek – Kawkę wynika, że z szesnastu właścicieli gruntów, przez których działki ma przechodzić planowana droga, protokoły podpisało już czternastu. Inwestycję blokują dwie rodziny, z którymi – zdaniem Skorek – urzędnikom nie udało się nawiązać kontaktu. „W tej sprawie zarzucam opieszałość burmistrzowi” – mówiła radna. W czasie posiedzenia rady Skorek – Kawka zapytała Janusza Romaniuka, kiedy rozpocznie realizację inwestycji. Jednak burmistrz pozostawił pytanie bez odpowiedzi. (pmer)
Napisz komentarz
Komentarze